Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Wałbrzycha oburzeni: Szpital oddał ciało naszego taty i jego dokumenty zakładowi pogrzebowemu, a ten nie chciał nam oddać ciała

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Pogrzeb pana Edwarda z Wałbrzycha poprzedziły nerwy i przepychanki z zakładem pogrzebowym, który działa przy szpitalu w Rościszowie. Ostatecznie pochówek urządziła inna firma z Wałbrzycha
Pogrzeb pana Edwarda z Wałbrzycha poprzedziły nerwy i przepychanki z zakładem pogrzebowym, który działa przy szpitalu w Rościszowie. Ostatecznie pochówek urządziła inna firma z Wałbrzycha
Rodzeństwo z Wałbrzycha jest oburzone i domaga się wyjaśnień, dlaczego szpital w Rościszowie wydał ciało ich zmarłego taty zakładowi pogrzebowemu. Oddał też dokumenty, portfel i inne rzeczy osobiste. - Kiedy właściciel zakładu dowiedział się, że chcemy aby inny dom pogrzebowy pochował tatę, robił wszystko by nam to utrudnić - mówią Krzysztof i Wioletta z Wałbrzycha. - Mamy umowę ze szpitalem, nigdy wcześniej nie było skarg. Żal rodziny to wina tego, że zostali podburzeni przez właścicielkę innego zakładu pogrzebowego - odpiera atak właściciel zakładu. - A ja będę tępić patologię - zapowiada jego właścicielka.

Spis treści

Wałbrzyszanie: Zakład pogrzebowy nie chciał oddać ciała naszego taty, a szpital wydał mu dokumenty i rzeczy osobiste

Pani Wioletta i Pan Krzysztof z Wałbrzycha skontaktowali się z naszą redakcją, bo są oburzeni tym, jak zostali potraktowani przez szpital w Rościszowie i zakład pogrzebowy Ostatnia Posługa, który świadczy usługi dla szpitala. Używają mocnych słów.

- Mamy wrażenie, jakby chodziło tylko o skórę naszego taty i o to, byśmy za wszelką cenę zostawili tatę w tym zakładzie. Wprost? O pieniądze z pogrzebu - mówią zdenerwowani.

Jak podkreślają, zależy im na nagłośnieniu sprawy i wyjaśnieniu, dlaczego zostali potraktowani w taki sposób? Dlaczego ciało ich ojca, dokumenty i rzeczy osobiste znalazły się w zakładzie pogrzebowym, a nie czekały w szpitalu?

Pan Edward z Wałbrzycha zmarł 8 marca w Szpitalu Chorób Płuc w Rościszowie. Był pacjentem długoterminowym. Około godziny 6 rano z rodzeństwem skontaktowała się pielęgniarka ze szpitala.

- Powiedziała, że tata nie żyje i podała numer telefonu do pana, do którego mamy się zgłosić po odbiór rzeczy ojca. Po godzinie 10 on sam zadzwonił z pytaniem, kiedy możemy się spotkać po odbiór rzeczy i wycenę usługi pogrzebowej. Domyślam się, że numer otrzymał od pielęgniarki bez naszej zgody. Wstępnie umówiliśmy się na godzinę 11 w siedzibie domu pogrzebowego Eurydyka w Wałbrzychu, ale nie dotarliśmy tam - opowiada Pani Wioletta.

Jak mówi, po kilku godzinach pojechała z bratem do szpitala na oddział, gdzie był leczony tata, by zabrać rzeczy osobiste i dokumenty.

- Pielęgniarka powiedziała, że wszystko wraz z dokumentami jest u owego pana! Wtedy myśleliśmy, że taka procedura jest normalna, ale okazało się że nie. W domu pogrzebowym na terenie szpitala nie było nikogo, wiec zadzwoniliśmy pod podany numer. Właściciel telefonu odebrał i z oburzeniem powiedział, że na terenie szpitala go nie ma i dzisiaj już nie będzie. Może pojawić się dnia następnego o godzinie 8 rano jeśli chce odebrać rzeczy, muszę o tej godzinie być - opowiada pani Wioletta.

- Kiedy brat powiedział, że nie możemy być następnego dnia i musimy mieć dokumenty dziś, on w sposób chamski i bezczelny odpowiedział, że go dziś nie będzie. Będzie jutro o 8 bądź 12 ponieważ też ma prawo chorować i pójść do lekarza. Zakończyliśmy rozmowę, poszliśmy do pielęgniarki, która skierowała nas do menadżerki szpitala - wspomina wałbrzyszanka.

Menadżerka Szpitala w Rościszowie i pielęgniarka zdziwione, wcześniej nie było problemów z zakładem pogrzebowym

- Były zaskoczone sytuacją, powiedziały, że pierwszy raz spotykają się z takim zachowaniem tego pana. Kiedy zadzwoniła menadżerka, pojawił się po godzinie. Wydał nam dokumenty i rzeczy taty w workach na śmieci. Okazało się, że nie dał nam dokumentu potwierdzającego wydanie zwłok firmie pogrzebowej. Zrobił to celowo, bo wiedział, że stracił klienta. Chamskie zachowanie i nerwowe podejście do nas, tylko to potwierdziło. Mieliśmy wrażenie, że ta firma przywłaszczyła sobie prawa do ciała taty, a jak nie chcieliśmy skorzystać z ich usługi, potraktowali nas jak śmieci - zaznacza rodzeństwo.

Właściciel zakładu pogrzebowego z Wałbrzycha i Rościszowa: moja firma jest profesjonalna, ma długie doświadczenie

Skontaktowaliśmy się z zakładem pogrzebowym z Rościszowa. Właściciel, pan Dominik Bafia nie ma sobie nic do zarzucenia. Jak mówi, działa na rynku długo, jest profesjonalistą, nigdy na jego firmę nie było żadnych skarg, nie reklamuje na terenie szpitala usług pogrzebowych swojej firmy, bo wie że zakazuje tego ustawa. Ze szpitalem ma podpisaną umowę na odbiór zwłok osób, które w nim umrą i transport do własnej chłodni przy szpitalu dwie godziny po zgonie pacjenta. Tam bezpłatnie ma przechowywać ciało do 72 godzin, zgodnie z umową ze szpitalem.

- A groził nam, że jeżeli nie zabierzemy ciała na drugi dzień, obciąży nas kosztami za przechowanie - rozkłada ręce pani Wioletta.

- Nic takiego nie było, nie będę się tłumaczył, żadnej takiej faktury nie wystawiliśmy, przecież nie moglibyśmy. Nie reklamuję też swoich usług. Korzystają z nich ci, którzy sobie tego życzą. Co więcej, nawet nie mam pretensji do tej rodziny, tylko do zakładu pogrzebowego, który niedawno wszedł na rynek i podburza klientów, nagrywa innych przedsiębiorców i knuje intrygi - mówi nam pan Dominik Bafia i pokazuje filmik, który nagrała telefonem komórkowym właścicielka zakładu Ozyrys Żaneta Kowalczyk.

Zakład Ozyrys: Będziemy tępić patologie w naszej branży, dość tego, dość ubierania zwłok po garażach!

Na filmiku widać, jak pod jej zakład pogrzebowy podjeżdża zwykły bus, a nie karawan i dwaj mężczyźni bez rękawiczek i fartuchów zabierają dwa ciała. Zmarli chorowali na covid. W busie jest plastikowa trawa, nie ma zabezpieczeń, które sprawią, że ciała nie będą przemieszczać się po całej pace np. na zakrętach.

- Tak, nakręciłam ten filmik, bo to patologia. Jesteśmy na rynku pogrzebowym niecałe trzy lata i dłużej na to patrzeć nie mogę. Bedę dokumentować wszystkie nieprawidłowości i niegodziwości, których dopuszczają się pracownicy naszej branży i nawet się z tym nie kryją. Proszę sobie wyobrazić, że na 8 firm pogrzebowych w Wałbrzychu, tylko dwie firmy, w tym moja mają własne chłodnie i przy nich pomieszczenia do ubierania ciał. Wiem, że niektórzy ubierają zwłoki w garażach! Jeden z techników sekcyjnych, który miał zrobić trepanację czaszki, dostał wiaderko z wodą, bo nie było bieżącej wody i mogłabym jeszcze wyliczać - mówi nam pani Żaneta.

Zobacz filmik, o którym mowa, w materiale poniżej

[*]- Wracając do pana z Rościszowa, to faktycznie zajęłam się pochówkiem taty pani Wioletty i Krzysztofa i uważam, że ten człowiek zachował się niewłaściwie. Po pierwsze mówił o tym, by ustalić szczegóły pochówku, a oni wcale o to nie prosili, a to jest reklamowanie swoich usług, czego zabrania ustawa (i umowa ze szpitalem; red.). Ponadto powinien wydać ciało na prośbę rodziny, a nie kazać im przyjeżdżać następnego dnia. O dokumentach już nawet nie wspomnę - zaznacza właścicielka zakładu Ozyrys.

Szpital w Rościszowie: Mamy umowę na odbiór, transport i wydanie zwłok pacjentów. Był przetarg

Prezes Sanatoriów Dolnośląskich, którym podlega szpital w Rościszowie, tłumaczy że placówka posiada pomieszczenie, w którym zwłoki pacjentów są przechowywane zgodnie z obowiązującymi przepisami z poszanowaniem godności przez 2 godziny od zgonu, natomiast nie ma własnej chłodni. Z tego powodu została przeprowadzona procedura przetargowa odbioru, przetransportowania, przechowywania zwłok pacjentów zmarłych oraz ich przygotowanie do wydania wybranej i wskazanej przez rodzinę firmie pogrzebowej. Jak zaznacza, wcześniej rodziny nie skarżyły się na te procedurę.

- Wszystkie rzeczy osobiste zmarłego zgodnie z obowiązującą procedurą są przekazywane wraz ze zwłokami do przechowania. Za każdym razem jest sporządzany przez personel medyczny spis rzeczy wartościowych, a rzeczy są spakowane do worka i opisane nazwiskiem zmarłego. Wykonawca zobowiązany jest do zachowania w tajemnicy wszelkich danych uzyskanych w związku z realizacją umowy i nieprzekazywania ich innym podmiotom ani osobom, w szczególności zakładom pogrzebowym na podstawie aneksu z dnia 08.07.2020 roku - tłumaczy nam Tomasz Maciejowski, prezes zarządu Sanatoriów Dolnośląskich.

Jak dodaje, po zgonie pacjenta lekarz lub pielęgniarka natychmiast informuje o tym fakcie rodzinę, której kontakt jest wskazany w historii chorego. Jednocześnie jest podawany numer telefonu do podmiotu zewnętrznego, który zgodnie z podpisaną umową odbiera i przechowuje zwłoki. - Personel przekazuje jedynie tę informację i w żaden sposób nie sugeruje jakiegokolwiek zakładu pogrzebowego - podkreśla prezes.

- Rodzina bezpośrednio kontaktuje się z podmiotem zewnętrznym w kwestii odbioru zwłok, przekazuje pełnomocnictwo dla wybranej przez siebie firmy pogrzebowej i ustala godzinę odbioru zwłok biorąc pod uwagę możliwości i życzenia rodziny. Do tej chwili nie było jakichkolwiek uwag rodzin dotyczących czynności postępowania ze zwłokami pacjentów - zaznacza prezes.

Niezależny ekspert branży funeralnej z Warszawy: łatwiej założyć zakład pogrzebowy niż budkę z hot - dogami, nikt niczego nie sprawdza i nie kontroluje...

O opinię poprosiliśmy niezależnego eksperta branży funeralnej z Warszawy, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, Krzysztofa Wolickiego, który w branży pogrzebowej pracuje od 40 lat.

- Proszę mi wierzyć, że patologii w naszej branży jest mnóstwo. To prawda, że wiele zakładów w całej Polsce ubiera zwłoki w garażach, a nie w pomieszczeniach do tego przeznaczonych. Nie ma żadnego wymogu posiadania chłodni przez takie firmy, szkolenia pracowników z prawa związanego z pochówkami, empatii czy zachowania wobec pogrążonych w smutku i rozpaczy rodzin. Nie ma żadnych wymogów, które trzeba spełnić, jeśli chce się założyć zakład pogrzebowy, nawet tego czy zakład powinien zatrudniać jakieś osoby czy nie. Efekt? Można zlecić pochówek za przeproszeniem panom spod budki z piwem, zapłacić im po 100 zł i zarobić na pogrzebie 3000 zł, a nie kilkaset czy 1000 zł, w przypadku firm, które starają się świadczyć usługi na poziomie. Łatwiej założyć zakład pogrzebowy niż budkę z hot - dogami. Nikt niczego nie sprawdzi i niczego nie kontroluje, bo co ma kontrolować, skoro żeby być przedsiębiorcą pogrzebowym wystarczy dowód osobisty i już, ma się firmę. Kibicuję ludziom, którzy nagłaśniają wszelkie nieprawidłowości. Warto zaznaczyć, że nie ma też żadnych kar dla nieuczciwych zakładów pogrzebowych. Jeśli chodzi o godziny wydawania zwłok w przypadku zakładu z Rościszowa, powinna to określać umowa ze szpitalem, aby nie było niedomówień. Nie może być tak, że ktoś się nie zjawia, bo idzie do lekarza...

Pogrzeb pana Edwarda urządził ostatecznie Zakład Pogrzebowy Ozyrys, zgodnie z wolą rodziny

Pogrzeb pana Edwarda z Wałbrzycha poprzedziły nerwy i przepychanki z zakładem pogrzebowym, który działa przy szpitalu w Rościszowie. Ostatecznie pochówek urządziła inna firma z Wałbrzycha

Mieszkańcy Wałbrzycha oburzeni: Szpital oddał ciało naszego ...

Pan Edward zmarł w szpitalu Chorób Płuc w Rościszowie, zobacz na poniższej mapie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto