Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walczą o dzieci z Wielką Brytanią

Natalia Wellmann
Fot. Natalia Wellman
Rodzina spod Lądka-Zdroju walczy o dzieci. Rękę wyciągnęli do niej kłodzcy urzędnicy. To dla Rebekki i Marcina bardzo dużo. Dotąd nikt nie udzielił im wsparcia. Nawet polskie Ministerstwo Sprawiedliwości odesłało ich do organizacji pozarządowych...

Rebecca i Marcin Pobiarzynowie mieszkają w Stójkowie w gminie Lądek-Zdrój. Poznali się trzy lata temu w Bury, mieście niedaleko Manchesteru. Razem uczyli się języka angielskiego w tej samej szkole. - Wiedziałem, że ma problemy. Często płakała. Ale nie mówiła, o co chodzi - opowiada pan Marcin.

Zaprzyjaźnili się. A że on radził sobie dobrze, miał pracę i pieniądze, wspierał dziewczynę jak mógł. Przyjechała w okolice Manchesteru w 2006 roku. Z Sudanu uciekła wraz ze swoją dwuletnią wówczas córeczką Linncci. Jest chrześcijanką, za co w swoim kraju była prześladowana, bita i gwałcona. W Wielkiej Brytanii otrzymała status uchodźcy, zasiłek pieniężny i mieszkanie. W codziennym życiu miały jej pomagać pracownice socjalne.

Ale nowa rzeczywistość okazała się dla Rebekki trudna. Trafiła do miasta, gdzie nie było innych Sudańczyków, nie znała angielskiego, miała problemy ze znalezieniem pracy. - Brytyjczycy ocenili, że nie może opiekować się córką i postanowili pozbawić ją praw rodzicielskich - opowiada Mariusz Szumiło z portalu polscott.tv w Anglii, który stara się pomóc rodzinie.

Dla Rebekki to był dramat. Na ostatnim spotkaniu z dzieckiem wpadła w desperację. Wciąż nie rozumiała, dlaczego ktoś chce zabrać jej córkę, o którą dbała i kochała ją z całego serca.

Właśnie wtedy miało dojść do dramatycznej sceny. Rebecca zagroziła urzędnikom, że się zabije, gdy odbiorą jej córkę. W tej sytuacji brytyjski sąd uznał, że powinna za to trafić do więzienia. Sprawa karna toczyła się wiele miesięcy. W tym czasie Rebecca poznała Marcina. Polubili się. Z czasem pokochali. Zamieszkali razem. Prowadzili nawet niewielki stragan z grillem. Rebecca zaszła w ciążę. I gdy już szykowali się do narodzin Emanuela, kobieta została aresztowana. Na osiem miesięcy trafia do więzienia oddalonego o 500 km od Bury.

- To był szok. Nie mogłem jej zobaczyć, nie wiedziałem, co z dzieckiem - opowiada Marcin. Emanuel urodził się w więziennym szpitalu. Rebecca nie mogła go nawet zobaczyć. Chłopiec trafił do ośrodka opiekuńczego. Choć Marcin zarzekał się, że jest jego ojcem, nie został nawet wpisany w akt urodzenia, nie mówiąc już o Rebecce. - Wywalczyłem tylko tyle, że co jakiś czas mogłem go odwiedzać - opowiada Marcin i pokazuje zdjęcia chłopca. Gdy Rebecca wyszła z więzienia, rozpoczęli walkę o dzieci. Pobrali się. Ale sąd im odmawiał przyznania opieki.

- Tak naprawdę nie mieli nawet szans się bronić. Po angielsku mówią bardzo słabo, a rozprawy odbywały się bez tłumaczy, co było pogwałceniem praw obcokrajowców - twierdzi Mariusz Szumiło. Co więcej, sąd nie zezwolił na składanie zeznań osobom, które znały Rebekkę i Marcina i mogły świadczyć na ich korzyść. Na listę chętnych pomóc im w tej trudnej sprawie wpisało się kilkadziesiąt osób. W międzyczasie Rebecca znów zaszła w ciążę. Kolejny raz pracownicy socjalni poinformowali rodziców, że dziecko może być im odebrane. - Pukaliśmy do drzwi wielu instytucji: polskich kościołów, konsulatu. Bezskutecznie - żali się Marcin.

Dlatego postanowili uciec do Polski. Dobrusia urodziła się w szpitalu w Kłodzku. Śliczna i zdrowa. Ale i o nią upomniał się sąd. Tym razem Rejonowy w Kłodzku, który na podstawie dokumentacji przysłanej przez Brytyjczyków wydał decyzję o umieszczeniu dziewczynki w placówce opiekuńczej.

Na szczęście w porę interweniowali pracownicy kłodzkiego Centrum Pomocy Rodzinie. - Ci ludzie potrzebują pomocy, a nie kolejnych dramatów - twierdzi Joanna Wnuczyńska, szefowa Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Podkreśla, że Rebecca i Marcin są dobrymi i opiekuńczymi rodzicami. Szansa, że Dobrusia zostanie z nimi na zawsze, jest duża. Przeszli testy w poradni rodzinnej i czekają na decyzję sądu. - Staramy się też dowiedzieć, jak potoczyły się losy Linni i Emanuela i czy mogą dzieci odzyskać - dodaje Wnuczyńska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto