Do zdarzenia doszło 16 sierpnia około godz. 4 nad ranem. 34-latek pojawił się na stacji paliw przy ul. Wieniawskiego w Wałbrzychu, gdzie ukradł kanapki i uciekł. Następnie przemieścił się w okolice ul. Palisadowej, gdzie dokonał zniszczeń kilku zaparkowanych samochodów. Tam również zaatakował 60-letniego mężczyznę, którego dwukrotnie uderzył w twarz i ukradł mu telefon oraz pieniądze. Pokrzywdzony zaczął uciekać i natknął się w pobliżu na przejeżdżający patrol policji.
Funkcjonariusze ruszyli w pościg za 34-latkiem. Dogonili go na łące przy ul. Palisadowej. W trakcie szamotaniny z policjantami mężczyzna zaczął wymiotować i tracić oddech. Mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować. Prokuratura zajęła się nie tylko wyjaśnianiem przyczyny śmierci 34-latka, ale także ustaleniem, czy w trakcie interwencji funkcjonariusze z Komisariatu I Policji w Wałbrzychu nie przekroczyli uprawnień. Miało polegać na niezasadnym i nadmiernym użyciu środków przymusu bezpośredniego w postaci pałki wielofunkcyjnej, gazu łzawiącego i kajdanek. W wyniku czego pokrzywdzony zmarł.
Prokurator uznał, że w zachowaniu policjantów nie było znamion czynu zabronionego. Wcześniej przesłuchał wszystkie osoby mające jakiekolwiek informacje na temat interwencji przy ul. Palisadowej.
– Bardzo istotnym dowodem jest informacja z Instytutu Ekspertyz Toksykologicznych w Borowej, który współpracuje z Akademią Medyczną we Wrocławiu – wyjaśnia Marcin Witkowski, prokurator rejonowy w Wałbrzychu. – Wyniki badań wykazały w krwi Krzysztofa S. stężenie amfetaminy wynoszące 696 nanogramów na mililitr. Jest to dawka śmiertelna dla osób, które nie zażywają notorycznie amfetaminy, czyli nie są uzależnione w znacznym stopniu od tego narkotyku.
Wykonana analiza próbki moczu Krzysztofa S. wykazała stężenie substancji wskazujących na zażywanie amfetaminy, które wynosiło powyżej pięciu tysięcy nanogramów na mililitr. Biegli z Instytutu Ekspertyz toksykologicznych w Borowej stwierdzili również, że zmarły mężczyzna był osobą zażywającą amfetaminę w sposób przewlekły.
– Biegły z zakresu medycyny sądowej, w oparciu o całość dokumentów uznał, że przyczyną nagłej, gwałtownej śmierci Krzysztofa S. była ostra niewydolność serca spowodowana zaburzeniami rytmu jego pracy – mówi prokurator Marcin Witkowski. – Doszło do niej w wyniku nagłego intensywnego wysiłku osoby będącej pod wpływem amfetaminy.
Z zeznań policjantów, którzy brali udział w interwencji przy ul. Palisadowej wynika jednoznacznie, że mieli ogromne trudności z obezwładnieniem mężczyzny. W ich odczuciu dysponował ogromną siłą.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?