Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikifor z Palestyny - Czego to ludzie nie wymyślą z nudów

Paweł Gołębiowski
zdjęcia: Dariusz Gdesz
zdjęcia: Dariusz Gdesz
Struś ociera się o palmy. Sznur bocianów ciągnie do gniazda. Krokodyl czyha na ofiarę obok pary dzików połączonej w miłosnym uścisku. Znad bramy wejściowej, prowadzącej do altany, przygląda się temu skrzat w kasku ...

Struś ociera się o palmy. Sznur bocianów ciągnie do gniazda. Krokodyl czyha na ofiarę obok pary dzików połączonej w miłosnym uścisku.
Znad bramy wejściowej, prowadzącej do altany, przygląda się temu skrzat w kasku górniczym na głowie. To wszystko na tle nieczynnych szybów kopalnianych.

Mały raj zrobiony z odpadów, starych wykładzin, zużytych opon, gałęzi i korzeni pomalowanych odrobiną farby olejnej, znajduje się na zupełnym odludziu. Można tam dotrzeć tylko przypadkiem, na piechotę, ścieżką prowadzącą obok stawów i pomiędzy ogródkami działkowymi. Niewielu wałbrzyszan odwiedza to miejsce, bo nie dość że ukryte, to jeszcze położone w Sobięcinie, dzielnicy Wałbrzycha, która cieszy się złą sławą. Kojarzona jest przede wszystkim z biedaszybami, zbieraczami złomu, patologią i chuligaństwem.

Stworzył raj z nudów
Twórca tego niezwykłego ogrodu, Stefan Kołaciński, mieszka w tej części Sobięcina, która nazywana jest przez mieszkańców Palestyną. Jest emerytem. Nigdy nie był żonaty. Pracował kiedyś w legnickiej hucie miedzi. Teraz spędza czas na swojej działce.
– Zacząłem majsterkować trzy lata temu. Nie robiłem tego, aby zdobyć popularność. Po prostu kombinowałem z nudów – opowiada Kołaciński.
Pierwszy w jego ogródku stanął wiatrak. Wałbrzyszanin trochę musiał się pomęczyć z ustawieniem tej górującej nad działkami konstrukcji. Później zaczęły się pojawiać zwierzęta. Imponująco wyglądają też palmy ze starej wykładziny dywanowej. To, że powstały z takiego budulca, uświadamiamy sobie dopiero, kiedy podejdziemy do nich bardzo blisko. Lew wylegujący się na małym domku ma w głowie niewidoczną dziurkę i jest po prostu grillem. Nad ogrodzeniem działki Kołaciński też umieścił kiedyś jakieś figurki, ale można było do nich łatwo dosięgnąć z zewnątrz i ktoś je zniszczył. Na to, co jest dalej od płotu też są amatorzy, ale inni.
– Czasami ktoś przychodzi i chce coś kupić, ale ja nie sprzedaję, bo nie robię tego na handel – wyjaśnia właściciel niezwykłego ogrodu.
Nic się u niego nie zmarnuje. Kiedy przechodzi obok jakichś wyrzuconych przez ludzi przedmiotów, czy wystającego z ziemi korzenia, już widzi w nich element swojego ogrodu.

W tym roku pojawił się pingwin
Aż wierzyć się nie chce, że ten człowiek nie ma żadnego plastycznego wykształcenia, ani tego typu doświadczenia. Pytany o to, czy zdarzało mu się wcześniej rzeźbić lub malować, odpowiada całkiem poważnie.
– Tak, kiedyś malowałem. Lamperie i elewacje.
W tym roku na jego działce pojawił się nowy lokator. Pingwin ze skrzydłami z nadkoli samochodowych. Może doczeka się towarzysza swojego gatunku, ale nie jest to pewne, bo pan Stefan nigdy nie planuje tego, co zrobi. Pomysły rodzą się w jego głowie, kiedy natrafia na kojarzący mu się z czymś przedmiot. •

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto