Kierowcy z Wałbrzycha skarżą się, że wysoka trawa zasłania widoczność. Urząd miasta: kosimy tam, gdzie trzeba

Kierowcy z wałbrzyskiego Podzamcza skarżą się, że wysoka trawa zasłania skrzyżowania i wyjazd z dróg osiedlowych na główne.

- Przecież to chore, żeby takie chaszcze zasłaniały widoczność. Ostatnio, kiedy próbowałem wyjechać z ulicy Senatorskiej koło stacji paliw na ulicę Wieniawskiego, o mało nie potrąciłem kobiety, która biegła ścieżką wokół osiedla. Rzuciła w moją stronę parę "ciepłych słów" i pobiegła dalej... - mówi zdenerwowany pan Paweł, mieszkaniec największej wałbrzyskiej dzielnicy.

Pani Małgorzata z Piaskowej Góry dodaje, że problem jest także w innych miejscach, jak choćby w okolicach Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Ta wysoka trawa, naprawdę mocno ogranicza widoczność, nie wspominając już o estetyce, bo to akurat sprawa drugorzędna.

Problem dostrzegają nie tylko nasi czytelnicy. Nietrudno znaleźć w internecie wpisy wkurzonych mieszkańców. Post na ten temat zamieścił m.in. Jerzy Syzdek, były wiceszef wałbrzyskiej policji.

"Wychodząc z bramy ściana trawy, za budynkiem podobnie. Jeżeli to ma być efekt łąki, to proponuję decydentom we własnych ogródkach eksperymentować. Radni z Podzamcza, czy wy tego nie widzicie. Acha już dawno po wyborach" - napisał.

Jak się okazuje, w kwestii trawników przed budynkami, nic się na pewno nie zmieni. Urząd Miasta w Wałbrzychu zapewnia jednak, że koszone są i będą trawy na poboczach i zielonych pasach jezdni tam, gdzie rzeczywiście zasłaniają widoczność kierowcom.

- To już się dzieje. Od trzech dni na Podzamczu wykaszane są pasy trawy, która przeszkadza przy skrzyżowaniach i przy wyjazdach na główne drogi. Należy podkreślić, że na pozostałych terenach miejskich trawa nie będzie koszona, bo od dwóch lat miasto prowadzi taką właśnie politykę. Chodzi o małą retencję. Skoszona trawa nie zatrzymuje wody w glebie, wysoka już tak - tłumaczy Edward Szewczak z Urzędu Miasta w Wałbrzychu.

Michael Liguz, ogrodnik miejski dodaje również, że nie kosi się trawy na terenach zielonych w mieście, bo sprzyja to pszczołom. - Dlatego wysialiśmy kwietne łąki. Nie oznacza to jednak, że wszędzie będą kolorowe kwiaty. Kwietna łąka rośnie przez kilka lat. Jednego roku będą to kolorowe kwiaty tak jak jest teraz przy ulicy Nałkowskiej, a innym razem będzie zielono - tłumaczy ogrodnik.

Zaznacza jednak, że trawa jest koszona w pasach ruchu drogowego. - Rzeczywiście trochę późno zaczęliśmy, bo późno został rozstrzygnięty przetarg na koszenie. Tylko na ten cel, na skoszenie samych zielonych pasów przy dogach rocznie miasto wydaje 210 000 zł - mówi Liguz.

Tymczasem ryk kosiarek słychać na trawnikach wokół placów zabaw i na innych częściach terenów zielonych Podzamcza. To kosi Spółdzielnia Mieszkaniowa.

- My z reguły kosiliśmy trzy razy w sezonie. W tym roku także zaczynamy późno i może skosimy dwa razy. Nie robimy tego tam, gdzie nie trzeba, na przykład na terenach inwestycyjnych. Ale wokół budynków tniemy. Jedno takie koszenie naszych terenów na Podzamczu kosztuje 40 000 zł - mówi nam Tadeusz Choczaj, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze. - Zauważyłem, że miasto też kosi przy drogach, tam na Basztowej na przykład.

Te zdjęcia zrobiliśmy na Podzamczu w czwartek. Zobaczcie.