Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybrali Wałbrzych: Lokalni twórcy są... przyjezdni

ELW
Plastyczka Katarzyna Fiołek-Szymala, poeta Bolesław Wojciech Brzuchacz i malarka Lila Konat opowiadają jak los pokierował ich do Wałbrzycha.

Katarzyna Fiołek-Szymala urodziła się w Rzeszowie i od najmłodszych lat przejawiała zdolności artystyczne. Po skończeniu szkół plastycznych w Rzeszowie przeniosła się do Wrocławia, gdzie ukończyła Akademię Sztuk Pięknych na kierunku rzeźba. Przyjechała na Dolny Śląsk i została w Wałbrzychu nie tylko z uwagi na akademickie walory regionu. – Zostałam tu przez miłość – mówi Pani Katarzyna, szczęśliwa, świeżo upieczona mężatka.
Jej poszukiwania własnej ścieżki twórczej zaczęły się już w dzieciństwie.
– Zaczynałam od malarstwa, rzeźba zafascynowała mnie w liceum, a ceramika na studiach – wspomina plastyczka. Artystka tworzy używając wielu technik, choć określa siebie jednoznacznie mówiąc – jestem rzeźbiarką i ceramiczką. Urzeka mnie przestrzeń, którą tworzy bryła, stąd i rzeźba i ceramika – dodaje artystka.
Mimo młodego wieku rzeźbiarka może się pochwalić niemałym dorobkiem. Brała ona udział w krajowych plenerach artystycznych. Jej ekspozycje rzeźby i ceramiki odbywały się w korytarzach wrocławskiej ASP, ma też na koncie wernisaże poplenerowe i indywidualne w Barlinku, Szczecinie, Toruniu, Nowym Wiśniczu, Opatówku, we Wrocławiu oraz Muzeum Przemysłu Norblina w Warszawie. Jej rysunki można było już podziwiać m.in. w 2003 we Wrocławiu. ELW

Bolesław Wojciech Brzuchacz urodził się w podkarpackiej wsi Jodłówka koło Pruchnika. Mając czternaście lat przyjechał do Wałbrzycha do szkoły górniczej i został tutaj na stałe. – Pochodzę z rodziny wielodzietnej. Jak miałem dziewięć lat zmarł mój ojciec i mojej matce było bardzo ciężko w niewielkim gospodarstwie z sześciorgiem dzieci – wspomina ze smutkiem pan Bolesław. Jego rodzeństwo rozjechało się po Polsce. Jedna siostra zamieszkała w Sokołowsku, a pan Bolesław osiadł w Wałbrzychu, gdzie pracował w kopalni, a następnie jako milicjant na posterunku numer 1.
Na początku lat 70. obecny emerytowany dzielnicowy założył rodzinę. – Ożeniłem się z dziewczyną pochodzącą z rodzinnej wioski. Poznałem swoją żonę Mariolę w szkole podstawowej – mówi poeta z uśmiechem. Dzieci, Jarosław i Koralia, obdarzyły pana Bolesława ukochanymi wnuczętami, którymi dziadkowie często się zajmują. Emeryt dużo czasu spędza na pielęgnacji podwałbrzyskiej działki.
W życiu zawodowym górnika i dzielnicowego nie było miejsca na poezję, a potrzeba pisania przyszła nagle i niespodziewanie.
– Pod koniec lat sześćdziesiątych napisałem sentymentalny wiersz, ale niestety nie potrafię go dziś odtworzyć – wspomina poeta. Dopiero po przejściu na emeryturę autor zyskał czas niezbędny do poetyckich prób i ćwiczeń. Jego wiersze mówią o przeszłości w biednej wsi, jak i o codziennych zajęciach, ulubionych miejscach, jak na przykład Sokołowsko, wydarzeniach oraz zainteresowaniach sportowych. – Najwięcej napisałem o mojej dzielnej matce, Stefanii Brzuchacz – opowiada poeta. Dzięki internetowi pan Bolesław dotarł ze swoimi utworami do wielu osób i instytucji. Jego wiersze można odnaleźć na stronie wałbrzyskiego Urzędu Miejskiego. ELW

Lila Konat urodziła się na Górnym Śląsku, ale przez częste zmiany pracy przez ojca, kierownika Pegeeru, od najmłodszych lat wciąż przeprowadzała się z miasta do miasta na Górnym Śląsku, okolice Zielonej Góry i w końcu Dolny Śląsk. – Byłam takim „cygańskim dzieckiem”. Do szkoły podstawowej chodziłam w siedmiu miejscach – mówi o sobie malarka. Po skończeniu szkoły podstawowej przeniosła się do Milicza, gdzie ukończyła liceum. Już jako dziecko wiele malowała, na ile pozwalały na to skromne warunki. Sporo szkicowała na potrzeby szkolne, a nawet skupiając uwagę na czymś innym tworzyła kompozycje na marginesach książek, przez co była ganiona przez nauczycieli. Choć bardzo pragnęła iść na ASP, to nigdy do tego nie doszło z powodów finansowych,
a nie utrzymując kontaktu z ośrodkiem akademickim miała też utrudniony dostęp do profesjonalnych farb i płócien. Po ukończeniu szkoły pani Lila pracowała w uzdrowisku, a następnie osiadła na stałe Wałbrzychu, gdzie po krótkim zatrudnieniu w Domu Małego Dziecka została księgową w tutejszych placówkach oświatowych. W 1981 roku wyszła za mąż i urodziła córkę Izę. W swym dorosłym życiu sporo haftowała i malowała, głównie podczas urlopów wypoczynkowych. Dopiero przejście na emeryturę, w czerwcu 2007 roku, stało się dla niej okresem wyzwolenia twórczego. – Jak otrzymałam emeryturę chciałam wreszcie rozwijać swą pasję. Malowanie zawsze mnie kręciło – mówi pani Lila.
Artystka zapisała się na warsztaty do grupy plastyków amatorów „Pasjonat” Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury jednocześnie intensywnie tworząc. – Ciągle się rozwijam. Próbowałam malować farbami olejnymi, akwarelami, akrylami, pastelami, a nawet temperami – wyjaśnia malarka. Jej dzieła to zarówno przedstawienia form architektonicznych, martwe natury, barwne kwiaty jak i ubogie w kolor geometryczne kształty przypominające wzory etniczne Indian.
Swe dzieła prezentowała już w WOK-u, wałbrzyskim Muzeum Przemysłu i Techniki oraz w Dzierżoniowie. ELW

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 7 lutego 2012.

Przeczytaj także wcześniejsze odcinki tego cyklu:


Skąd przybyli do naszego miasta

Jak do Wałbrzycha trafił Bartłomiej Nowak?

Jeśli i Wy mieszkacie w naszym regionie, a przyjechaliście tu z daleka i macie do opowiedzenia ciekawą historię napiszcie do nas na [email protected] i wyślijcie swój nr telefonu, lub zadzwońcie do naszej redakcji - 74 843 93 72.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Wybrali Wałbrzych: Lokalni twórcy są... przyjezdni - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto