Niemieckie archiwum pod podłogą w Walimiu. Odkrycia dokonano w jednym z budynków byłego dworca kolejowego w Walimiu. Mieszkał w nim Oskar Lachman z rodziną i pracował na stacji jako zawiadowca. Właściciel mieszkania natrafił na ukryte pod podłogą fotografie i listy w trakcie remontu lokalu. Znalezisko przekazał Łukaszowi Kazkowi, radnemu Walimia i pasjonatowi historii. W Walimiu i okolicach Kazek dokonał wcześniej wielu podobnych odkryć. W jego ręce trafiła kilka lat temu pierwsza część rodzinnego archiwum Lachmanów.
– Wówczas na fotografie i listy ukryte przez Lachmanów natrafiono we wgłębieniu posadzki, obok komina niewielkiego i rozpadającego się budynku koło byłego dworca – mówi Łukasz Kazek. – Pod koniec II wojny światowej wielu Niemców w obawie przed nadciągającą Armią Czerwoną, niszczyło lub ukrywało prywatne archiwa.
Tak było również w przypadku Lachmanów. Największą część ich rodzinnego archiwum stanowią bowiem fotografie synów Oskara Lachmana z frontu wschodniego. Służyli tam w piechocie oraz wojskach pancernych Wehrmachtu i brali udział w walkach z żołnierzami Armii Czerwonej. W odnalezionym archiwum jest także wiele listów przesyłanych za pośrednictwem poczty polowej z frontu.
– Z treści listów przesyłanych do ojca i matki przez Karla Heinza Lachmana można stwierdzić jak zmieniały się nastroje Niemców w miarę upływu wojny – wyjaśnia Łukasz Kazek. – Najpierw była euforia po zwycięskiej kampanii w Polsce i początkowych sukcesach w Związku Radzieckim, a później przyszły klęski i w listach jest dużo pesymizmu.
Po odkryciu pierwszej części archiwum i ustaleniu kto był jego właścicielem, Łukasz Kazek podjął próbę odszukania żyjących Lachmanów. Chciał zwrócić ich rodzinne pamiątki. Za pośrednictwem stowarzyszenia byłych niemieckich mieszkańców Walimia ustalił, że w Australii żyje 89-letnia córka Oskara Lachmana. Wysłany do niej listy pozostał bez odpowiedzi.
– W 2010 r. dzięki pomocy Wolfganga Leistritza zdobyłem adres wówczas prawie 90-letniego Karla Heinza Lachmana (na zdjęciu poniżej - dop. red.) – mówi Łukasz Kazek. – Rozmawiałem z nim telefonicznie. Nie chciał zwrotu archiwum, bo jest dla niego bolesnym wspomnieniem. Powiedział mi, że mogę je opublikować w całości, ale po jego śmierci. Dowiem się o niej kiedy przestanie mi przysyłać puste kartki na Boże Narodzenie. W grudniu 2015 r. kolejną pustą kartkę dostałem.
Artykuł został opublikowany 18 kwietnia w Panoramie Wałbrzyskiej
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?