To koniec kilkudziesięciu lat historii. Maszt powstał w 1965 roku do komunikacji radiowej Świnoujście-Szczecin, do wprowadzania statków. Chociaż jest też teoria, że była to instalacja do podsłuchiwania.
- Było to wyzwanie pod względem wielu aspektów - mówi Wojciech Kłodziński, właściciel wieży. - Mimo mrozu, mimo prószącego śniegu, mimo wiatrów i wielu przeciwności technicznych, alpiniści podjęli się pocięcia masztu na około 50 odcinków! Początkowo cięcie było bardzo trudne: trzeba było znad głowy, na wysokości 50 metrów nad ziemią, odciąć plazmą pierwsze odcinki sztycy. Następnie został zdemontowany kosz, który będzie zespawany na nowo, aby upamiętnić maszt wraz z tabliczką historyczną. - Będzie można wejść na koszt umieszczony 1m nad ziemią i zrobić zdjęcie z tłem wieży - tłumaczy pan Wojciech.
Ściągnięcie kosza to był początek problemów...
- Po ściągnięciu kosza, okazało się, że jest "maszt w maszcie" tzn. rura w rurze na odcinku 1 metra łączenia. Niestety, element długości 1 metra w tym przypadku ważył ponad 200 kg! Dla jednej osoby wiszącej na linie na kiwającym się od wiatru maszcie było to za dużo - relacjonuje właściciel.
Alpiniści pojechali do Wrocławia po inny sprzęt - palnik acetylenowy. Dużo mocniejszy, ale jednocześnie bardzo niebezpieczny. Odłamki rozżarzone mogły przepalić linę, a ponad 50 metrowy wąż sięgał do butli acetylenu w dole wieży.
- Gdy przebrnęliśmy przez łączenie, pogorszyła się pogoda, nadchodziły święta, zabrakło gazu w butlach. Jednak tuż po świętach, maszt został już całkowicie wycięty. Około 70-kilogramowe odcinki po 50 centymetrów były spuszczane na linie do oddalonego drzewa. Następnie turlane z 200 metrowej górki do samochodu.
- Cieszy nas zakończenie tego etapu, ponieważ wiązał się z wieloma wątpliwościami. W międzyczasie zabezpieczyliśmy 10 otworów górnego tarasu przed deszczem i śniegiem poprzez drewniane stelaże zblokowane między ścianami bez użycia żadnego kotwienia w substancji zabytku. Stelaże pokryliśmy mocną folią. Dodatkowo powstało tymczasowe ogrodzenie, od strony 7-metrowego muru, aby zabezpieczyć turystów przed upadkiem - mówi właściciel. - Aktualnie czekamy do wiosny, gdy temperatura w nocy będzie powyżej 7 stopni Celsjusza. Wtedy ruszamy z usuwaniem spękań przy wejściu głównym oraz wciągnięciem 700 kg narożników dźwigiem, aby na nowo je zakotwić.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?