Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakładasz okulary i nie czujesz bólu. Sprawdziliśmy efekty badań naukowców (ZDJĘCIA, FILM)

Ewa Wilczyńska, Paweł Relikowski
Dr Joanna Piskorz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego
Dr Joanna Piskorz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego fot. Paweł Relikowski
Nakładam gogle i przenoszę się na rajską wyspę. Trawa jest intensywnie zielona, wokół mnie rosną kwiaty. Ze słuchawek dochodzi śpiew ptaków i szum drzew. Wykorzystując klawiaturę komputera, wybieram się na spacer. Miło tu. To wirtualna rzeczywistość, wykreowana przez grafików, programistów i naukowców. Do wyboru mam jeszcze plażę i domek we Włoszech.

Dr Marcin Czub i dr Joanna Piskorz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego wraz z grupą wolontariuszy prowadzą projekt badawczy VR4Health (virtual reality for health). Chcą wykorzystywać wirtualną rzeczywistość w leczeniu bólu. Zespół tworzą studenci uczelni technicznych, przyszli psycholodzy i wolontariusze z Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Programują wirtualne środowiska, opracowują grafikę i przeprowadzają badania. Próbują odciągnąć uwagę od bólu. Skutecznie. To trochę tak jak z zagadywaniem dziecka, któremu jest robiony zastrzyk.

- Zaczynaliśmy od badań eksperymentalnych. Sprawdzaliśmy, czy przebywanie w środowisku wirtualnym zmniejsza odczuwanie bólu, zanurzając ręce ochotników w zimnej wodzie – wspomina dr Marcin Czub. Na swoim koncie mają kilkaset takich sesji, które potwierdziły ich przypuszczenia. To działa.

Teraz badaczy z zespołu VR4Health można spotkać w Poradni Leczenia Bólu przy ul. Chałubińskiego. Tam sprawdzają, jak ich metoda funkcjonuje w warunkach klinicznych. Pacjentami są głównie ludzie starsi, którzy często nie mieli nawet kontaktu z komputerami, a tu od razu takie technologie. - Radzą sobie świetnie ze sterowaniem wirtualnymi środowiskami – opowiada dr Joanna Piskorz, która na początku sama była zaskoczona, jak łatwo im to przychodzi.

Niektórzy mówią, że nie chcą wracać do szarej rzeczywistości. Inni zdejmują gogle i słuchawki, bo zaczyna im się kręcić w głowie, mają mdłości. - Nigdy nie wiadomo jak zareaguje błędnik – tłumaczy dr Marcin Czub. Dlatego zanurzanie w wirtualną rzeczywistość przeprowadzane jest seriami. Zaczyna się od 10-minutowych sesji. Potem dwa albo trzy dni przerwy i kolejna sesja.

Wirtualna rzeczywistość to teraz modny temat w psychologii, a badań na ten temat przybywa. Stwierdzono na przykład, że wybór avatara (graficznego symbolu, najczęściej jakiejś postaci, który przybieramy na potrzeby wirtualnego świata - przyp. red.), który będzie nas reprezentował również ma znaczenie w kwestii odczuwania bólu. Lepiej być wojownikiem niż filigranową księżniczką. Wirtualna rzeczywistość może także wpłynąć na nasze postawy w świecie realnym. Czarnoskóry avatar skutecznie potrafi zmniejszyć poziom rasizmu. Wrocławscy naukowcy dodali także swoją cegiełkę. Stwierdzili, że sterowanie za pomocą ruchu ciała (np. przy pomocy Kinecta), skuteczniej odwraca uwagę od bólu niż sterowanie za pomocą myszki

- Naszym następnym krokiem będzie stworzenie wirtualnej rzeczywistości dla dzieci – zapowiada dr Joanna Piskorz. Im nie wystarcza spacer po ładnej okolicy. Potrzebują więcej stymulacji, trochę jak w grach. Tu jakieś zadanie, tam jakaś nagroda. Wrocławscy naukowcy chcą także wprowadzić możliwość interakcji między użytkownikami, taki multiplayer w wirtualnej rzeczywistości. Marzy im się również bieżnia. Ruch sprawia, że zwiększa się uczucie zanurzenia.

Na razie mają trzy pary gogli Oculus, słuchawki i komputery z dobrymi kartami graficznymi. Pieniądze na badania otrzymali w ramach grantu wewnętrznego Instytutu, pomogli im także prywatni sponsorzy. Chociaż ceny sprzętu spadły dziesięciokrotnie, to dalej nie jest to mały wydatek. Podstawowy zestaw, który zabierze nas w podróż po wirtualnej rzeczywistości to koszt około 15 tysięcy złotych. Górnej granicy praktycznie nie ma, ale na sprzęt z najwyższej półki mogą pozwolić sobie nieliczni, na przykład Uniwersytet Stanford. Z drugiej strony na rynek zaczynają trafiać produkty komercyjne, więc ceny będą dalej spadać.

Zresztą wirtualna rzeczywistość nie jest nowym pojęciem. Na popularności zyskała w połowie lat 90-tych. To wtedy na rynku pojawiły się gogle, które miały przenieść graczy do wirtualnego świata. Mówiąc jednak najdelikatniej: efekt nie był spektakularny. Same gogle były nieporęczne, poczucie obecności w innym świecie mało realistyczne, a do tego użytkownikom towarzyszyły zawroty głowy. Pomysł, by udoskonalić wirtualną rzeczywistość powrócił w 2012 roku. Rozpoczęto zbiórkę pieniędzy od internautów na stworzenie nowych gogli. Potrzebne było 250 tysięcy dolarów, a pomysłodawcy dostali 2,4 miliona. I tak powstały gogle Oculus. To z nich korzystają wrocławscy naukowcy.

Dr Czub przekonuje, że wirtualna rzeczywistość to przyszłość. - To nowe medium. Jeszcze mało popularne, jeszcze mało doskonałe. Ale nieuniknione jest, że za kilka lat będzie na porządku dziennym. W naszych domach i szpitalach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto