Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa tygodnia: Ewa Synowiec. Jestem tutejsza - Wałbrzych to całe moje życie

Elżbieta Węgrzyn
Elżbieta Węgrzyn
Z Ewą Synowiec, rodowitą wałbrzyszanką, zwyciężczynią konkursu Biblioteki pod Atlantami na wspomnienia historii rodziny, rozmawia Elżbieta Węgrzyn

Pani praca wygrała konkurs "Moja rodzina pochodzi z..." organizowany przez wałbrzyską Bibliotekę pod Atlantami. Czy spodziewała się Pani tego wyróżnienia?
Napisałam tę pracę kilka lat temu, ale nie sądziłam, że dzieje rodziny zainteresują tak wielu ludzi i że się spodobają. Znajoma bibliotekarka namawiała mnie do wzięcia udziału w konkursie i pomogła mi przepisać pracę na komputerze. Wyróżnienie przez jury konkursu było dla mnie miłą niespodzianką.
Niewielu mieszkańców Wałbrzycha z Pani pokolenia urodziło się i wychowało w tym mieście.

To prawda. Urodziłam się w 1934 r. w Wałbrzychu. Jestem Niemką, czy też raczej mieszkanką Dolnego Śląska. Mieszkam w Wałbrzychu, w tym samym mieszkaniu, w którym przed wojną żyli moi rodzice. Moje korzenie tkwią głęboko w tym mieście. Tutaj urodził się i zmarł mój ojciec, tu poznałam męża i pracowałam przez 30 lat jako laborantka w Koksowni "Victoria".

Przeżyła Pani wielką wojnę. Jak w tamtym okresie zmieniło się Pani życie?
Kiedy wybuchła wojna miałam pięć lat i nie rozumiałam niepokoju innych. Byłam kochaną i rozpieszczaną jedynaczką, bo mój ojciec przewidział wcześniej, że przez Hitlera nadejdą straszne czasy. Nie chciał mieć więcej dzieci. W czasie wojny chodziłam do szkoły, a ojciec pracował jako inżynier w Hucie Karol. Często gościliśmy na obiedzie przymusowych robotników, którym mój tato starał się pomóc. Wszystkim było ciężko przez braki w zaopatrzeniu sklepów i kartki żywnościowe.
Nie chciała Pani wyjechać stąd po wojnie?
Rodzice planowali wyjazd do Saksonii, gdzie mieszkała rodzina mojej mamy i już nawet w 1950 r. byliśmy spakowani. Zostaliśmy, bo najpierw umiejętności mojego taty były zbyt cenne, by jego nowi pracodawcy zgodzili się na wyjazd, a potem ojciec zachorował i poszedł do szpitala. Po jego śmierci zostałyśmy z mamą w Polsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto