Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofy myśliwców w regionie wałbrzyskim

Artur Szałkowski
Myśliwiec MiG-15, a właściwie jego polska podwersja Lim-2A - dwumiejscowy samolot szturmowo-rozpoznawczy. To właśnie taka maszyna według relacji świadka rozbiła się na terenie gminy Głuszyca
Myśliwiec MiG-15, a właściwie jego polska podwersja Lim-2A - dwumiejscowy samolot szturmowo-rozpoznawczy. To właśnie taka maszyna według relacji świadka rozbiła się na terenie gminy Głuszyca Adam Wojnar
Katastrofy myśliwców w regionie wałbrzyskim. Dotarliśmy do osoby, która widziała miejsca wypadków lotniczych. Wojsko utajniło obie sprawy.

Katastrofy myśliwców w regionie wałbrzyskim. Pod koniec lat 50. na terenie powiatu wałbrzyskiego rozbiły się dwa myśliwce. Świadkowie twierdzą, że były to samoloty odrzutowe MiG-15, należące do sił powietrznych Ludowego Wojska Polskiego. Wzmianek na temat katastrof próżno szukać w archiwalnych wydaniach lokalnej prasy. Informacje na ten temat zostały skutecznie wyciszone przez wojsko, służbę bezpieczeństwa oraz cenzurę. Pamięć o dramatycznych wydarzeniach sprzed ponad pół wieku przetrwała dzięki naocznym świadkom. Pierwszy dramat rozegrał się w lipcu 1956 r. na terenie Sierpnicy w gminie Głuszyca. Odrzutowiec rozbił się tam o stok zbocza.

– Miałem wówczas 10 lat. Usłyszałem huk eksplozji, a później odczuwalne były jeszcze drgania słupów energetycznych. Spadający samolot ściął bowiem przewody wysokiego napięcia – mówi Marian Kozak, wówczas mieszkaniec gminy Głuszyca. – Z relacji osób, które widziały końcową fazę lotu maszyny, wynika że następowały przerwy w pracy jej silnika. Samolot kiwał skrzydłami na boki, w końcu runął na ziemię i uderzył w zbocze góry.

Marian Kozak dodaje, że siła uderzenia musiała być ogromna. Ogon samolotu z namalowaną na nim biało-czerwoną szachownicą pozostał u podstawy wzniesienia. Natomiast pozostałe szczątki maszyny wyrzucone zostały w górę zbocza na odległość 500-600 metrów.

– Na miejscu katastrofy widziałem ciała dwóch osób w kombinezonach lotniczych, chyba kapitana i majora. Za nimi były otwarte spadochrony, prawdopodobnie próbowali się katapultować – wyjaśnia Marian Kozak. – Lotnicy nie mieli na głowach hełmów tylko coś, co przypominało hełmofony czołgistów. Pamiętam, że hełmofon jednego z nich był częściowo rozdarty i widać było częściowo oskalpowaną głowę lotnika. Widok był straszny.

Dorośli mieszkańcy trzymali się od miejsca katastrofy z daleka, obawiając się funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Przy rumowisku kręciła się natomiast liczna grupa dzieci, których żołnierze nie przeganiali. Po oględzinach miejsca katastrofy, wojsko zabrało ciała poległych lotników i wywiozło na ciężarówkach szczątki samolotu. Sprawie nie nadano żadnego rozgłosu. Dwa lata później w pobliskich Górach Sowich rozegrał się podobny dramat. Ponownie doszło do katastrofy myśliwca MiG-15, który również należał do sił powietrznych Ludowego Wojska Polskiego. Tym razem dramat rozegrał się na szczycie Małej Sowy (972 m n.p.m.).

– Do zdarzenia doszło jesienią 1958 r. Samolot leciał od strony Dzierżoniowa, a świadkiem katastrofy był mój kolega, który spędzał krowy z łąki i zobaczył błysk rozbijającego się samolotu – wspomina Marian Kozak. – Po katastrofie przyjechało wojsko, by szukać ciała poległego pilota i szczątków rozbitego samolotu. Poszukiwania prowadzone przez dwa tygodnie, nie przyniosły rezultatu. Na wrak rozbitej maszyny natrafił dopiero przypadkowy turysta.

Żołnierze uprzątnęli miejsce katastrofy myśliwca. Wnikliwie przetrząsnęli również punkt skupu złomu w Walimiu. Potwierdziły się ich informacje, że kilku okolicznych mieszkańców dotarło wcześniej na miejsce katastrofy, wymontowało spore elementy silnika i sprzedało na złom. Elementy te zostały przez wojsko odzyskane. Obie katastrofy odrzutowych myśliwców z końca lat 50., mają swoje potwierdzenie nie tylko w relacjach naocznych świadków. W miejscach gdzie rozbiły się samoloty wciąż są odnajdowane ich niewielkie elementy. Wojsko zadbało, by wyciszyć obie sprawy i nie nadawać im rozgłosu. Dlatego nie wiadomo, co było przyczyną obu katastrof. Prawdopodobnie odpowiedź na to pytanie znajduje się gdzieś w archiwach wojskowych. Być może do akt dołączona jest również dokumentacja fotograficzna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto