Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przychodnia Podzamcze w Wałbrzychu postawiła płot i odcięła przedsiębiorców od drogi. Informowała o planach właścicieli obiektów

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Przedsiębiorcy odcięci od drogi na Podzamczu w Wałbrzychu
Przedsiębiorcy odcięci od drogi na Podzamczu w Wałbrzychu
Przedsiębiorcy prowadzący punkty handlowe w sąsiedztwie Przychodni na Podzamczu w Wałbrzychu są załamani, bo nie mają jak dostarczyć towaru do sklepów. Stało się tak, bo przychodnia postanowiła ogrodzić teren płotem i wywiesić kartkę z zakazem parkowania. - Chcieliśmy się porozumieć w tej sprawie z właścicielami, ale nie byli zainteresowani - mówi nam Kamil Śliwa, dyrektor przychodni.

Przedsiębiorcy sąsiadujący z Przychodnią Zdrowia na Podzamczu w Wałbrzychu mówią jednym głosem. To obłęd.

- Działamy tu tyle lat i nagle, z dnia na dzień pojawiło się ogrodzenie, a wraz z nim zakaz parkowania, a co za tym idzie zostaliśmy odcięci od drogi. Efekt? Nie możemy wyładować towaru do sklepów, bo od frontu nie da się podjechać samochodem dostawczym, ani żadnym innym - mówi zdenerwowana Patrycja Goworek prowadząca punkt z Lodami Naturalnymi. Nawet nie chce sobie wyobrażać sytuacji, kiedy będzie musiała dowieźć do punktu maszynę do lodów, z produktami także nie jest łatwo.

Na duży problem skarżą się zwłaszcza w piekarni, sklepie Żabka i sklepie monopolowym. Bo do nich dostawcy przyjeżdżają najczęściej i mają najcięższy załadunek.

- Ja po prostu muszę odebrać ten towar, bo jeśli go nie odbiorę, to Żabka nałoży na mnie karę. No i nie będę miała czym handlować... A dostawcy są różni. Kto mi tutaj taki kawał od głównej ulicy przyciągnie palety z ciężarami. Przecież to kilkadziesiąt metrów - mówi Joanna Gajecka, prowadząca sklep Żabka. Kiedy z nią rozmawiamy właśnie czeka na towar. Jest wyraźnie poruszona, bo nie wie, czy dostawca poradzi sobie z dostarczeniem palet z załadunkiem do jej sklepu. Czy nie odmówi.

- Będzie za chwilę. Zgodził się - wzdycha z ulgą. Czeka na niego przy głównej drodze. Tam jednak nie ma gdzie zaparkować, bo parking zastawiony jest samochodami. Kierowca decyduje się stanąć na przeciwko mięsnego, tuż za przejściem dla pieszych. Jeśli pojedzie dalej, nie da rady zrobić rozładunku. Droga ma pełno dziur, a on dysponuje jedynie wózkiem halowym. Kiedy wiezie towar, ten giba się na wszystkie strony.

- Teraz ledwo daję tu radę, a zimą to w ogóle bez szans. Ten wózek nie przejedzie - mówi Sławomir Grenczak, dostarczający towar do Żabki. Poradził sobie jednak, choć nie było to łatwe.

Dostawca pieczywa z sąsiedniego punktu wybrał jednak inną drogę. Postanowił zajechać od strony przychodni i przejść przez furtkę od tyłu sklepu.

- Wtedy jednak ktoś wyskoczył z przychodni i zaczął robić mu zdjęcia! Przecież to jest jakaś niedorzeczna sytuacja! - denerwuje się sprzedawczyni z piekarni Maciąg. Właściciel punktu, pan Waldemar postanowił o pomoc poprosić... straż pożarną. - Dosłownie przed chwilą posłałem maila. Nie ma tu drogi dojazdowej. Nie daj Boże coś się zapali, to koniec. Strażacy nie dojadą, bo wszystko pozamykane. Z tyłu ogrodzenie, z przodu dwie drogi, a na nich słupki - mówi Waldemar Maciąg.

Przedsiębiorcy są zniesmaczeni postawą właścicieli przychodni, irytują się również postawą władz Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze. - O ile można jeszcze zrozumieć przychodnię, bo to jej teren i ma prawo się ogrodzić, o tyle nie rozumiemy postawy pracowników spółdzielni. Mamy w akcie notarialnym, że to służebność i spółdzielnia musi zapewnić dojazd do naszych punktów, a zwleka - mówią nasi rozmówcy.

Skontaktowaliśmy się zarówno z przychodnią na Podzamczu, jak i ze spółdzielnią. Ta pierwsza zaznacza, że niczego nie zrobiła znienacka, a właściciele punktów usługowych byli informowani o panach już w 2018 roku.

- Kupiliśmy przychodnię 2 i pół roku temu. Od razu proponowaliśmy właścicielom tych obiektów, aby wydzielili sobie miejsca przy drodze, tak aby samochody dostawcze czy prywatne nie tarasowały dojazdu karetkom. Chcieliśmy też, aby partycypowali w kosztach utrzymania drogi. Nikt jednak, poza właścicielami apteki, nie podjął tematu - mówi nam Kamil Śliwa, dyrektor przychodni. - Najemcy sklepów powinni zapytać właścicieli budynków, dlaczego nie zareagowali. To kwestia dialogu między nimi.

Dodaje też, że o planach wiedziała spółdzielnia, która także mogła podjąć stosowne kroki. Poza kwestią blokowania dojazdu karetkom, jest również kwestia chuliganów i osób pod wpływem alkoholu, które kręciły się na terenie przychodni. Ogrodzenie ma to zmienić.

Tymczasem Spółdzielnia Mieszkaniowa Podzamcze szuka rozwiązania sprawy. - Działamy, szukamy najlepszego rozwiązania. Rozumiemy zdenerwowanie przedsiębiorców, ale właściciele mogli zareagować szybciej. Teraz musimy ustalić, co dalej. Nie możemy tak po prostu zlikwidować słupków, bo to są ciągi piesze. A poza tym część terenu należy do gminy, a część do spółdzielni. Postaramy się rozwiązać problem do końca tygodnia, tak aby wszyscy byli zadowoleni, a życie i zdrowie pieszych nie było zagrożone - mówi nam Tadeusz Choczaj, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze.

Do tematu wrócimy.

Przedsiębiorcy odcięci od drogi na Podzamczu w Wałbrzychu

Przychodnia Podzamcze w Wałbrzychu postawiła płot i odcięła ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto