Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maniaczka tipsów, maseczka i rozgrzane mięśnie

Alina Gierak
Wałbrzyszanki pięknieją, gdy ich dłońmi zajmie się Ewa, twarzami Marta, a ciałami siedemdziesięcioletni pan Zbyszek Telefon w salonie Aliny Dulko dzwoni jak oszalały.

Wałbrzyszanki pięknieją, gdy ich dłońmi zajmie się Ewa, twarzami Marta, a ciałami siedemdziesięcioletni pan Zbyszek
Telefon w salonie Aliny Dulko dzwoni jak oszalały. – Po Nowym Roku – cierpliwie odpowiada klientkom. Bo w zeszycie nie ma już ani jednego wolnego terminu. Cały elegancki, kobiecy Wałbrzych chce się strzyc u pani Ali

Bo ma dobrą rękę, oko i styl – wyjaśnia pani Kasia, dyrektorka banku. Ale tu, w salonie, jedna z wielu klientek. Choć jednak z tych zaprzyjaźnionych. Które czują się dobrze tylko we fryzurze przygotowanej przez panią Alę. Gdy im zaproponuje, by zmienić kolor lub skrócić włosy, bo tak jest modniej, wierzą na słowo i oddają się w jej ręce.
Umówić się trzeba co najmniej tydzień wcześniej. Przed sylwestrem, Dniem Kobiet, popularnymi imieninami, nawet dwa tygodnie. Wizyta w tym salonie nie trwa krócej niż dwie godziny. Warto wziąć ze sobą gazetę, czy książkę. Są wprawdzie babskie czasopisma, ale te szybko się przegląda, siedząc na skórzanej kanapie i czekając na swoją kolej.
Salon jest w Rynku, ale w głębi budynku. A pani Ala marzy, by mieć wielką witrynę i ładny widok za oknem. Eleganckie wyposażenie zakładu już ma. Jakość i dobrze ustawione klientki: szefowe banków, dyrektorki szkół, naczelniczki urzędów. To zobowiązuje. Także do odpowiedniego stroju personelu. Dziewczyny od pani Ali są zgrabne i miłe, no i mają wystrzałowe fryzury. Najczęściej ubrane w ciemne obcisłe spodnie i czarne sweterki lub tuniczki. Czasami z efektownymi dekoltami. Szefowa wie, że wygląd dziewczyn jest najlepszą reklamą firmy, która ma dbać o urodę pań.
Pod jej skrzydła dostaję się po umyciu włosów przez uczennicę. Masaż skóry głowy odpręża. Szampon pachnie ziołami. Konsultacja w sprawie fryzury jest krótka. Dobry fachowiec pamięta, gdzie klientka pracuje, co lubi i jak się nosi. Fryzurę codzienną robi niemal na pamięć. Gdy potrzebna bardziej wymyślna, wypytuje o fason kolor i materiał sukni.
Wszystko musi ze sobą współgrać. Dlatego jest drożej. Zwykła fryzura z pasemkami kosztuje od 70 do 120 złotych. Cenę tej specjalnej, na ślub czy bal, się negocjuje. – Zawsze chciałam być fryzjerką. Obcinałam włosy każdej lalce – wspomina Alina Dulko, która w zawodzie jest od 10 lat. I świetnie wie, że nigdy nie przestanie się uczyć i podglądać najlepszych. Dlatego jeździ na pokazy do Mediolanu. Z włoskimi stylistami jest po imieniu i niejeden raz musiała im tłumaczyć, dlaczego wraca do Wałbrzycha i nie zostaje u nich na stałe.
– Nie porzucę swoich klientek – zarzeka się pani Ala. Ale tak naprawdę, pewnie chodzi o męża i 9-letnią córeczkę. To jej szczęście. I stąd świąteczne życzenie: by jak najczęściej być z rodziną. Na razie, dopóki trwa karnawał, na to się nie zanosi. W zakładzie spędza całe dnie. Je pizzę, czy potrawy wschodniej kuchni zamówione z pobliskich restauracji. Strzyże, robi pasemka, balejaże, farbuje.
A późnymi wieczorami, gdy wszyscy w domu już śpią, wkłada nogi do specjalnej miski z hydromasażem. To jej jedyna chwila wyłącznie dla siebie.

Paznokcie i skrzywienie zawodowe
Manikiurzystka Ewa Żurek z zaciekawieniem patrzy na moje palce. Zaciskam dłonie, chowam je. Tłumaczę, że nie umiem pisać na klawiaturze z długimi paznokciami.
– To takie skrzywienie zawodowe – śmieje się pani Ewa ze swojego zwyczaju oceniania kobiecych dłoni.
Manikiur robi od 6 lat. Odkąd modne stały się tipsy, czyli przyklejane paznokcie. Była ich maniaczką. Spędzała w salonie wiele godzin i wciąż była niezadowolona z efektu. – Poszłam więc na kurs, żeby sama sobie robić ładne paznokcie – opowiada blondynka w różowym dresie Adidasa. Do pracy idzie na kilkanaście godzin, więc ubiera się wygodnie.
Doszła do wniosku, że na hobby można zarabiać pieniądze, kupiła miseczki do maczania dłoni i poszła na swoje. Tipsy nie są tanie. Te najmodniejsze kosztują 100 złotych. Trzymają się długo i są bardzo efektowne. Brokaty, małe brylanciki, kwiatki – są całe skrzyneczki ozdób, które można nałożyć na paznokcie.
Ale długie i zdobione brokatem paznokcie, to nie dla mnie. Najbardziej podoba mi się klasyczny manikiur francuski. Z wypolerowanymi paznokciami i białymi, starannie namalowanymi obwódkami. Taki robi się szybciej niż tipsy, ale godzina i tak schodzi. W tym czasie uczestniczę w miłej i odprężającej rozmowie o modzie, dzieciach i znajomych, którzy wyjechali na Zachód. I wychodzę z odlotowymi paznokciami. – Nie będę do sylwestra zmywać naczyń – postanawiam w drzwiach salonu.
Najbardziej chudnie
masażysta
Na spotkanie z panem Zbyszkiem niełatwo się umówić. Ma tylko stałych klientów. – Nowych odsyłam do młodszych masażystów – śmieje się.
Ma 70 lat. Siwe włosy, szczupłą sylwetkę, uśmiechnięte oczy i wspaniałe palce.
– Czuję się jak nowo narodzona – zapewnia po masażu 39-letnia dyplomowana księgowa.
Spędza całe dnie przed komputerem. Gdyby nie masaże, nie mogłaby spać. Boli ją kręgosłup. Dlatego raz w tygodniu rezerwuje godzinę na wizytę w piwnicach wałbrzyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Tam w pokoiku przy saunie urzęduje Zbigniew Pęksyk.
Pokój wypełnia woń maści mentolowej. Na oknie stoją dwie butelki piwa. Z pana Zbyszka leją się strugi potu. Jego ręce pracują miarowo. Od pięt po koniuszki głowy. Każdy kawałek ciała, każde zgrubienie i naprężenie cierpliwie rozmasowuje. Nie ma czasu na pogawędki. Przyciemnione światło, można się lekko zdrzemnąć. Zmęczenie odpływa, czuję, jak każda cząsteczka mięśni się rozgrzewa.
– Trenowałem zapasy. Gdy wyjeżdżałem na obozy, podglądałem pracę masażystów. Potem ukończyłem kurs i masowałem sportowców – opowiada pan Zbyszek.
Masuje od ponad 30 lat. Kobiety najpierw pojawiły się okazjonalnie. Zaczęły przekazywać sobie informacje o cudownym masażyście, który stawia na nogi zmęczone ciała. I tak pan Zbyszek stał się najbardziej wziętym specjalistą w mieście. Ale sił ma coraz mniej, więc podsyła klientki innym. Najczęściej synowi, Czarkowi.

Nie przesadzić z makijażem
Masaż, fryzura, paznokcie – wydałam prawie 400 złotych, straciłam ponad pięć godzin, a wciąż nie jestem gotowa. Ale kosmetyczka ma być na końcu. Po tej wizycie mam być jeszcze piękniejsza. Tylko,
że jak większość klientek, popełniam podstawowy błąd – zjawiam się na ostatnią chwilę.
– A skórę trzeba przygotować – tłumaczy Marta Skwarek, młoda kosmetyczka ze Świdnicy. – Oczyścić, odżywić, nałożyć maseczki. Inne dla każdej cery. A ją trzeba rozpoznać i zdiagnozować, czego jej potrzeba. Tego nie da się zrobić w godzinę.
Taką spóźnialską jak ja, można tylko umalować. Starannie, dobrymi kosmetykami, by nie spływały podczas tańca.
Pani Marta wypytuje, jak będę ubrana, gdzie ten bal i jak długo zamierzam się bawić. Równocześnie zdecydowanie nakłada podkład, korektor, puder. Kłopot w tym, że nie wiem, w co będę ubrana. Bo po masażach, fryzjerze, kosmetyczce i manikiurzystce zabrakło mi zupełnie czasu na przygotowanie kreacji. Zadbana, elegancka, pachnąca – przed telewizorem?

od 16 lat
Wideo

Szutroza - Szlakiem Wielkopolskich Łowisk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto