Zbiory Muzeum w Wałbrzychu zostały poszerzone. Wzbogaciła je droga filiżanka i spodek, które wykonaono w 1720 r. w Miśni. Filiżanka i spodek są ręcznie zdobione przez Ignaza Preislera. Eksponat został kupiony w Londynie od galerii E. & M. Manners. Jest unikatowy, ale wątpliwości budzi koszt zakupu.
– Filiżanka kosztowała 66,6 tys. zł. Z tego 54,6 tys. zł stanowiło dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – mówi Anna Żabska, rzecznik prasowy prezydenta Wałbrzycha. – Ponadto 12 tys. zł musieliśmy przekazać na ten cel z budżetu miasta.
To niejedyne wydatki, które w związku z tym zakupem poniosła gmina Wałbrzych. Dodatkowo musiała zapłacić 14 tys. zł. To pieniądze na ubezpieczenie i transport drogiej filiżanki, który przeprowadziła specjalistyczna firma ArtLogistic. Wydano je także na wyjazd Jacka Drejera, dyrektora Muzeum w Wałbrzychu do Londynu, gdzie musiał podpisać stosowne dokumenty dotyczące przejęcia eksponatu. Tym samym koszt zakupu i sprowadzenia niewielkiej filiżanki i spodka do Wałbrzycha wyniósł 80,6 tys. zł. Z tego 26 tys. zł musiała zapłacić gmina Wałbrzych. Opozycja w Radzie Miejskiej Wałbrzycha, nie zostawia na dyrektorze muzeum suchej nitki.
– Trwają dyskusje, czy na potrzeby muzeum nie przeznaczyć pustego budynku po urzędzie stanu cywilnego przy ul. Matejki. Można tam prezentować cenne eksponaty, które obecnie zalegają w magazynie muzeum – wyjaśnia Alicja Rosiak, radna miejska z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej. – Tymczasem dyrektor muzeum dokonuje kosztownego zakupu, który obciąża budżet gminy. Jak to się ma do oszczędności, których efektem była np. likwidacja kilku szkół.
Rzeczywiście w magazynach Muzeum w Wałbrzychu jest wiele cennych eksponatów, których nie prezentuje się, ze względu na brak powierzchni wystawienniczej. Wśród nich obrazy: Zdzisława Beksińskiego, Jerzego Dudy-Gracza, Franciszka Starowieyskiego, Jerzego Nowosielskiego, czy Józefa Hałasa. Porcelanowe wyroby z wałbrzyskich manufaktur Tielscha i Kristera, czy kolekcje białej broni z XVI i XVII wieku.
– Za mojej kadencji miałem oferty zakupu do muzeum m.in. starodruku z zapiskami króla Jana III Sobieskiego za 40 tys. zł, czy bogato zdobionego młotka geologicznego z herbem Hochberów z 1509 r. za 8 tys. zł – mówi Marek Stadnicki, były dyrektor Muzeum w Wałbrzychu. – Odmawiałem, bo miasta nie było stać na takie zakupy. Priorytetem było wydatkowanie pieniędzy np. na zakup nowych gablot, czy monitoringu muzeum.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?