Ciemno na wałbrzyskim Podzamczu

- Często wieczorami wracam z lekcji angielskiego i przyznam szczerze, że proszę tatę, by po mnie wychodził - mówi czternastoletnia Karolina. Jak wyjaśniają mieszkańcy, chodzi głównie o oświetlenie w rejonie ul. Palisadowej i al. Podwale.

- Czasem na długich odcinkach nie pali się ani jedna lampa - denerwuje się Krzysztof Bober z Wałbrzycha.W tej sprawie alarmowały już władze spółdzielni Podzamcze. Tadeusz Choczaj, prezes spółdzielni, pisał do Zarządu Dróg i Komunikacji w Wałbrzychu, żeby ten zajął się sprawą. Choczaj wyjaśniał, że utrudniona widoczność, zwłaszcza w pobliżu przejść dla pieszych i parkingów, stwarza zagrożenie dla mieszkańców.

Ale nie tylko lokatorzy z dzielnicy Podzamcze mają kłopot z brakiem oświetlenia. Wyłączenia często zdarzają się również w sąsiedniej dzielnicy Piaskowa Góra.
- Kiedy wracam do domu z popołudniowej zmiany albo wieczorem wychodzę z psem, to naprawdę skóra cierpnie mi ze strachu - mówi Agnieszka Żmuda, mieszkająca na ulicy Hirszfelda. Lampy raz tam świecą, a raz nie. Często przez wiele dni jest ciemno. Podobnie jest na ul. Nałkowskiej.

Prawie połową sieci zarządza Zarząd Dróg i Komunikacji w Wałbrzychu. Resztą zajmują się zakład energetyczny i inni zarządcy. W ZDiK-u wyjaśniają, że starają się na bieżąco naprawiać oświetlenie ulic, ale nie jest to łatwe.

- W wielu miejscach nie wystarczy wymiana żarówek, lamp czy bezpieczników. Po prostu kable są tam w tak fatalnym stanie, że konieczny jest kapitalny remont - wyjaśnia Andrzej Piękny, dyrektor ZDiK-u.

- Potrzebne są generalne remonty. Wykonujemy je w miejscach, gdzie są prowadzone prace drogowe.
Piękny dodaje, że przy okazji remontów przejmują też sieć. To trochę kosztuje, ale spowoduje, że w przyszłości będą wydawali pieniądze na naprawy czegoś, co należy do nich.