Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny przypadek śmierci po interwencji policji. Nie żyje 46-latek. Sprawę przejął prokurator

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
zdjęcie ilustracyjne/Kiedy 46-latek niespodziewanie przykląkł, policjanci mieli zamiar założyć mu kajdanki. Wtedy oznajmił, że źle się czuje po czym zemdlał
zdjęcie ilustracyjne/Kiedy 46-latek niespodziewanie przykląkł, policjanci mieli zamiar założyć mu kajdanki. Wtedy oznajmił, że źle się czuje po czym zemdlał Jaroslaw Jakubczak/Polska Press
W środę, 27 lipca w mieszkaniu w jednej z miejscowości pod Świdnicą, policja interweniowała w sprawie rodzinnej awantury. Finał jest taki, że nie żyje 46-latek, wobec którego zastosowano gaz pieprzowy. Czy rzeczywiście to mogło być powodem zgonu? Sprawa będzie teraz szczegółowo wyjaśniana.

27 lipca po godzinie 20:30 policjanci ze Świdnicy udali się na interwencję do jednej z podmiejskich miejscowości. W mieszkaniu agresywny 46-latek miał bić żonę w obecności małego dziecka.

Mężczyzna był agresywny wobec żony i policjantów

Policjanci, którzy weszli do mieszkania faktycznie zastali pobitą matkę z dzieckiem i mężczyznę, który miał zachowywać się agresywnie i być pod wpływem alkoholu. 46-latek nie chciał dać się wyprowadzić z mieszkania. Miał popychać policjantów, którzy zdecydowali o zastosowaniu wobec niego tzw. środków przymusu bezpośredniego.

Chwyty obezwładniające, a nawet kilka ciosów pałką w łydki nie ostudziło temperamentu rosłego i silnego mężczyzny. Funkcjonariusze postanowili więc potraktować go gazem pieprzowym używając policyjnego miotacza. Wówczas to, według oficjalnego stanowiska KPP w Świdnicy, mężczyzna nieco się uspokoił ale nadal odmawiał wyjścia z mieszkania.

Kiedy 46-latek niespodziewanie przykląkł, policjanci mieli zamiar założyć mu kajdanki. Wtedy stwierdził, że źle się czuje po czym zemdlał.

Reanimacja nie przyniosła efektów

Wezwany na miejsce awantury zespół ratownictwa medycznego przejął reanimację, którą wcześniej rozpoczęli sami mundurowi. Według oświadczenia policji ze Świdnicy, 46-latek miał być "schorowany", a reanimacja nie przyniosła skutków. Po śmierci 46-latka, policjanci zawiadomili prokuraturę.

Z oświadczenia dowiadujemy się także, że według wstępnych ustaleń prokuratora, mundurowi nie przyczynili się do śmierci agresora. Sprawa zostanie jednak dokładnie zbadana zarówno przez prokuraturę, jak i przez wydział wewnętrzny policji.

Która to już taka śmierć na Dolnym Śląsku?

Niemniej należy zauważyć, że po śmierci Bartosza S. z Lubina, Łukasza Ł. z Wrocławia oraz Dmytra N. w ośrodku pomocy nietrzeźwym, śmierć 46-latka spod Świdnicy jest już czwartą w ciągu roku (Bartosz S. zmarł 6 sierpnia 2021), gdzie w tle jest interwencja policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto