Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Region wałbrzyski: Zdrowie na receptę

PG
– Zrzucili na nas całe odium ich pracy – mówi szef jednej z sieciowych aptek w centrum Wałbrzycha.
– Zrzucili na nas całe odium ich pracy – mówi szef jednej z sieciowych aptek w centrum Wałbrzycha. Dariusz Gdesz
Ostatni tydzień minął pod znakiem kłopotów z lekarzami, receptami i zapisami do specjalistów

Już od poniedziałku zaczęły się problemy z realizacją recept, na których lekarz nie określił wysokości refundacji. A jest to nagminne.
Lekarze wbijają na receptach pieczątkę „Refundacja do decyzji NFZ”.
– Zrzucili na nas całe odium ich pracy – mówi szef jednej z sieciowych aptek w centrum Wałbrzycha.
On wydaje klientom lekarstwa po wypełnieniu przez nich druczku z informacjami o tym czy mają prawo do zniżek. Dodaje, że nie wie czym to się skończy. Boi się, bo za popełnione błędy jest przewidziany cały zestaw kar. – Mogą ekonomicznie rozłożyć aptekę na łopatki – mówi szef tej z Wałbrzycha.
Grażyna Wywrot, kierowniczka wałbrzyskiej delegatury DOW NFZ wyjaśnia, że pierwszego dnia obowiązywania nowych przepisów, mieli wiele telefonów od pacjentów, lekarzy i aptekarzy. Przychodzili też do ich siedziby i pytali jak postępować.
– Mądry aptekarz poradzi sobie – mówi Grażyna Wywrot. Nie wszyscy jednak uważają, że powinni. Aptekarze nie chcą się wypowiadać, ale nieoficjalnie twierdzą, że lekarze trochę przesadzają z protestem. Ponoć zdarza się, że przybijają pieczątki nawet na receptach miedzy innymi na pampersy, które nie są refundowane. Stemple pojawiały się również na receptach dla dzieci, które, zgodnie z przepisami, są objęte ubezpieczeniem. – Proponuję klientom leki za sto procent – mówi właściciel jednej z wałbrzyskich aptek.
Kłopoty były również w szpitalu im. Sokołowskiego. W poniedziałek od samego rana tłum ludzi stał w kolejce, by zapisać się do specjalistów.
– Ludzie stali od samego rana, żeby zapisać się na wizytę do kardiologa. Co roku tak jest, ale takiej kolejki jeszcze tu nie widziałam – mówiła chcąca zachować anonimowość pracownica szpitala.
Ogonek wyglądał jak te sprzed lat, kiedy za czasów tak zwanej komuny ustawiano się przed sklepami po deficytowe produkty. – Niektóre poradnie musimy zamykać, bo brakuje specjalistów. Tak jest na przykład z kardiologią dziecięcą – mówi Mariola Dudziak, dyrektorka wałbrzyskiego szpitala.
To wszystko daje się głównie we znaki tym, których nie stać na prywatne wizyty. – Przyjechałem do szpitala, zarejestrować się do kardiologa, przed godziną 7 rano. Co prawda czuję się dobrze, ale trzeba kontrolować zdrowie. W 2009 roku miałem wstawiane bajpasy – mówił Tadeusz Balcerak, z Wałbrzycha.
Po trzech godzinach stania w kolejce dotarł do okienka. Termin wizyty ma wyznaczony na maj 2012 roku. Dodawał, że to i tak dobrze, bo obawiał się, że będzie to październik albo listopad.
– W ubiegłym roku zarejestrowałam się w styczniu na grudzień – zapewniała stojąca tuż za nim pani Krystyna.
Rejestracja w szpitalu czynna jest w godz. 7-14. Około godz. 11 nawet ci z końca kolejki mieli nadzieję, że zdążą się zarejestrować i nie będą zdani na prywatne wizyty, za które trzeba sporo płacić. – Leczę się na serce od kilku lat. W 1999 roku miałam zawał, później koronografię, a w 2010 roku bajpasy – wyjaśniała Krystyna Konop.
Wałbrzyszanka dodawała, że stanie w kolejce przez prawie trzy godziny, to dla niej duży wysiłek, ale nie ma jej kto wyręczyć.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto