Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patrycja zapadła się pod ziemię. Nikt niczego nie widział

Ewelina Żebrak
Bogdan Nykiel, ojciec Patrycji, wierzy, że spotka jeszcze córkę
Bogdan Nykiel, ojciec Patrycji, wierzy, że spotka jeszcze córkę fot. Ewelina Żebrak
Bogdan Nykiel z Kęt odchodzi od zmysłów. Niemal co noc śni mu się jego ukochana córeczka. Wciąż w pamięci ma jej uśmiech i aksamitny głos. Patrycja wyszła na chwilę z domu... prawie dziesięć lat temu.

Dziewczyna mieszkała na osiedlu Królickiego w Kętach. Tak wyglądały minuty przed jej tajemniczym zniknięciem.

Dzwoni telefon. Dwudziestodwuletnia dziewczyna zamienia z kimś kilka zdań i w pośpiechu zakłada kurtkę. Zostawia na stole otwarty jogurt, pranie w misce. Waha się, czy zabrać dokumenty. Po chwili namysłu zostawia je na ławie. Zamyka drzwi mieszkania i zbiega po schodach. Wsiada do samochodu, który już na nią czeka pod blokiem. Sąsiedzi nie pamiętają marki wozu. Patrycja już nigdy więcej nie wraca do domu.

- Tuż przed tym zdarzeniem rozmawialiśmy ze sobą tak od serca - mówi Bogdan Nykiel. - Planowała przyszłość. Chciała zdać maturę, wyjechać do pracy... To była nasza ostatnia tak poważna rozmowa - wspomina mężczyzna.

Zobacz także: Zaginione osoby uciekają od problemów

Pan Bogdan ostatni raz spotkał się z córką dzień przed zniknięciem. Odwoził ją do Czańca na pogaduchy z koleżanką. - Opowiadała w samochodzie, że musi odebrać firanki od siostry. Mówiła, że czeka ją sprzątanie, mycie okien. Jestem pewien, że nie uciekła. Mieliśmy ze sobą świetny kontakt. Ja opłacałem jej mieszkanie i szkołę. Miała pieniądze na utrzymanie, kosmetyki, ubrania. Nie miała problemów. Zresztą jak coś się działo, zawsze mi mówiła - dodaje drżącym głosem pan Bogdan.

Patrycja nie zostawiła listu, ani nawet krótkiej wiadomości, dokąd się udaje. Opuściła mieszkanie, jakby miała wrócić za pięć minut. - Dzwoniłem do niej na komórkę. Długo jeszcze nie była wyłączona, ale nikt nie odbierał - wyjaśnia pan Bogdan. Teraz pozostała mu jedynie nadzieja, że w końcu się odezwie.

Mimo śledztwa policji i gromadzenia informacji dziewczyny nie odnaleziono. Co pewien czas pojawiają się kolejne plotki i hipotezy. Niedawno ktoś zgłosił, że widział Patrycję na ulicy w Kętach. Ktoś inny przechwalał się, że dostał od Patrycji kartkę na święta z ciepłych krajów.

- Najbardziej boli to, że ludzie, którzy nie mają pojęcia, co przeżywają takie rodziny jak moja, wygadują takie głupoty - mówi Bogdan Nykiel. - My w desperacji każdą informację bierzemy za pewniak, a potem przychodzi kolejne rozczarowanie.

Pan Bogdan nie traci nadziei. Na bieżąco śledzi podobne historie zaginionych kobiet w całym kraju. Liczy, że dopatrzy się w nich analogii i znajdzie porywacza.

- W Goczałkowicach zaginęła Joasia. Wyszła na przystanek. Tam nie dotarła. Dopiero po prawie pięciu latach sprawa znalazła finał. Została porwana. Zaginęła dokładnie tak jak Patrycja, bez świadków. Nie przestanę szukać mojej córki, dopóki będę żył! - mówi pan Bogdan.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Wojna kiboli w Nowej Hucie: 14 lat za kratami za śmierć nastolatka?

Codziennie rano najświeższe informacje prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto