Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O księżnej Daisy von Pless i 10-leciu Fundacji jej imienia i Wałbrzychu rozmawiamy z prezesem Mateuszem Mykytyszynem

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless z publikacją Książ Pamiętajmy o Ogrodach, będącej rezultatem konferencji o tym samym tytule, którą organizował z Zamkiem Książ i dr Beatą Lejman z Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless z publikacją Książ Pamiętajmy o Ogrodach, będącej rezultatem konferencji o tym samym tytule, którą organizował z Zamkiem Książ i dr Beatą Lejman z Muzeum Narodowego we Wrocławiu Archiwum Fundacji Księżnej Daisy von Pless
O tym, po co wałbrzyszanom Fundacja Księżnej Daisy von Pless, o tym jaka była, o podobieństwach z księżną Dianą i o Wałbrzychu rozmawiamy z Mateuszem Mykytyszynem, prezesem fundacji. Okazją jest 10 rocznica powstania.

Po co Wałbrzychowi i mieszkańcom Fundacja Księżnej Daisy?

Nasza 10-letnia działalność udowodniła, że wałbrzyszanie, ale także przyjezdni goście są głodni wiedzy historycznej o naszej ziemi i jej mieszkańcach. Nie mamy możliwości poznawania historii regionalnej w szkołach, a wiedza o miejscu, w którym żyjemy przekłada się na dbałość o nie i jeszcze większe przywiązanie. Każda fundacja, działalność charytatywną to potrzeba serca, jedni pomagają zwierzętom, inni czują potrzebę mówienia o historii. Jestem bardzo szczęśliwy, że dla każdego działania w tych ostatnich 10 latach mieliśmy zawsze dużą grupę odbiorców.

Czy przed powstaniem fundacji potencjał księżnej Daisy był Pana zdaniem należycie wykorzystywany?

Różnie z tym bywało. Cieszę się, że władze miasta, a przede wszystkim Zamek Książ tak pozytywnie zareagowały na naszą działalność i od początku są sprawdzonym partnerem. Bez wątpienia Daisy była i jest najbardziej znaną postacią historyczną, która kiedykolwiek zamieszkiwała nasze miasto. Jej sława była tak wielka, że kiedy w 1905 roku miała wypadek samochodowy na wylotówce z Książa, pędząc przy zawrotnej prędkości 20 km na godzinę, dwa tygodnie później pisały o tym gazety w Australii.

Dziś fotki z tego wypadku obiegłyby cały świat w internecie...
Jestem przekonany, że Daisy byłaby gwiazdą Instagrama, a jej profil śledziłyby miliony obserwujących.

Jeśli mowa „współczesnej” Daisy, w jakiej roli widziałby Pan księżną, żyjącą dzisiaj. Czy byłaby prezydentką miasta, a może kursowałaby w pociągach KD po uchodźców na granicę?

Na pewno pomagałby uchodźcom, organizowała dla nich ośrodki i pomoc. Hochbergowie władali zamkiem Książ w latach 1509-1943. Przez te ponad 400 lat najbardziej znaną postacią rodu była radosna Angielka, która się wniego wżeniła 1891 roku. Jej działalność charytatywna i serce które okazywała mieszkańcom ziemi wałbrzyskiej zyskały jej przydomek nasza Daisy. Mimo zmiany granic i ludności, która tu dziś mieszka, jakimś cudem ta pamięć pozostałą ciągle żywa. Magia Daisy trwa i mówiąc pół żartem pół serio wierzę, że jako Anioł opiekuńczy czuwa dzisiaj nad Wałbrzychem.

Co dzisiejsi wałbrzyszanie zawdzięczają Daisy?

Należy pamiętać, że Daisy żyła w świecie mężczyzn. Wszystkie decyzje finansowe w jej życiu, zależały początkowo od jej ojca, później teścia, a następnie męża. O tym, jak próbowała się wybić na niezależność, można się dowiedzieć czytając pamiętniki których współwydawcą jest fundacja. Zmierzam do tego, że historyczne miejsca tak bardzo skojarzone z księżną Daisy, jak Zamek Książ (nowe skrzydła północne i zachodnie), Palmiarnia, Dom Zdrojowy w Szczawnie, czy ostatnia willa w Wałbrzychu w której umarła, to inwestycje i obiekty powstałe z woli i za pieniądze jej męża. Daisy zawdzięczamy jednak coś więcej. Jej historia i fakt, że mieszkała na naszej ziemi ponad 30 lat i tutaj umarła, umieszcza nas na mapie Europy w kontekście Belle Epoque. Każdy z historyków, który pisze dziś biografię ostatniego cesarza Niemiec, czy króla Anglii Edwarda VII, sięga po pamiętniki Daisy. Jej osoba ma znaczenie symboliczne dla naszego miasta, podobnie jak Mozart dla Salzburga, cesarzowa Sisi dla Wiednia, a Drakula dla całej Rumunii. Opowieść o jej życiu stanowi dziś część historii europejskiej arystokracji.

Co stanowiło o wyjątkowości Daisy, co Pana zdaniem sprawiło że świat oszalał na jej punkcie?

Każdy kto ją znał, a wiele z takich osób zostawiło swoje spisane wspomnienia, był pod ogromnym wrażeniem jej wdzięku i czaru. Podobno żadna z fotografii, nie oddaje jej naturalnego piękna i kobiecości. W młodości radosna, pełna entuzjazmu i wary w swoje jakby nie było zaaranżowane małżeństwo, z upływem lat coraz bardziej refleksyjna i oddana innym.

Czy porównania księżnej Daisy i współczesnej księżnej Diany są zasadne?

W pewnych aspektach i losy są bardzo zbliżone. Obie były przedstawicielkami najwyższej angielskiej arystokracji, obie poślubiły o ponad 10 lat starszych od siebie mężczyzn wżeniając się w jeszcze bardziej prominentne rodziny. W ich opowieściach zgadzają się również takie fakty jak potrzeba niesienia pomocy bliźnim, zdradzający mąż, posiadanie synków i rozwód z sowitą odprawą. To podobieństwa, ale jest także pokrewieństwo! Daisy i Diana, a dodatkowo Winston Churchill są dalekimi kuzynami. Mają wspólnego przodka wśród hrabiów Spencer.

Wracając do wspomnianych przez pana finansów, dóbr i majątku. Żal patrzeć na niszczejącą willę księżnej Daisy, jedną z najpiękniejszych w mieście. Czy jest szansa na uratowanie tego zabytku?

Ta willa, to taki wałbrzyski wyrzut sumienia. Należy jednak pamiętać, że każdy obiekt zabytkowy ma swojego właściciela. Wierzę, że władze uczelni do której należy dzisiaj obiekt, zrozumieją że w interesie nas wszystkich leży uratowanie tego historycznego miejsca. Fundacja od początku działalności monitoruje i dokumentuje losy tego miejsca. Nie przestaję marzyć o małym muzeum, dedykowanym Daisy, które byłoby doskonałym sposobem na wzbogacenie oferty turystycznej Wałbrzycha. Do tego jednak potrzeba jest wola polityczna, wyobraźnia, a przede wszystkim pieniądze.

A`propos muzeum, które chciałby pan stworzyć. Czy zachowały się jakieś pamiątki pod Daisy, jak stroje, przedmioty osobiste i inne które można byłoby wyeksponować w tym miejscu?

Nasza fundacja bardzo blisko współpracuje z potomkami Daisy, w tym głową rodu Hochbergów, jej wnukiem, księciem Bolko. Jako honorowy obywatel Wałbrzycha i wielki przyjaciel Polski i Polaków, regularnie przekazuje do Książa nieliczne pamiątki po Daisy, które przetrwały przy rodzinie. O losach mienia ruchomego z Książa m.in. medali Jana Henryka XV czy kolekcji płyt gramofonowych będzie się można dowiedzieć ze wspomnień księcia Bolko, które ukażą się nakładem Fundacji Księżnej Daisy von Pless w maju tego roku, pt. Opowieść śląskiego księcia. Miałem przyjemność i zaszczyt jej wysłuchania i spisania.

Kieruje Pan Fundacją Księżnej Daisy od 10 lat, właśnie obchodzimy jubileusz. Z czego jest Pan najbardziej dumny, a czego nie udało się zrobić?

Cieszę się, że idea fundacji księżnej Daisy vin Pless, której autorem był również mój nieżyjący przyjaciel Michał Wyszowski jest kontynuowana, a nasze działania oczekiwane i potrzebne. Ogromną satysfakcję daje mi nasza działalność wydawnicza. W doskonałej współpracy z Zamkiem Książ w Wałbrzychu wydaliśmy po raz pierwszy na polskim rynku dwa wcześniej nieznane u nas tomy pamiętników księżnej. Obecnie pracujemy nad pierwszym pełnym przekładem najsłynniejszej książki Daisy znanej jako Taniec na Wulkanie. Fundacja ma szczęście współpracować z ich tłumaczką Barbarą Borkowy zamieszkałą w Londynie. W 2016 roku opublikowaliśmy biografię jej autorstwa pt. Siostry, która jest bestsellerem i ma już swój angielski przekład. Od początku działalności jesteśmy bardzo zaangażowani w proces rewitalizacji Wałbrzycha organizowany przez Gminne Biuro Rewitalizacji i Planowania Przestrzennego. Od kilku lat organizujemy wspólnie spacery historyczne po starych dzielnicach Wałbrzycha. Jestem podczas nic przewodnikiem i te spotkania z mieszkańcami są jednym z najbardziej satysfakcjonujących aspektów naszej fundacji. Najbliższy już w sobotę 2 kwietnia po książęcym uzdrowisku Szczawno – Zdrój. Organizujemy koncerty, wystawy, coroczne obchody rocznicy urodzin księżnej Daisy. Współpracujemy ze wszystkimi wałbrzyskimi instytucjami kultury. Zamierzamy kontynuować działalność wydawniczą i popularyzatorską w internecie i podczas cyklu bezpłatnych spotkań O historii na żywo, które odbywają się regularnie w Zamku Książ, gdzie znajduje się nasza siedziba.

Czy wierzy Pan, że powstanie kiedyś film o księżnej Daisy, nota bene byłby świetną promocją miasta?

Oczywiście, że tak. Najlepiej, gdyby była to koprodukcja z BBC z dystrybucją na Netflix. Życie Daisy to gotowy scenariusz na film, bądźmy jednak cierpliwi, bo wszystko w życiu ma swój czas i miejsce.

I na koniec pytanie, które nurtuje wielu wałbrzyszan. Były plany odtworzenia Mojej Fantazji, leśnej chatki Daisy w Książęcym Parku, spalonej przez nazistów. Czy nadal Fundacja lobbuje za jej odtworzeniem, czy są na to szanse?

Niestety, Lasy Państwowe mają obecnie inne priorytety i nie ma zainteresowania tym tematem. Apeluję do leśników o monitoring tych miejsc na terenie parku, gdzie znajdują się obiekty zabytkowe. Dwa tygodnie temu został zniszczony dwustuletni nagrobek dzieci Hochbergów na wyspie na wyschniętym stawie łabędzim. Także Stary Książ wynoszony jest po kawałku. Strasznie to boli.

Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless z publikacją Książ Pamiętajmy o Ogrodach, będącej rezultatem konferencji o tym samym tytule, którą organizował z Zamkiem Książ i dr Beatą Lejman z Muzeum Narodowego we Wrocławiu

O księżnej Daisy von Pless i 10-leciu Fundacji jej imienia i...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto