Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Była Fabryka Porcelany „Wałbrzych” w ruinie (ZDJĘCIA)

Artur Szałkowski, fot. Dariusz Gdesz
Po Fabryce Porcelany Stołowej „Wałbrzych” pozostały ruiny. Policja zabezpieczyła w nich dokumenty z danymi osobowymi byłych pracowników zakładu
Po Fabryce Porcelany Stołowej „Wałbrzych” pozostały ruiny. Policja zabezpieczyła w nich dokumenty z danymi osobowymi byłych pracowników zakładu Dariusz Gdesz
Była Fabryka Porcelany „Wałbrzych” w ruinie. Niepilnowane potężne obiekty po zakładzie stały się rajem złomiarzy. Zainteresowała się nimi także policja.

Była Fabryka Porcelany „Wałbrzych” w ruinie. Nie trzeba budować ogromnych scenografii, by kręcić filmy wojenne. W środku Wałbrzycha, na dużej powierzchni stoi kompleks ogromnych obiektów, który doskonale się do tego nadaje. Chodzi o byłą Fabrykę Porcelany „Wałbrzych”. Sąsiaduje z drogą krajową nr 35 i linią kolejową nr 274 z Wrocławia przez Wałbrzych do Jeleniej Góry.

Od kilku miesięcy pozbawiony ochrony kompleks jest odwiedzany przez złomiarzy, dla których stanowi eldorado. Rabują z niego wszystko, co można spieniężyć w punktach skupu złomu. Czego nie uda się ukraść jest niszczone.
Firma Finader S.A. z Warszawy, która kupiła fabrykę od syndyka w październiku 2011 r., nie interesuje się opuszczoną nieruchomością. Jakiekolwiek próby kontaktu z jej przedstawicielami skazane są na porażkę.
Numery telefonów komórkowego i stacjonarnego, które umieszczono na stronie internetowej firmy zostały wyłączone.

Niebawem przedstawiciele firmy będą prawdopodobnie musieli przyjechać do Wałbrzycha. Wczoraj (5 listopada)
do ruin zakładu weszli funkcjonariusze z Komisariatu V Policji w Wałbrzychu. Zabezpieczyli walające się tam i ogólnie dostępne dokumenty z danymi osobowymi byłych pracowników Fabryki Porcelany „Wałbrzych”.
Zawierają m.in. informacje o miejscu zamieszkania, wykształceniu, kategorii zdrowia przyznanej przez komisję wojskową, czy wysokości zarobków. Policjanci zabezpieczyli też segregator z obszerną dokumentacją dotyczącą wypadków pracowniczych na terenie zakładu.

– Postępowanie w tej sprawie jest prowadzone pod kątem artykułów 51 i 52 Ustawy o ochronie danych osobowych – mówi Magdalena Korościk, z biura prasowego wałbrzyskiej policji. – Osobie, która administruje zbiorem danych osobowych lub jest zobowiązana do ich ochrony, a udostępnia je osobom postronnym, grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Jeśli osoba odpowiedzialna za administrowanie danymi narusza choćby nieumyślnie obowiązek zabezpieczenia ich przed zabraniem przez osobę nieupoważnioną, uszkodzeniem lub zniszczeniem, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Historia nieistniejącej już Fabryki Porcelany „Wałbrzych”, która taką nazwę otrzymała dopiero po II wojnie światowej, sięga 1845 r. Gdyby zakład istniał, w 2015 r. obchodziłby jubileusz 170-lecia. Manufaktura została założona przez Carla Tielscha, a jej wyroby szybko zyskały renomę najpierw w Europie, a później również na świecie. Początek końca fabryki nastał wraz z nadejściem przemian gospodarczych początku lat 90. W 1992 r. Ministerstwo Przekształceń Własnościowych podjęło decyzję o sprywatyzowaniu Fabryki Porcelany Stołowej „Wałbrzych”. Decyzja wywołała zdziwienie osób zorientowanych w realiach funkcjonowania zakładu. Większość produktów zakładu trafiała na eksport, co przekładało się na solidny zastrzyk dewizowy dla polskiej gospodarki.

Przetarg na zakup fabryki wygrali Henryk Świerczyński, przedsiębiorca z Wałbrzycha wspólnie z lekarzem Wiesławem Kułakowskim. Szybko okazało się, że deklaracje nowych właścicieli dotyczące inwestowania w fabrykę i unowocześniania jej produkcji są bez pokrycia. Nowy zarząd podejmując stosowne uchwały zaczął wypłacać sobie potężne pensje, co potwierdził raport NIK. Na koniec grudnia 1993 r., średnie wynagrodzenie jednego pracownika fabryki wynosiło zaledwie 473,90 zł. Natomiast miesięczne wynagrodzenie prezesa Rady Nadzorczej Spółki Porcelana „Wałbrzych” S.A. wynosiło 15 tys. dolarów amerykańskich! Wiceprezesie dostawali po 8 tys. $, sekretarz 2 tys. $, a pozostali członkowie rady nadzorczej - 1 tys. $. Raport NIK wykazał również, że Ministerstwo Przekształceń Własnościowych sprzedając fabrykę spółce „S and K Holding Ltd”, nie sprawdziło jej wiarygodności finansowej oraz tego, że nie miała ona jakiegokolwiek doświadczenia związanego z produkcją i handlem porcelaną.
Spółka, która kupiła „Wałbrzych” została zarejestrowana 16 czerwca 1992 r., a więc na nieco ponad dwa miesiące
przed podpisaniem z Ministerstwem Przekształceń Własnościowych umowy. Mało tego, nie dysponowała własnymi środkami finansowymi.

Pod rządami nowego właściciele sytuacja finansowa fabryki stawała się coraz gorsza. Dochodziło do strajków załogi. Doszło nawet do tego, że zbulwersowani pracownicy siłą wtargnęli do gabinetu prezesa, a ten w obawie o bezpieczeństwo oddał trzy strzały ostrzegawcze z broni palnej. Musiała interweniować policja. Krótko po tych wydarzeniach prezes Henryk Świerczyński poważnie zachorował i zmarł. Wdowa po prezesie wprowadziła w fabryce autokratyczne rządy, co nie wychodziło zakładowi na dobre. Fabryka stanęła na krawędzi bankructwa.
Pracownicy zaczęli masowo się zwalniać nie widząc dalszych perspektyw. Na szczęście udało się uniknąc czarnego scenariusza. W 2007 r. fabrykę kupiła firma Jaro z Jaroszowa. Zakład zaczął wychodzić z długów i zdobywać nowe rynki zbytu, przede wszystkim poza granicami Polski. Niestety na początku 2011 r. fabryka z przyczyn od siebie niezależnych wpadła w tarapaty finansowe, z których się już nie wygrzebała.

Powodem problemów była tzw. „arabska wiosna”, która ogarnęła m.in. Egipt.Tam trafiała znaczna część produkcji
„Wałbrzycha”. Nowe władze egipskie czasowo wstrzymały wszystkie operacje finansowe z zagranicą. Wałbrzyska fabryka pozostała bez pieniędzy na zakup surowców i opłaty, głównie za dostarczany do zakładu gaz. Rządy w zakładzie przejął syndyk, któremu udało się w październiku 2011 r. sprzedać go firmie Finader S.A. z Warszawy. Jej przedstawiciele, mimo składanych deklaracji nie wznowili produkcji. W 2012 r. fabryka została zamknięta. Jeszcze za rządów syndyka władze Wałbrzycha odkupiły od niego wszystkie formy, które znajdowały się w zakładzie. Trafiły one do Centrum Ceramiki Unikatowej, które działa na terenie Starej Kopalni w Wałbrzychu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto