Opłacała się nasza determinacja

Rozmowa z Danutą Marosz, dyrektorką Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego w Wałbrzychu.

– Dyrektor artystyczny teatru Piotr Kruszczyński oraz reżyser "Rewizora" Jan Klata dostali właśnie nominację do prestiżowej nagrody "Paszporty Polityki ". Czy obejmując rok temu dyrekcję teatru, wierzyła Pani, że sukces przyjdzie tak szybko?

– Szłam na niepewne. Słyszałam wtedy nawet głosy, że nasz teatr w Wałbrzychu powinien być zlikwidowany, bo przecież można podjechać do Wrocławia na dowolny spektakl. Wykorzystaliśmy szansę i okazało się, że nasza wola przetrwania, determinacja zespołu, opłacała się.

– To wtedy pojawił się na ulicach Wałbrzycha autobus z napisem "szpital psychiatryczny", a aktorzy brawurowo podczas przejażdżek nim zachęcali do pójścia na spektakl "Lotu nad kukułuczym gniazdem...."

– Zaangażowali się wszyscy. Aktorzy, zespół techniczny. I tak jest do dzisiaj.

– Wkrótce otrzymaliście pierwszą nagrodę zespołową za "Lot ...". Potem posypały się następne. Można powiedzieć, że chwyciliście wiatr w żagle...

– Zaprzeczyliśmy opinii, że w Wałbrzychu nic nie da się zrobić, a z powodu panującego marazmu ludzie stąd uciekają. A przecież to miasto może wiele dać przybyszowi. Można przyjechać, jak nasi reżyserzy, z Krakowa czy Poznania i realizować swoje pomysły wsłuchując się w rytm i życie Wałbrzycha, odmienne od innych miast. Cały czas ponadto poszukujemy nowych form, chcemy być aktywni i widoczni.

– Stąd Festiwal Tetaralny "Fanaberie", publiczne czytanie nowych sztuk, koło teatralne dla uczniów liceów. Nagrody dla "Lotu...", "Piaskownicy", "Rewizora" , to zobowiązuje. Jakie macie plany na 2004 rok?

– Obchodzić będziemy jubileusz 40-lecia. Mam nadzieje, że to oraz nasze wyróżnienia zdopingują wałbrzyskie władze do wsparcia, wzorem innych samorządów, naszych planów. Zamierzamy w kwietniu wystawić sztukę "Kopalnia" pisaną specjalnie dla nas przez Michała Walczaka. Wcześniej pokażemy "Kufehek" oraz spektakl pt. "Pies, kobieta, mężczyzna" w reżyserii Marianne Wendt (Niemcy).