Od momentu pojawienia się na ulicy Królewieckiej w Wałbrzychu gazu i wykrycia w jej pobliżu przez strażaków, niewielkich ilości cyjanowodoru, minęło kilkanaście dni. Do tej pory dokładnie jednak nie wiadomo, co było źródłem śmierdzącego wycieku. Zagadkę spróbują rozwikłać pracownicy wałbrzyskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony środowiska we Wrocławiu, którzy biorą pod uwagę wiele hipotez.
– Cyjanowodór mógł się pojawić w wyniku wypuszczenia przez kogoś ścieków do pobliskiego strumienia albo wypalania śmieci – mówi Zdzisław Kędziora, kierownik wałbrzyskiej delegatury WIOŚ we Wrocławiu. – Przeszedłem się po okolicy i widziałem, że niedaleko domów mieszkalnych były na przykład spalane stare meble.
Kierownik dodaje, że to tylko jedno z przypuszczeń. Nie można bowiem wykluczyć, że pojawienie się cyjanowodoru mogło mieć związek z prowadzoną w przeszłości na terenie tej części miasta działalnością zakładów przemysłu ciężkiego. W pobliżu ul. Królewieckiej przez wiele lat funkcjonowały miedzy innymi dwie kopalnie i koksownie, fabryka benzolu i kwasu siarkowego. Strumień przepływający w pobliżu ul. Królewieckiej mógł zostać również skażony przez materiały znajdujące się w hałdzie na terenie dzielnicy Sobięcin. Trafiały tam między innymi odpady po oczyszczaniu gazu koksowniczego. Zwałowisko to nie zostało zrekultywowane po zaprzestaniu działalności.
Na razie mamy notatkę sporządzoną po zdarzeniu przez straż – wyjaśnia Zdzisław Kędziora. – To za mało, by ustalić pochodzenie cyjanowodoru. Potrzebne będą dodatkowe badania terenu.
Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 10 kwietnia 2012.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?