Jak poseł Platformy lekcje historii chciał cenzurować

Poseł Roman Kaczor w liście do kuratora przekonuje, że nauczycielka historii Dorota Semeniuk-Kwaśnicka skupia się na "przedstawianiu swoich poglądów politycznych, ocenie rządu oraz komentowaniu polityków". "Niepokojącym jest również fakt, iż przedstawiona sytuacja ma miejsce już od kilku lat i jest męcząca dla młodzieży, która na zajęciach z panią Dorotą Semeniuk wolałaby się dowiedzieć czegoś na temat swojego przedmiotu, aniżeli wysłuchiwać kolejnych osobistych opinii politycznych pani nauczyciel na temat sytuacji politycznej w kraju" - czytamy dalej w poselskim donosie.

Na odpowiedź kuratorium nie trzeba było długo czekać. W szkole zarządzono drobiazgową kontrolę. Wizytatorzy wzięli pod lupę wszystkie programy nauczania z trzech lat wstecz. Sprawdzane były wszystkie dokumenty związane z nauczaniem historii w liceum, nie tylko te dotyczące klas Doroty Semeniuk-Kwaśnickiej, ale także innego nauczyciela tego przedmiotu.

Poseł przekonuje, że jego list, to reakcja na skargi rodziców, jakich miał się nasłuchać w swoim biurze. - Przychodzili do mnie rodzice i prosili o interwencję. Nie chcieli iść z tym problemem do dyrekcji, ponieważ bali się, że na tym wszystkim będą cierpieć ich dzieci, których uczy nauczycielka - przekonuje Roman Kaczor. Dodaje, że rodzice nie życzą sobie, żeby ich dzieci były "pojone" politycznymi poglądami.

Choć kontrola już się zakończyła, to nie ma jeszcze oficjalnego protokołu. Kuratorium nie chce zdradzić wyników. - Na początku muszą się z nim zapoznać osoby zainteresowane - ucina wszelkie pytania Beata Pawłowicz, dolnośląska kurator oświaty. Z naszych informacji wynika, że pracownicy kuratorium nie stwierdzili jednak w ogólniaku żadnych uchybień. Ustalili, że nauczycielka historii prowadziła lekcje zgodnie z podstawą nauczania i nie można jej niczego zarzucić.

Czym nauczycielka historii zdenerwowała kiedyś posła Kaczora? Czytaj dalej na kolejnej stronie

Na wyniki kontroli czeka też dyrekcja liceum. - Gdy je poznam, będę mogła odpowiedzieć panu posłowi na list - mówi Małgorzata Peremicka, dyrektorka ogólniaka. Dorota Semeniuk-Kwaśnicka również nie chce zarzutów parlamentarzysty komentować. - Chcę mieć przed sobą ocenę mojej pracy przez kuratorium, wtedy będziemy mogli porozmawiać - mówi nauczycielka.

Bardziej rozmowni są za to jej uczniowie. I przyznają, że Dorota Semeniuk-Kwaśnicka dużo mówi na lekcjach o polityce. Ale nie widzą w tym niczego złego. - Zawsze tak robiła. Mówi to, co myśli. A rządy komentuje niezależnie od tego, jaka partia jest u władzy. Ale czy to politykowanie? Raczej kształtowanie wśród uczniów postawy obywatelskiej - mówi dr Michał Prus, były uczeń Doroty Semeniuk-Kwaśnickiej, a dziś prawnik.

Co ciekawe, Roman Kaczor, który teraz sprzeciwia się polityce w szkole, jeszcze trzy lata temu w tym samym liceum chciał zorganizować spotkanie z wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim. Był to rok wyborów parlamentarnych. Najstarsi uczniowie mieli już prawa wyborcze. Nie wszystkim spodobał się ten pomysł. Wśród nauczycieli, którzy uważali, że spotkanie z wicemarszałkiem mogłoby zostać uznane za agitację wyborczą, była także Dorota Semeniuk-Kwaśnicka. Ostatecznie Stefan Niesiołowski spotkał się z mieszkańcami Oławy w ośrodku kultury, nie w szkole.

Czy poseł ma rację? Zapraszamy do dyskusji i głosowania w naszej sondzie!