Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fum jest wieczny

Magda Piekarska
Fot. Tomasz Hołod
Fot. Tomasz Hołod
Rozmowa z Maciejem Wojtyszką, pisarzem, reżyserem, autorem "Bromby i innych" Wie Pan, jak mówimy w domu do naszej córeczki? - Nie. Mówimy do niej z czułością: "ty gżdaczu". - To bardzo miłe.

Rozmowa z Maciejem Wojtyszką, pisarzem, reżyserem, autorem "Bromby i innych"
Wie Pan, jak mówimy w domu do naszej córeczki?
- Nie.
Mówimy do niej z czułością: "ty gżdaczu".
- To bardzo miłe. Dla mnie jest to dowód, że moja Bromba wciąż żyje. A namalowałem tego Gżdacza trzydzieści lat temu na serwetce, rozmawiając z pewną młodą kobietą, która potem została moją żoną.
I to właśnie Gżdacz był pierwszym z mieszkańców Naszej Okolicy?
- Tak. Jego pierwszego wymyśliłem. Moje dzieci też się chowały na Brombie i Gżdaczach.
Dlaczego Gluś, Psztymucel, Bromba, Kajetan, Makawity i pozostali bohaterowie zniknęli na tak długo?
- Rzeczywiście, "Bromba i filozofia" ukazała się po ponad dwudziestu latach przerwy. Wie pani, czasem sobie myślę, że może niepotrzebnie reżyseruję. Zajmuje mi to strasznie dużo czasu, a te książki powstają tylko wtedy, kiedy mam trochę luzu. A w tych książkach jest zaklęta bardzo duża uczuciowość. Wkładam w te postaci mnóstwo serca, mam do nich osobisty stosunek. Nasza Okolica to taka kraina szczęśliwości, której gdzie indziej nie ma. Tęsknimy za takim miejscem, gdzie wszyscy są dla siebie mili i tolerancyjni, wszystkie Glusie i Bromby sobie rozmawiają o różnych rzeczach, na marginesie pozostawiając awanturnictwo Fumów.
Jak urodziła się Bromba?
- Nie pamiętam. Pewnie tak, jak zawsze rodzi się ludziom młodym – lekko. Teraz, gdyby ktoś kazał mi stworzyć ten świat od nowa, miałbym kłopoty. Wszystkie te postaci obrastały przez lata w charaktery, krok po kroczku. Najpierw narysowałem stworzonka, potem napisałem "Brombę i innych", potem powstawała "Tajemnica szyfru Marabuta", która te postaci uruchomiła, sprawiła, że zaczęły mieć uczucia.
Czy te fantastyczne postaci mają swoje realne pierwowzory?
- I Bromba, i Zwierzątko Mojej Mamy to postaci jak najbardziej zaprzyjaźnione z moją mamą, reżyser Gluś jest bardzo autobiograficzny (sam byłem reżyserem, który więcej opowiadał o filmach, niż ich robił, teraz jest odwrotnie). Fikander też opowiada o pewnym stanie, który sam przeżyłem, chociaż miał też inny pierwowzór - w pewnym młodym poecie, który wiele lat temu pisał wiersze i nosił długi szalik.
Ta nieskrępowana fantazja dotyczy też języka. Za każdym razem wpadam na zachwyt nad tiritongą i parurą, którą serwują bohaterom Gżdacze.
- Jest w tym zainteresowanie tajemnicą języka. Języki żyją, mają swoje smaki, sensy, a polszczyzna jest pod tym względem naprawdę niezwykła. Ta dźwiękonaśladowczość języka sprawia, że mogą powstać takie psztymucle, tiritongi, parury. Daje pretekst do zabawy.
Oprócz oswojonego świata Naszej Okolicy pojawiają się gdzieś na obrzeżach Fumy, są złośliwe Pieczątkowce, ale jest też Kameleon-Super, który podszywa się pod naszych przyjaciół. Czy to była ukryta satyra na tamtą, komunistyczną rzeczywistość?
- To na pewno była moralistyka. Może nie w całości, ale w części na pewno "Bromba" oddychała tamtym czasem. Próbowałem od tego uciec, ale nie można było uciec od Pieczątkowców. Zresztą teraz też nie bardzo się daje. Niemożliwa jest też ucieczka od Fumów, bo Fum jest wieczny. Zmienia tylko przebrania.
Kiedyś jeździł do Bułgarii, teraz na Wyspy Kanaryjskie.
- Tak. I kiedyś odczuwał jeden rodzaj ksenofobii, teraz inny. Fum to kategoria osobowości, która zawsze ma za złe światu i ludziom. Boję się, że nasze następne pokolenia mają kłopot z wzorcem osobowym. Świat się skomplikował, jest bardzo trudny. Ważne, żeby nauczyć dzieci radości, a nie idiotycznego konsumeryzmu. Proszę zobaczyć, co się dzieje z językiem. Mówi się np. "wypasiony", używa się słów, które są ewidentnie z języka Fumów. Ludzi traktuje przedmiotowo, na kobietę mówi się: "laska". Trzeba zachęcać dzieci do poszukiwania innych wzorców, zadawania pytań o to, czym jest szczęście, prawda.
Dwadzieścia lat temu mieszkańcy Naszej Okolicy bronili się przed Kameleonem Super. Co im teraz zagraża? Przed czym bronią się, uprawiając filozofię?
- Przed miałkością, atomizacją relacji międzyludzkich, samotnym tłumem. Przed tym, że człowiek dla człowieka zaczyna być obcy, nawet jeśli jest mu bliski. Chciałbym, żeby się obronili, żeby ludzie mieli prawdziwe problemy, a dzieci odpowiadały na prawdziwe pytania. Zdecydowałem się na napisanie nowej książki dla dzieci właśnie z obawy, że wychowamy strasznie powierzchowne, które będzie czekało na następną niespodziankę w kolejnej czekoladce.
A kiedy "Bromba i filozofia" doczeka się kontynuacji?
- Nie wiem. Nie planuję, piszę tylko na wakacjach, kiedy mam szczęście i siłę. Przyznam się też, że z niecierpliwością czekam na wnuki. Jeśli się pojawią nowe dzieci, będą książki. "Saga rodu Klaptunów" powstała przecież dla Adasia i Marysi. Teraz moje dzieci są już dorosłe. "Brombę i filozofię" napisałem trochę z podpuszczenia. Paweł Książkiewicz z wydawnictwa Jacek Santorski mnie do tego namówił. Czy teraz komuś uda się równie chytrze mnie podejść? Zobaczymy.
A może renesans Naszej Okolicy doprowadzi do tego, że wchodząc do sklepu po przytulankę, wyjdę z pluszową różowiutką Brombą, zamiast z kolejnym Teletubisiem?
- Być może. Ale ja mam duże trudności z myśleniem rynkowym. Zresztą, może to i dobrze, bo dzięki temu "Bromba" pozostała w tym sensie elitarna, że to jest książka polskiej inteligencji. Przekazują ją sobie ludzie wykształceni, którzy znajdują w niej pożywkę dla swojej formacji kulturalnej. Może lepiej mieć wąskie grono ludzi, którzy wiedzą, o co chodzi.
Jakie miejsce w hierarchii dotyczącej Pana twórczości, zajmuje pisanie?
- Bardzo ważne są moje sztuki dla dorosłych. Teraz w Teatrze Słowackiego w Krakowie jest grana moja sztuka "Bułhakow", z której jestem bardzo dumny. Poważnie traktuję swoje dramaty. Najbardziej cieszę się, jeśli mogę reżyserować to, co sam napisałem, obojętnie – dla dzieci czy dla dorosłych. Pracuję też jako reżyser serialowy. Jeśli miałbym jednak wybrać między "Miodowymi latami" a własną bajką dla dzieci, wybrałbym to drugie.
Te seriale to konieczność?
- O tyle, że nie należy zapominać zawodu. Ale bywa to też przyjemne: spotykam się z aktorami. Poza tym lubię reżyserować. Ale przyznam, że po trzydziestu dniach pracy na planie od 6 rano do 9 wieczorem, zaczynam marzyć, żeby posiedzieć w domu.
Jeżeli mieszkańcy Naszej Okolicy doczekają się kolejnego tomu, będzie to "Bromba i...
- ...wiersze". Pomyślałem sobie, że warto napisać coś dla mniejszych dzieci, spróbować je z poezją zaprzyjaźnić. Mogę przytoczyć jeden z takich pomysłów: "Słoń/ chciał podać Brombie/ pomocną dłoń/ lecz że nie miał dłoni/ pomoc Brombie/ skończyła się na pomocnej trąbie". Będzie też o wyżle, który jeździł na łyżwach.
Czekam niecierpliwie.

Maciej Wojtyszko
Reżyser teatralny i filmowy, pisarz, autor dramatów. Urodził się 16 kwietnia 1946 r. w Warszawie. W 1972 r. ukończył Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Dziś jest jednym z najbardziej popularnych polskich reżyserów, ma na swoim koncie ponad kilkadziesiąt realizacji, od od teatralnych spektakli wg Thomasa Bernharda, Sławomira Mrożka i Witolda Gombrowicza, przez przedstawienia dla dzieci, aż po telewizyjny sitcom "Miodowe lata". Wielką popularność przyniosły mu pisane w latach 80. książki dla dzieci: "Bromba i inni", "Tajemnica szyfru Marabuta", "Trzynaste piórko Eufemii" oraz "Saga rodu Klaptunów" i "Synteza". Do literatury dla najmłodszych wrócił po 20 latach, pisząc "Brombę i filozofię", wyróżnioną w tym roku nagrodą IBBY dla najlepszej polskiej książki dla dzieci. Żonaty, ma dwójkę dzieci: 23-letni Adam studiuje reżyserię, 22-letnia Marysia antropologię kultury.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto