Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rzeźbiarka Maria Bor wspomina: Wałbrzych, tętnił życiem zaraz po wojnie

Elżbieta Węgrzyn
Elżbieta Węgrzyn
Maria Bor, artystka rzeźbiarka, jest doceniana na całym świecie. Nie ma tygodnia, by nie zapraszano jej na wernisaże czy zagraniczne wystawy. Artyści liczą się z jej zdaniem i figuruje w każdym opracowaniu na temat współczesnej sztuki. Mogłaby mieszkać wszędzie, ale wybrała Wałbrzych.

W styczniu podczas wyzwolenia Warszawy płakaliśmy na widok białych orłów na czołgach – wspomina Maria Bor, wałbrzyska artystka rzeźbiarka. Zakończenie wojny w stolicy było przełomowym momentem w życiu wówczas 12-letniej dziewczyny.

Maria Bor, z domu Myśliborska, wywodzi się z rodziny szlacheckiej, która wychowała wielu lekarzy, architektów i muzyków. Rodzinny herb Jelita, który dzielą z Zamoyskimi, został im nadany przez Władysława Łokietka. Majątek rodzinny Sadlerz był położony ok. 30 km od Warszawy, ale zawierucha wojenna uczyniła z niego zgliszcza. Maria była najstarsza z trojga dzieci, jej matka zmarła w połogu, a ojciec szybko ożenił się powtórnie.

Po wojnie, jak wielu innych Polaków, Myśliborscy ruszyli na Ziemie Odzyskane. Ich folwark, podobnie jak Warszawa, stał się stertą walących się gruzów.

– Wysadzili nas z pociągu w Wałbrzychu. W porównaniu z Wrocławiem to miasto nie było zniszczone i tętniło życiem – opowiada pani Maria. Po krótkim zakwaterowaniu zastępczym można było tu dostać poniemieckie mieszkanie, nie było przerw w dostawie prądu i wody, działały też zakłady pracy i szkoły. – Na tajnych kompletach uczyłam się historii, geografii i języków, ale dopiero w wałbrzyskim I Liceum mogłam korzystać z dobrze wyposażonych pracowni i być na
lekcjach profesorów z uczelni wschodniej Polski – mówi.

Młoda i wyjątkowo zdolna dziewczyna nie zagrzała długo miejsca w szkolnych ławach – w 3,5 roku skończyła gimnazjum oraz liceum! Zdarzało się, że jeden rok nauki zaliczała w dwa miesiące. Maria i jej młodsi bracia mieli zdolności matematyczne, dziewczyna dodatkowo kochała rzeźbienie, co dostrzeżono bardzo wcześnie. – W rodzinnym majątku mieliśmy niewielką cegielnię, z której brałam glinę i rzeźbiłam twarze moich kolegów. Tematem moich prac zawsze był człowiek i tak zostało do dziś – wspomina artystka. Nic zatem dziwnego, że 18-letnia Maria, mimo dobrych wyników z matematyki, nie wybrała, jak jej bracia, kierunku technicznego. Dziewczyna zaczęła naukę w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, gdzie na 25 miejsc było 270 kandydatów. Jak dzieci
zaczęły studia, Myśliborscy przenieśli się do 3-pokojowego mieszkania na wrocławskich Krzykach.

– Był początek lat 50. i duża cześć Wrocławia nadal była zburzona. Przez dwa miesiące razem z innymi studentami odgruzowywałam budynek uczelni – opowiada artystka. Młodzież ceniła akademickie grono, a pani Maria wspomina zwłaszcza Antoniego Mehla i Stanisława Horno-Popławskiego, którego spotkała na gdańskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych. Dwa ostatnie lata studiów pani Maria spędziła w Gdańsku, gdzie dodatkowo poznała tajniki architektury. Tam też wyszła za mąż i urodziła dwóch synów: Sławomira i Dariusza. Dariusz jest fizykiem i mieszka dziś w Wałbrzychu, zaś Sławomir Olszamowski został pianistą i kompozytorem i wyjechał na stałe do Niemiec.

Po krótkim pobycie na Wybrzeżu Maria z rodziną wróciła do Wałbrzycha i zamieszkała w Śródmieściu, a następnie w dzielnicy Piaskowa Góra. – Przez dziesięć lat pracowałam w szkolnictwie, ale nigdy nie przestałam rzeźbić – wyznaje artystka, która pomiędzy wystawami uczyła w szkołach średnich rysunku technicznego,
przedmiotów związanych z malarstwem i architekturą. 1967 rok był dla niej wielkim przełomem. – Odeszłam ze szkoły, rozwiodłam się i zaczęłam zajmować wyłącznie rzeźbiarstwem. Jestem odważna, przecież przeżyłam powstanie warszawskie – odpowiada Maria Bor zapytana o to, czy nie obawiała się tak wielkich zmian. Musiała zakasać rękawy i wziąć się do pracy, ale najwyraźniej taka mobilizacja dobrze posłużyła karierze plastyczki. Jak wspomina, 13 października dostała rozwód, a już 6 stycznia miała pierwsza ogólnopolska wystawę w Zachęcie. Koniec lat 60. to okres wzmożonej pracy i wielkich sukcesów wałbrzyszanki. Powstały rzeźby, płaskorzeźby, medale, statuetki i mnóstwo projektów. Stworzyła niewielkie dzieła, ale i monumentalne posągi. Pani Maria wyjeżdżała na plenery,a jej wystawy są zauważane przez krytyków sztuki w całej Europie. Powstawały wciąż nowe dzieła, które trafiły do Włoch, Francji, Rumunii, Jugosławii i Hiszpanii, a młoda artystka poznała najnowsze trendy we współczesnej plastyce.

– Włosi w 1969 roku zauważyli mój projekt rzeźby „Kwietne baby”, stojącej obecnie w wałbrzyskim parku. Od tamtej pory jeździłam po Europie, oglądałam współczesne dzieła i uczyłam się języków – opowiada artystka.

Tak, dzięki podróżom, powstała koncepcja Galerii Rzeźby Plenerowej w Wałbrzychu, a realizacja tego projektu zajęła artystce sześć lat. Wtedy powstała największa w Polsce miejska galeria pod chmurka – 60 rzeźb, wykonanych z różnych materiałów, stanęło na wałbrzyskich skwerach i w parkach. Dzieła stworzyło 40 plastyków, m.in. na plenerze w Książu i w Orońsku. Niestety, na początku lat 90., rzeźby pani Marii były traktowane jako relikt znienawidzonego systemu. Ich uniwersalne przesłanie przestało być ważne. – Mój pomnik Wojska Polskiego w Świebodzicach zniszczono na polecenie władz. Grożono mi również po tym, jak zrobiłam zdjęcia ekipie burzącej monument – artystka wspomina śmierć swoich „dzieci”. Równie mocno bolała nad dewastacja rzeźb kolegów – w Wałbrzychu przetrwało ich zaledwie 40. Maria Bor część uratowała i pieczołowicie odrestaurowała. Jej dzieła znajdziemy w galeriach całej Europy, a nazwisko figuruje we
wszystkich zagranicznych leksykonach i opracowaniach na temat współczesnej rzeźby i nie ma tygodnia, by nie otrzymała zaproszenia na wernisaż ze stolic
sztuki. Artystka, jako rzeczoznawca dzieł plastycznych, walczy też z tandetą i monumentami – koszmarkami, które szpecą przestrzeń miejska. Mimo wszystkich nagród, pani Maria nie wyróżnia się z tłumu, nie musi nikomu niczego udowadniać, jest znana i ceniona na całym świecie. Kocha muzykę, wiele czyta i projektuje, a dla zdrowia od lat pije tran.

– Patriotyzm to możliwość podarowania ukochanej ziemi czegoś wartościowego, czego dać nie może nikt inny – wyjaśnia artystka.

Obecnie działa pani Marii można podziwiać w wałbrzyskiej Galerii BWA Zamek Książ.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto