Ulica Proletariacka w Wałbrzychu dziurawa i niebezpieczna dla ludzi
- Ta ulica to jest dramat i tragedia. Naprawdę mamy dość, żyjemy w miejscu zapomnianym przez władze miasta. Nic się tutaj nie dzieje, naprawdę. Najpilniejsze prace, które trzeba wykonać, to droga i chodniki. Są tak dziurawe, że można urwać zawieszenie, zresztą moja żona wychodząc z klatki schodowej złamała nogę, bo wpadła w dziurę w chodniku -
mówi zdenerwowany Daniel Tokar, jeden z mieszkańców ulicy Proletariackiej w Wałbrzychu. I pokazuje szereg pism, które lokatorzy wymieniali z Urzędem Miasta w Wałbrzychu.
Jak podkreśla to ulica pełna dziur, niebezpieczna dla dzieci i dorosłych. Dlatego dwa lata temu mieszkańcy skrzyknęli się i zebrali podpisy pod apelem do prezydenta miasta. Domagają się remontu jezdni i chodników, kanalizacji oraz wyznaczenia miejsc parkingowych.
Był obiecany remont ulicy Proletariackiej w Wałbrzychu jeszcze w tym roku
Co ciekawe na pismo mieszkańców odpowiedział Miejski Zarząd Budynków w Wałbrzychu, który obiecał, że po wykonaniu dokumentacji projektowej oraz wyłonieniu wykonawcy, remont drogi zostanie przeprowadzony do końca 2023 roku.
- Ale nie ma nawet dokumentacji projektowej, no to jak oni zamierzają nam zrobić ten remont? Coś tu się nie klei, czujemy się oszukani i zlekceważeni kolejny raz - denerwuje się Daniel Tokar.
Nie tylko on. O swoich żalach opowiedzieli także inni mieszkańcy tej ulicy. Jak podkreślają, mogłaby to być perełka w mieście. Od ruchliwej ulicy Wrocławskiej oddziela ją niewielki park. Po dwóch sąsiednich stronach są nowe budynki przy ul. Odlewniczej oraz domki jednorodzinne Nowa Piaskowa Góra.
- A my w środku, zapomniani przez wszystkich. Nikt się tu nami nie interesuje, dziury zasypywane są kamieniami przez chłopaków, wilgoć jest w budynkach taka, że żyć się nie da. Tu nie ma nic, o co prosimy. Gdzie się nie zadzwoni, to ciągle słyszymy, że nie ma i nie będzie, bo pieniędzy nie ma. Dlaczego dla nas nigdy nie ma? - zastanawia się Ewa Wojtońska.
- Wnosiliśmy o plac zabaw, to zrobili nam jedną ławeczkę, śmiechu warte... Gdzie te dzieci mają się bawić? - dodaje zdenerwowana Irena Guz.
- A szczury, to tu biegają jak koty wielkie. Strach drzwi otwierać - mówi zmartwiona Danuta Słomkowska.
Mieszkańcy sami naprawiają na Proletariackiej to, co mogą
Co godne podkreślenia, mieszkańców trudno nazwać roszczeniowymi. To co mogli, zrobili sami.
- O, sąsiad sobie tutaj sam puzle ułożył i zorganizował elegancki parking przy budynku. Ja z kolegami przywieźliśmy tłuczeń i sami zasypaliśmy największe dziury, bo przecież jak już się w nie wjechało, to wyjechać nie można było - wylicza jeden z mieszkańców.
Wspomina, jak kiedyś utknęła w tej dziurze ciężarówka. Nie sposób jej było uwolnić.
Inny lokator sam kupił drzewka i kwiaty i urządził ogródek wokół boksów ze śmietnikami, bo podrzucane były tam śmieci z sąsiednich ulic. Teraz stoi elegancki płotek z zagospodarowaną zielenią. Zdarza się, że trawniki w parku też lokatorzy koszą sami, żeby ładnie było. Potrzebują jednak wsparcia urzędu. Dróg i chodników w czynie społecznym ciągle łatać się nie da. I co ważne, sam Urząd Miasta w Wałbrzychu przyznaje lokatorom rację.
Ulice Proletariacka i Odlewnicza to Wałbrzych w pigułce
Jak mówi Edward Szewczak, rzecznik prasowy prezydenta Wałbrzycha, ulica Proletariacka i Odlewnicza (stara część; red.) to taki Wałbrzych w pigułce.
- Prezydent i jego służby najpierw zaangażowały się w naprawę głównych ciągów komunikacyjnych i głównych ulic w Wałbrzychu, z których korzysta najwięcej mieszkańców. To oczywiste, że tak musiało być. Wiemy, że te naprawy dróg na ulicy Proletariackiej czy sąsiedniej Odlewniczej muszą się odbyć i się odbędą. Trzeba jednak jeszcze trochę cierpliwości. Te dwie ulice to taki Wałbrzych w pigułce, bo w podobnym stanie jest wiele innych osiedlowych dróg - tłumaczy Edward Szewczak.
Dodaje, że droga będzie tu remontowana, podobnie inne, osiedlowe.
- Ale nie sposób wszystkiego zrobić na raz. Zwłaszcza, że samorząd ma mniejsze wpływy z podatków. Liczymy też na pieniądze z KPO - podkreśla Szewczak.
Ta odpowiedź jednak nie zadowala mieszkańców.
- Czekanie na pieniądze z KPO to jak czekanie na prezenty od świętego Mikołaja. Wałbrzych ma swój budżet i z tych pieniędzy powinien wygospodarować środki na remonty takich dróg, jak nasza - denerwuje się Daniel Tokar.
Mówi, że mieszkańcy nie chcą już dłużej czekać i nie interesują ich kolejne obietnice. Domagają się działań tu i teraz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?