Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biedaszyby - to wciąż duży problem?

P. Gołębiowski
FOT. Dariusz Gdesz
FOT. Dariusz Gdesz Dariusz Gdesz
Zima coraz bliżej, zapotrzebowanie na węgiel rośnie, a do wałbrzyskich biedaszybów wracają kopacze. Głośno było o nich już w sierpniu, za sprawą tragicznej śmierci jednego z nich, który zginął przysypany w „dziurze” w okolicach ulicy Strzegomskiej, a trochę później w wyniku podkopania ul. Kosteckiego w Wałbrzychu. Nielegalnie wydobywający w Wałbrzychu węgiel wzięli się ostatnio na sposób.

– Od jakiegoś czasu kopią głównie w nocy. Wyposażyli się nawet w odpowiedni sprzęt. Mają między innymi agregaty prądotwórcze – mówi Kazimierz Nowak, komendant wałbrzyskiej straży miejskiej.
Strażnicy i policjanci wiedzą zatem, że kopaczy najłatwiej „przyłapać” w nocy. Znają też miejsca, gdzie wydobywają węgiel. – To przede wszystkim okolice ulicy Sportowej w dzielnicy Sobięcin. Zdarzają się tam też pojedyncze dziury niedaleko ulic Sztygarskiej i Kosteckiego – mówią. Dodają, że w Sobięcinie kopią przeważnie mieszkańcy Boguszowa-Gorc. Wymieniają też ulicę Bałtycką, Starą, Jagiełły, Wylotową.

– Tam nie ma jednak wielu wyrobisk. Spora część łatwo dostępnych pokładów została już wybrana. Kopaczom coraz trudniej jest dostać się do węgla – mówi Kazimierz Nowak.
Straż miejska zapewnia jednak, że wydobywających nielegalnie węgiel i miejsc gdzie to robią, nie przybywa.
– Spodziewaliśmy się, że zjawisko przed zimą nasili się, ale kopiących chyba nawet ostatnio ubyło – zaznacza komendant straży miejskiej w Wałbrzychu.

Od roku policja i straż działają razem

Kazimierz Nowak wyjaśnia, że w nielegalnych wyrobiskach pracuje teraz w sumie może około 40 osób. Przy setkach kopaczy sprzed kilku lat, to bardzo niewielu. Zdaniem komendanta, taka sytuacja może być następstwem akcji prowadzonej przez strażników razem z wałbrzyskimi policjantami. Blisko rok temu powstał bowiem specjalny, łączony zespół, którego członkowie wspólnie patrolują miejsca, w których kopane są biedaszyby.

Funkcjonariusze mają do dyspozycji samochód terenowy i wjeżdżają nawet do lasów, o różnych porach dnia i nocy. Często po południu czy w nocy. Kiedy natrafią na „dziury” natychmiast przyjeżdża ciężki sprzęt i je zasypuje.
Dzieje się to regularnie. Do tego zabierany jest urobek, a jeśli uda się złapać kopacza, to dostaje mandat. – Ścigają nas i trzeba się pilnować. Poza tym, to ciężka i niebezpieczna robota. Trudno, żeby ludzie się do niej garnęli – mówi pochodzący z Wałbrzycha kopacz. Nie chce podać nawet swojego imienia.
Dodaje, że jest jednak ciągle spora grupa osób, które z kopania nie zrezygnują, bo nie mają możliwości znalezienia innego źródła utrzymania.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gluszyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto