Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja okolica... dzielnica Gaj w Wałbrzychu

Paweł Gołębiowski
W dzielnicy Gaj działał kiedyś szpital dziecięcy. Został przeniesiony na ul. Batorego
W dzielnicy Gaj działał kiedyś szpital dziecięcy. Został przeniesiony na ul. Batorego fot. Paweł Gołębiowski
Wałbrzyska dzielnica Gaj wydaje się oazą spokoju. Niby znajduje się blisko centrum miasta, ponieważ Moniuszki, jej główna ulica, zaczyna się blisko Rynku, ale panuje tu cisza, a zieleń aż kipi.

Dużych, wielorodzinnych budynków jest tu niewiele, a większość małych domków jedno-rodzinnych otaczają ogródki, drzewa i krzewy. Na dodatek wkoło góry i las.
- Teraz na każdym kroku pachnie tu skoszoną trawą, a w weekendy po uliczkach niesie się zapach grillowanego mięsa - mówi pani Ewa z Gaju. - Żyje się tu spokojnie i nie chciałabym się wyprowadzać - dodaje mieszkanka Wałbrzycha.
Wielu ludzi jednak wspomina, że nie zawsze było tu tak sielankowo.

- Kiedy funkcjonował tutaj szpital dziecięcy, ciągle kręciło się tu wiele osób - mówi pan Józef.
Teraz wielkie, puste, poszpitalne budynki świecą pustkami. Nikt już do nich nie zagląda.
- Dobrze byłoby, żeby wreszcie ktoś je zagospodarował, bo inaczej te trzy wielkie domy popadną w ruinę - mówi pani Lucyna.
Obok byłego szpitala znajdu-je się kolejne charakterystyczne dla Gaju miejsce, spokojne ze swojej natury - to cmentarz żołnierzy Armii Radzieckiej.
Nekropolia, na której pochowano 534 osoby (w tym 156 o nieznanej tożsamości) jest mocno zdewastowana. Spoczę-ło tam wielu żołnierzy zmar-łych w szpitalu, który zanim stał się dziecięcym, początkowo był wojskowym.

Starsi mieszkańcy wspominają, że na Gaju istniały też wojskowe koszary. Był tu również górniczy dom kultury.
Odbywały się w nim zabawy taneczne i zajęcia dla dzieci i młodzieży. Od pewnego czasu w budynku znajduje się Monar - Markot, dom pomocy dla bezdomnych i najuboższych.

- Oni nawet nie są uciążliwi. Nie znaczy to jednak, że jest tu tak spokojnie, jak się wydaje przybyszom. Boję się na przykład chodzić do lasu, chociaż mam go pod nosem. Kręcą się tam często jakieś typki - mówi pani Lucyna.
Dodaje, że ten spokój przyciąga też w pobliże dzielnicy żmije. Od kilku lat zapuszczają się nawet do przydomowych ogródków i trzeba bardzo uważać.
Paweł Gołębiowski

Oni tu mieszkają

Ewa Chruściel

Można właściwie powiedzieć, że na Gaju mieszkam prawie od urodzenia. Byłam jeszcze bardzo małą dziewczynką, kiedy przyjechaliśmy tu z rodzicami. Trafiliśmy do Wałbrzycha, bo tata zaczynał pracę w tutejszej kopalni.
Pamiętam, że wtedy w dzielnicy mieszkało sporo repatriantów z Francji. Gaj był wówczas spokojnym miejscem i właściwie wiele się nie zmieniło. Od kiedy zlikwidowano tu szpital dla dzieci, do dzielnicy zagląda niewiele osób. Jest tu cisza i sporo zieleni. Wkoło mamy lasy. Trochę denerwujące jest tylko to, że ludzie często wywożą do tutejszych lasów swoje śmieci.

Paulina Kożuch
Mieszkam w tej dzielnicy od zawsze, czyli od urodzenia. Moim zdaniem jest tu bardzo miło i sympatycznie. Mieszkają tu sami fajni ludzie. Mam na Gaju wiele koleżanek i kolegów. Dla mnie, młodej mamy, ważne jest też, że w dzielnicy mamy dobre przedszkole i taką samą szkołę podstawową.Jest tu też gdzie wyjść i pospacerować. Las mamy właściwie zaraz za domem. W dzielnicy jest też plac zabaw dla dzieci i dwa boiska sportowe.
Wydawałoby się może, że Gaj to odludzie, ale nie ma tu na przykład problemu ze zrobieniem podstawowych zakupów, bo mamy kilka sklepów osiedlowych. Nie wyobrażam sobie zamieszkania gdzie indziej.

Blaski i cienie dzielnicy Gaj

W dzielnicy znajdują się: przedszkole i szkoła podstawowa. Dzięki temu rodzice nie muszą zawozić swych dzieci do placówek w innych częściach miasta.
Piękne położenie. Ta część przemysłowego Wałbrzycha zawsze była cicha i spokojna. Pełno tu przydomowych ogródków, a dzielnicę otaczają lasy. Jest dokąd wyjść na spacer i odetchnąć świeżym powietrzem. Chociaż z Gaju jest całkiem blisko do centrum, to nieźle funkcjonuje tu komunikacja miejska.

Dla pragnących miejskiej atmosfery Gaj na pewno nie jest dobrym miejscem do zamieszkania. Właściwie poza nieczynnym szpitalem i zaniedbanym cmentarzem nic tu nie ma. Funkcjonują tylko osiedlowe sklepiki, a na większe zakupy trzeba wybierać się "do miasta".
Dzielnicę co prawda otaczają lasy, ale samotny spacer wiąże się tam z ryzykiem. Jak twierdzą mieszkańcy, można natknąć się tam na nieciekawe "elementy". W okolicy od kilku lat pełno też żmij.

W piątek napiszemy, jak się żyje na osiedlu Wyżykowskiego w Lubinie.

Zaproście nas do siebie. Czekamy na mejle: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto