Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Kubala: Chciał 48 milionów - sąd przyznał mu... 89 tysięcy

Małgorzata Moczulska Fot. Dariusz Gdesz
Sąd Okręgowy w Świdnicy zasądził 89 tysięcy złotych odszkodowania za niesłuszne aresztowanie Marka Kubali, byłego właściciela salonu samochodowego w Wałbrzychu

Kubala, który domagał się 48 milionów wyrok skomentował krótko:
- Zniszczyli mi życie, potraktowali jak przestępcę, a teraz jakieś ochłapy rzucają. Ten sąd należałoby zamknąć, stek kłamstw i nic więcej, ale ja się nie poddam i choćbym miał walczyć do śmierci będą walczył o sprawiedliwość – mówił przedsiębiorca.

Sąd nie miał wątpliwości, że aresztowanie Marka Kubali w grudniu 2000 roku było niewątpliwie niesłuszne, ale wyliczył, że za 17 dni, które spędził w areszcie więcej mu się nie należy. Pieniądze te mają być rekompensatą za brak możliwości prowadzenie działalności gospodarczek w tych dniach. Sąd uznał, że tyle przedsiębiorca by zarobił, gdyby mógł w tym czasie sprzedawać auta.
- Zdajemy sobie sprawę z niedoskonałości naszych wyliczeń, ale musieliśmy przyjąć jakąś metodologię – mówił sędzia Mirosław Bagrowski. Podkreślał też, że sąd nie mógł zgodzić się na żądaną przez przedsiębiorcę, a potem wielokrotnie podwyższaną kwotę odszkodowania i zadośćuczynienia (początkowo proces toczył się o 16 milionów) ponieważ wiele zarzutów podnoszonych w jego wniosku jest nieprawdziwa.
- Wnioskodawca zanim został aresztowany miał ponad 4 miliony długów, a poza tym nie został, jak twierdzi, uniewinniony od wszystkich zarzutów. Pan Marek Kubala stworzył tu autobiografią skrzywdzonego przedsiębiorcy, ale skarb państwa nie może płacić za jego nietrafione decyzje biznesowe – twierdził sędzia Bagrowski.
Prokurator Małgorzata Stanny pytana czy odwoła się od tej decyzji odpowiedziała, że najpierw musi zapoznać się z pisemnym uzasadnianiem wyroku.
Przypomnijmy. Historia Marka Kubali mogłaby posłużyć za filmowy scenariusz. Mężczyzna pod koniec lat 90. prowadził w Wałbrzychu salon „Seata”. Szło mu bardzo dobrze. Rocznie sprzedawał nawet 300 aut. Dobra passa skończyła się 13 grudnia 2000 roku.
W asyście antyterrorystów, którzy wtargnęli do jego domu został zatrzymany i przewieziony do aresztu. Następnego dnia prokuratura zwołała konferencję prasową na której przedstawił go jako wielkiego oszusta i przestępce. W efekcie oskarżono go o to, że oszukał Skarb Państwa na 450 tys. zł. Według prokuratury współdziałał z rzeczoznawcą, który zaniżał wartość sprowadzanych z USA i Kanady samochodów. W efekcie miał płacić niższe opłaty celne, a samochody sprzedawać w komisach już po normalnej cenie.
Proces trwał aż 10 lat. Od zarzutów sąd prawomocnie go uniewinnił, a część spraw przedawniła się, bo m.in. akt oskarżenia był przez sąd aż 5 razy odsyłany do prokuratury by ta go uzupełniła.
- To był najbardziej skandaliczny i niechlujny proces, jaki w życiu widziałem - przyznaje Wojciech Koncewicz, adwokat. W swojej karierze po raz pierwszy miał do czynienia z sytuacją, by sąd tyle razy zwracał prokuraturze akt oskarżenia, by go uzupełniła.
Kubala stracił wszystko. Diler samochodowy wypowiedział mu umowę na sprzedaż aut, a banki umowy kredytowe. Dziś ma blisko 20 milionów złotych długów.
Od wyroku sądu zamierza się odwołać.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto