Zobacz wideo: Zimna krew w obliczu ognia. 10-letni bohater z Koronowa odznaczony
Wycinka drzew to pokłosie tragicznego wypadku, do którego doszło w kwietniu 2021 roku. W Borku w Skępem na 12-letnią dziewczynkę przewróciło się drzewo. Nastolatka po kilku dniach zmarła w bydgoskim szpitalu. Wcześniejsze kontrole nie wykazały żadnego zagrożenia, drzewo było zdrowe.
- Rozumiem, że doszło do tragedii w skępskim parku, ale dlaczego trzeba się mścić na drzewach przy jeziorze – mówi jeden z mieszkańców gminy Skępe.
Mieszkańcy i turyści są zniesmaczeni, że wzdłuż jeziora wycięto piękne, zdrowe drzewa. - Naliczyłam ponad 60 wyciętych drzew, jedno przy drugim i kilkanaście oznaczonych na czerwono, jak mniemam kolejne z wyrokiem. To naprawdę przygnębiający, odbierający wiarę w ludzi widok – tłumaczy pani Wanda. - Nie trzeba być dendrologiem, by widzieć, że 80 procent wyciętych drzew było zdrowych, trzeba było wykonać cięcie higieniczne obumarłych konarów, a nie wycinać wszystkie jak leci. Widać taka mentalność.
Drzewa zostały wycięte od restauracji Cyprys aż do Okopu, około 65 sztuk. Zostały po nich tylko pnie. Teren należy do Wód Polskich i to oni podjęli decyzję o wycince.
- To były stare drzewa, które stwarzały niebezpieczeństwo, dlatego podjęliśmy decyzję o wycince – usłyszeliśmy w Nadzorze Wodnym w Lipnie. - Zgłosiliśmy się do gminy, która wydała na to zgodę. Nasadzeń nowych drzew nie będzie, bo nie mieliśmy tego w decyzji. Nasze działania były ukierunkowane troską o bezpieczeństwo, każdy obawiał się, że sytuacja z parku w Skępem może się powtórzyć.
Nasadzeń nowych nie będzie, ale jak zaznaczył pracownik nadzoru, w miejsce wyciętych już rosną kolejne, samosiejki. - Mieszkańcy zgłaszali się do nas i prosili o wycięcie drzew, ponadto byliśmy w terenie. Po zgłoszeniu się do gminy, drzewa musiał także obejrzeć pracownik urzędu. To były stare, chore drzewa. Nigdy nie wiadomo, które może się przewrócić. Nam przed wycięciem też ciężko stwierdzić, które jest chore – dodał pracownik Nadzoru Wodnego w Lipnie.
Mieszkańcy, którzy do nas pisali i dzwonili w tej sprawie, twierdzą, że nikt nie prosił o wycinkę drzew wzdłuż jeziora, to tylko obawa przed ewentualnym ponoszeniem odpowiedzialności. - Tworzyły piękny krajobraz, chroniły przed wylaniem, a teraz zostały pnie, które są bardzo niebezpieczne. Po co zostawiać korzenie – zastanawia się pan Jan. - Rozumiem, że drzewo mogłoby się przewrócić, ale te nie wyrządziłyby żadnych szkód.
Pnie nie zostaną usunięte, bo koszt takich prac jest zbyt wysoki.
- Te drzewa rosły dziesiątki lat. Po co niszczyć coś, co już jest, skoro wystarczy o to tylko dbać. Natura nie zapomina, będzie niszczyć dachy, będzie wypalać słońcem, zamieniać jeziora w kałuże a ludzie dalej będą niszczyć zgodnie z powiedzeniem „po nas choćby potop”. Trzeba wszędzie i wszystkim uświadamiać, że sami podcinamy gałąź, na której siedzimy, że nie wolno pozwalać na bezkarny wandalizm – dodaje pani Wanda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?