Jeszcze w tym roku do Wierzbnej i Wałbrzycha wybiera się jego syn - Lee Taylor. Zależy mu na odnalezieniu grobu ojca, którego chciałby pochować na cmentarzu wojskowym w Arlington, niedaleko Pentagonu.
- Lee Taylor miał zaledwie siedem miesięcy, kiedy zginął jego ojciec - mówi Szymon Serwatka z projektu Aircraft Missing in Action (Samoloty zaginione w boju), który pomaga Amerykanom ustalić los ich zaginionych lotników. - Do niedawna nie wiedział, gdzie zginął jego ojciec.
Dopiero niedawno Lee Taylor ustalił, że było to na obecnym terytorium Polski. Informację uzyskał od przyjaciela, który szukał w archiwach informacji o swoim ojcu, zaginionym w podobnych okolicznościach.
Później Lee Taylor natrafił w internecie na fotografię wraku "latającej fortecy", którą leciał jego ojciec. Tak nawiązał kontakt z Szymonem Serwatką, który dysponuje oryginałem zdjęcia. Agenda Pentagonu badająca los swoich zaginionych lotników nie ma pewności, czy samolot z Haroldem Taylorem runął w Wałbrzychu czy w Wierzbnej. Dlatego nie wiadomo, czy jego ciało spoczęło w Wałbrzychu, Wierzbnej czy Świdnicy.
O „latających fortecach” zestrzelonych w Wałbrzychu i Wierzbnej czytaj również TUTAJ
Zestrzelone amerykańskie bombowce
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?