Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec procesu taksówkarza z Wałbrzycha

Małgorzata Moczulska
Krzysztof K. mówił, że nie zrobił nic złego, tylko się bronił
Krzysztof K. mówił, że nie zrobił nic złego, tylko się bronił Fot. Marcin oliva Soto
- To zły człowiek, zabrał mi to, co najcenniejsze - dziecko. Żądam dla niego najsurowszej kary - mówiła wczoraj w Sądzie Okręgowym w Świdnicy Grażyna Brzoza, mama zamordowanego 21-latka ze Strugi.

Trudno jej było powstrzymać łzy i drżenie rąk. Jej syn, student, z zamiłowania fotograf, jak podkreślała kilka razy, dobry, fajny chłopak, zginął w październiku ubiegłego roku.
44-letni Krzysztof K., taksówkarz z Wałbrzycha, zadał mu jeden cios nożem - w serce. Kobieta żądała dla oskarżonego najsurowszej kary - 25 lat pozbawienia wolności.

Oskarżony o zabicie studenta mówi, że się bronił

- Rozumiem ból matki, ale spójrzmy prawdzie w oczy: mój klient to nie wariat, który działa w emocjach, to ofiara - twierdził natomiast mecenas Andrzej Halastra, domagając się uniewinnienia Krzysztofa K. - On bronił się, bo się bał, że zostanie przez ofiarę i jego kolegów pobity. A że miał przy sobie nóż? Każdy z nas może go nosić w obronie własnej.

Wczoraj w sądzie miał zapaść wyrok w sprawie. Proces się zakończył, jednak sąd odczyta wyrok dopiero za tydzień. Prokurator podtrzymał zarzut zabójstwa, ale zażądał dla Krzysztofa K. 10 lat pozbawienia wolności, godząc się tym samym z tezą biegłych, że oskarżony działał w warunkach silnego wzburzenia i miał ograniczoną poczytalność. W to jednak nie wierzy matka zabitego.
- To, że ten człowiek ma impulsywny charakter, nie tłumaczy go - mówi Grażyna Brzoza. - A teza, że się bronił, jest kłamliwa. Przecież mój syn nawet go nie dotknął.

Krzysztof K. to znana w Wałbrzychu postać. Mówiono na niego Rambo, bo ubierał się w ciuchy moro i zawsze nosił przy sobie długi nóż. Był też znany ze swej agresywności.

Był już wcześniej karany za pobicie. Damiana nie znał. Znał jego przyjaciela, Michała. Chłopak był jego klientem. Nie zapłacił za kurs tyle, ile żądał taksówkarz, bo cena wydała mu się wygórowana i został przez niego pobity. 24 października 2009 roku Damian z dwójką kolegów bawili się w wałbrzyskiej dyskotece. Było im duszno, więc wyszli na zewnątrz. Nieopodal zauważyli taksówkarza, pobiegli za nim. Chcieli nastraszyć. Jednak oskarżony, zanim cokolwiek zrobili, wyciągnął nóż i wbił Damianowi w serce.
Chłopak zmarł. - By się bronić, nie trzeba najpierw dostać w twarz, wystarczy czuć się zagrożonym - twierdził wczoraj obrońca taksówkarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto