Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Powiat idzie do sądu

PG
Prokuratura uznała, że kradzieży w Walimiu nie było, bo na wycinkę cudzych drzew mieszkaniec dostał zgodę gminy

W marcu starostwo powiatowe w Wałbrzychu skierowało do tutejszego sądu rejonowego sprawę z zażaleniem. Chce bowiem znaleźć winnego wycięcia 42 drzew należących do powiatu. To olbrzymie topole, które od wielu lat rosły przy drodze 3368D, czyli ulicy Leśnej w Zagórzu Śląskim.
– W czasie rutynowej kontroli nasi pracownicy zauważyli, że w pasie drogowym nie ma tych drzew. Zostały wycięte – wyjaśnia Monika Bisek-Grąz, rzeczniczka wałbrzyskiego starostwa.

Zawiadomili komisariat w Głuszycy o popełnieniu przestępstwa.
– Przeprowadzone tam postępowanie sprawdzające wykazało jednak, że nie ma podstaw do wszczęcia dochodzenia – wyjaśnia Joanna Żygłowicz, rzeczniczka wałbrzyskiej policji.
Jej słowa potwierdza prokurator, Ewa Ścierzyńska. – Prokuratura dostała taką informację od policjantów z Głuszycy i też sprawę umorzyła. Zgłoszono dokonanie kradzieży, a właściwie do kradzieży tam nie doszło – mówi rzeczniczka prokuratury okręgowej w Świdnicy.

Mieszkaniec Zagórza Śląskiego, który wyciął wielkie, mające po 40-50 lat topole miał bowiem na to zgodę. Wydano ją w gminie Walim.
– Rzeczywiście gmina wydała taką zgodę człowiekowi, który twierdził, że drzewa rosną na jego gruncie – nie kryje Krzysztof Łuczak, zastępca wójta gminy.
Dodaje, że sami nie sprawdzali czy proszący o zgodę faktycznie jest właścicielem ziemi, na której rosły drzewa. – Gdybyśmy to robili, to do każdej wycinki musielibyśmy wołać geodetę – tłumaczy Krzysztof Łuczak. W całym zdarzeniu nie widzi większego problemu. Jego zdaniem nie stało się nic wielkiego, a człowiek, który wyciął drzewa zrobił właściwie starostwu sporą przysługę. Drzewa były stare, kruche, zimą czy przy większych wiatrach stwarzały zagrożenie, bo ich połamane konary spadały na jezdnię. Gdyby starostwo miało zlecić komuś wycinkę, to za każde wycięte drzewo musiałoby zapłacić około tysiąca złotych. Ale starostwo, nie zamierza docenić wątpliwej przysługi. – Nie dość, że wycięto nasze drzewa, to jeszcze zabrano drewno o wartości kilkunastu tysięcy złotych. To właściwie kradzież – tłumaczy Monika Bisek–Grąz. Postanowili sprawy „nie odpuszczać”. Dlatego w marcu do sądu trafiło zażalenie. – Sprawa jest na etapie rozpoznawania. Przypuszczam, że będzie teraz rozpatrywana pod innym kątem – wyjaśnia prokurator Ścierzyńska. Najprawdopodobniej sąd będzie dociekał jak można było wydać zgodę na wycięcie cudzych drzew.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 24 kwietnia 2012

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto