Pani Aleksandra urodziła się w Wałbrzychu w 1949 roku, tutaj dorastała i chodziła do szkoły przy ul. 11 Listopada. Od zawsze interesowała ją przyroda i malowanie. Te dwie pasje udało jej się z powodzeniem połączyć. – Jak miałam 6 lat zastanawiałam się, dlaczego woda w morzu zmienia kolor, chociaż jest przezroczysta, dlaczego rośliny w ogrodzie są zielone, choć każda w innym odcieniu zieleni i dlaczego ludzie budują tak różne domy – wspomina po latach. Po szkole średniej wałbrzyszanka chciała zapisać się do akademii sztuk pięknych, ale jej rodzina nie wyraziła na to zgody.
Wiązali przyszłość córki nie ze sztalugami, ale z mapami kreślarskimi. Miała projektować domy i mosty, a nie brudzić się farbą olejną. Zawierucha polityczna przełomu lat 60. i 70. spowodowała, że marzenia młodej wałbrzyszanki trzeba było odłożyć. – Musiałam opuścić Polskę. Początkowo chciałam wyjechać do Australii, ale ostatecznie zdecydowałam się zostać w Szwecji – wspomina Malmgren-Parnes. Pani Aleksandra pracowała jako informatyk w Malmö, starała się też rozwijać swoje zainteresowania sztuką. Malowała akrylami, wypróbowywała farby olejne i akwarele, grawerowała, wypalała w drewnie i stosowała autorską odmianę kolażu z użyciem gazet. Wszystkie techniki używane były w nurcie realistycznym. – Chciałam przedstawić przemijanie w przyrodzie, a także negatywny wpływ człowieka na naturę. Przedstawiałam ginące gatunki, degradację plaż – opowiada plastyczka. Poza obrazami spod jej ręki wychodzą też ozdobne parawany. Na nich uwiecznione są m.in. ginące gatunki zwierząt.
W 2000 roku pani Aleksandra otworzyła autorską pracownię artystyczną „Ateljé På Stenberget” i galerię w uzdrowiskowej miejscowości Tyringe. Jej prace wydają się zwyczajnymi pejzażami, dopóki artystka nie zacznie tłumaczyć głębokich ukrytych w nich prawd o eksploatacji matki natury przez człowieka. Panią Malmgren-Parnes od lat ciągnęło też do Polski. – Przez lata nie pozwolono mi na powrót i odwiedzenie rodziny. Przyjechałam dopiero podczas stanu wojennego. Wałbrzych wyglądał wówczas tak smutno i posępnie – wspomina. Na ponowną próbę poważyła się dopiero w ubiegłym roku. Jej prace miała wystawić Biblioteka pod Atlantami, ale przez remont centrali placówka przeniosła ekspozycję do zamku Książ.
W zamku wystawiono ok. 20 obrazów i trzy parawany. Prace wykonane są różnymi technikami. –Byłabym bardzo zadowolona, gdyby moi kuzyni i znajomi ze szkoły dostrzegli moją twórczość. Cieszę się też, że Wałbrzych wyładniał od moich ostatnich odwiedzin – dodaje.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?