Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Finansowanie kampanii, konferencja SLD

siya
Ireneusz Zarzecki, były prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Wałbrzychu, po raz pierwszy oficjalnie opowiada nam, jak jego zdaniem wyglądało w poprzednich wyborach finansowanie kampanii wyborczej członków ówczesnego PO w Wałbrzychu.

Zarzecki kilka tygodni temu stracił stanowisko szefa MPK po tym, jak na jaw wyszło, że z kasy miejskiej spółki wypłynęło 500 tys. zł. – Duża część tej kwoty została przekazana na wybory. To zaczęło się w 2004 roku i trwało do 2010 – mówi nam Ireneusz Zarzecki. Przyznaje, że ma żal, ale przede wszystkim do siebie, że dał się wciągnąć w całą grę. – Myślałem, że to będą małe kwoty, które się później odda. A słyszałem: jeszcze, jeszcze – mówi Zarzecki.
Dodaje, że nie tylko on brał w tym udział: – Całe środowisko PO wiedziało, że potrzebne są pieniądze i trzeba je organizować. Przyznaje również, że „środowisko” z pieniędzy korzystało. – Były tworzone fundusze, w ramach których organizowano „imprezy integracyjne” – mówi. Dodaje, że złożył zawiadomienie do prokuratury w Świdnicy, bo próbuje się z niego zrobić idiotę. – Wszyscy wiedzą, co się działo przez ostatnie lata. Mówiłem: panowie, to trzeba oddać. Słyszałem: spokojnie, oddamy. Liczył, że z pomocą kolegów z PO uda się spłacić dług. – Zaraz po tym, jak wyszło na jaw, że pieniądze zniknęły z konta MPK, zwróciłem się do byłego prezydenta miasta z propozycją, że choćbym miał sam to zrobić, to je odpracuję. Nie liczyłem już na pomoc – mówi Zarzecki. Oszacował, że w trzy lata oddałby 200 tys. zł z pensji i sprzedałby dom za ok. 300 tys. zł. Usłyszał, że się zastanowią. Jak mówi, dwa dni po rozmowie z lokalnymi władzami PO, został dyscyplinarnie zwolniony. – Myślę, że PO w Wałbrzychu nie ma już nic do powiedzenia. Walczą o przetrwanie. Ja nie ukrywam, jestem winny i należy mi się więzienie. Ale zrobię wszystko, by oddać pieniądze.
Ktoś jeszcze powinien ponieść karę? – Nie chciałbym przejść do historii miasta jako ktoś, kto sam skroił pół miliona, bo to nieprawda – mówi Zarzecki.

Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy potwierdza, że wpłynęło tam zawiadomienie. – Zawiadomienie jest bardzo ogólne, hasłowe. Więcej będzie można powiedzieć po wstępnych przesłuchaniach – informuje.
Zarzecki twierdzi, że wszystkie szczegóły tej sprawy zdradzi dopiero śledczym.

Zarzecki to kolejna osoba związana z miejskimi spółkami w Wałbrzychu, która zgłosiła prokuraturze nieprawidłowości związane z finansowaniem kampanii wyborczej. Wcześniej zrobił to Wojciech Czerwiński, były wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków. Twierdzi, że Piotr Kruczkowski żądał od niego części nagrody rocznej za dobre wyniki spółki.
Kruczkowski, były prezydent Wałbrzycha (z PO), ocenia, że kierowane wobec niego zarzuty to bzdura. Zapowiada, że pójdzie do sądu ze wszystkimi, którzy będą go w ten sposób oskarżać.

Konferencja SLD

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto