Ząbkowice Śląskie: Mieszkańcy mówią "nie" stacji przeładunku śmieci

Inwestycja ma powstać przy ul. Kamienieckiej, na gruncie należącym do gminy. Władze Ząbkowic tłumaczą, że budowa jest konieczna. Miasto od kilku lat nie ma już wysypiska, a teren na którym śmieci są składowane i sortowane, a potem wywożone w okolice Świdnicy, należy do PKS. - Co miesiąc kosztuje nas to 50 tys. zł. Po co więc mamy płacić, skoro możemy mieć własną stację i jeszcze na niej zarabiać - mówi burmistrz Krzysztof Kotowicz i szacuje, że koszt inwestycji nie będzie większy niż 500 tys. zł, o które miasto starać się będzie z puli pieniędzy unijnych.

Liczy też na to, że oprócz odpadów z całej ząbkowickiej gminy, na stację zwożone będą śmieci z sąsiednich miejscowości, m.in. z Kamieńca Ząbkowickiego i Barda, za co samorządy będą musiały zapłacić. Ale to, co jest korzystne z punktu widzenia burmistrza, dla mieszkańców już takie dobre nie jest. Na ulicy Kamienieckiej zawrzało, kiedy okazało się, że zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od domów ma powstać przeładownia śmieci. Mieszkańcy są oburzeni, bo w sąsiedztwie mają już oczyszczalnię ścieków. - Smród jest jak diabli, a gdy dojdą do tego jeszcze śmieci z całej okolicy, to żyć się tu nie da - denerwuje się Maria Kurczyna, która jest jedną z ponad stu osób podpisanych pod protestem w sprawie budowy inwestycji. Oprócz smrodu, ludzie boją się też szczurów i robactwa. Obawiają się też stale jeżdżących ciężarówek, które będą zwozić śmierdzący transport do stacji. - Śmieci nie muszą być składowane ludziom tuż przed nosem. Domagamy się innej lokalizacji. W przeciwnym razie będą protesty - zapowiada Leszek Seńków.

Dokument z podpisami trafił już do burmistrza. Wprawdzie lokalizację przeładowni śmieci zatwierdziła już rada miejska, ale jego zdaniem sprawa nie jest jeszcze przesądzona. - Jeżeli opór mieszkańców będzie bardzo duży, to będziemy szukać innego miejsca - zapewnia. Z podobnym problemem borykają się mieszkańcy Polanicy-Zdroju. Tutaj stacja przeładunkowa śmieci działa już pełną parą. W centrum uzdrowiska, 100 metrów od domów, w których mieszka kilkadziesiąt rodzin i niedaleko ujęcia wody pitnej. - Przez wiele lat mieliśmy tutaj wysypisko śmieci pod nosem - mówi Antoni Stechnij, jeden z mieszkańców. - Gdy zostało zamknięte liczyliśmy na to, że teren zostanie zrekultywowany i śladu po smrodzie nie będzie, a tu kolejna bomba.

Mieszkańcy chcą podważyć pozwolenie na budowę inwestycji, wydane przez kłodzkie starostwo. Ich zdaniem śmieci powinny być wożone bezpośrednio do Ścinawki Dolnej koło Radkowa, gdzie składowane są śmieci z większości gmin powiatu kłodzkiego.

Spory wpływ
Władze Polanicy-Zdroju wyliczają korzyści z funkcjonowania stacji przeładunkowej w ich mieście. Urzędnicy tłumaczą mieszkańcom, że na taką inwestycję trzeba popatrzeć z innej perspektywy. - Przeładownia, oprócz Polanicy obsługuje również inne sąsiednie miejscowości, a to jest spory wpływ pieniędzy do budżetu. Poza tym, sami mieszkańcy naszego miasta mniej płacą za śmieci i to o 30 procent - mówi Jacek Tyniec (na zdj. z prawej), szef Miejskiego Zakładu Komunalnego w Polanicy-Zdroju.