Misja: uratować konie Basię i Eni od topora rzeźnika
- Czasu mamy niewiele, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, to ogromne wyzwanie i bardzo duża kwota - przyznaje Joanna Sobina, szefowa fundacji,która codziennie od świtu do nocy pomaga porzuconym i skrzywdzonym zwierzętom z regionu wałbrzyskiego. - Musimy uzbierać 23 tysiące złotych. Jeden koń został wyceniony na 15 tys. zł, a drugi na 8 tys zł. Tak się przelicza kilogram mięsa w rzeźni... - zaznacza pani Joanna.
Jak podkreśla, gdyby chociaż udało się uzbierać połowę tej kwoty do końca miesiąca, jest w stanie wynegocjować z gospodarzem rozłożenie pozostałej kwoty na raty. Właścicielem zwierząt jest osoba, która popadła w kłopoty finansowe przez pandemię. Sprzedaż zwierząt jest dla niej ratunkiem.
- My mamy w Boguszowie - Gorcach spory teren, mamy nawet małą stajenkę, gdzie konie mogłyby nocować do końca swoich dni. Jakoś na własną ręką ję odremontujemy do zimy, spróbujemy też załatwić drewno na ogrodzenie terenu, gdzie Basia i Eni mogłyby chodzić wolno do końca życia - opowiada Pani Joanna, ale potrzebne jest wsparcie mieszkańców regionu.
Miłośnicy zwierząt założyli nawet zbiórkę na stronie pomagam.pl, gdzie zbierają pieniądze na odkupienie koni spod Wałbrzycha. - Każdy, kto dołoży cegiełkę, będzie mógł je u nas odwiedzać, proszę tylko o pomoc by ocalić Basię i Eni - apeluje pani Joanna.
Jeden z koni pracował dotąd przy wrębie lasu, drugi używany był "pod siodło".
iPolitycznie - Jeśli KE nas nie posłucha, będziemy żądać rekompensat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?