Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć pod dyskoteką w Lubaniu. Matka Tomka od roku walczy o sprawiedliwość. Jej syn osierocił dwoje dzieci, a sprawca jest na wolności

Justyna Orlik
Justyna Orlik
archiwum prywatne pani Beaty i pana Mirosława
32-letni Tomek z Lubania zmarł w październiku 2021 roku. Był ojcem dwójki małych dzieci. Feralnej soboty (16 października) bawił się w klubie Paradise i już nigdy nie wrócił do domu. Został pobity przez ochroniarza pod dyskoteką i zmarł w szpitalu. Mężczyzny nie udało się uratować, ale jego matka od ponad roku walczy o sprawiedliwy wyrok. Sąd kolejny raz wypuścił podejrzanego na wolność i nie zastosował wobec niego tymczasowego aresztu.

Mija ponad rok od śmierci Tomka. Rodzina nadal walczy o sprawiedliwość

Matka Tomka jest załamana. Od ponad roku codziennie myśli o wydarzeniach z sobotniej nocy i nie może uwierzyć, że jej syn nie żyje. Załamuje ręce również z powodu działań podejmowanych przez sąd, który już drugi raz zdecydował o tym, że mężczyzna odpowiedzialny za śmierć Tomka nie zostanie tymczasowo aresztowany, mimo że funkcjonariusze CBŚ przywieźli go do Jeleniej Góry z Niemiec, gdzie przebywał. Za pierwszym razem niezrozumiałą dla matki, adwokata i prokuratury decyzję podjął Sąd Okręgowy, za drugim Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze.

- Jestem matką. Mój syn to był bardzo rodzinny i wartościowy człowiek (płacz). Pracował na kolei, rozwijał się i chciał studiować. Osierocił dwójkę naprawdę małych dzieci. Zasypiam i budzę się ze łzami w oczach. To jest nie do pomyślenia! Po kilka razy dziennie jestem na cmentarzu, oglądam jego zdjęcia. W myślach wciąż jest tylko Tomek. Minął ponad rok... Sekcja wykazała jednoznacznie, że zmarł od pierwszego ciosu zadanego przez ochroniarza, ale ciosów było znacznie więcej. Tylko mąż i córka oglądali nagranie, bo ja nie mogę na nie patrzeć. On zginął od pierwszego ciosu, a ten go jeszcze dobijał... - opowiada nam zrozpaczona mama Tomka.

Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, żeby ustalić, dlaczego Przemysław J., ochroniarz z klubu Paradise, nie został tymczasowo aresztowany już w 2021 roku.

- W postanowieniu z dnia 10 listopada 2021 r. sąd uchylił zastosowany wobec podejrzanego Przemysława J. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Uznał, iż zebrany na tamtym etapie postępowania materiał dowodowy nie uprawdopodabniał w sposób należyty, że podejrzany może ponosić odpowiedzialność za skutek zdarzenia, tj. śmierć pokrzywdzonego Tomasza M. Chciałem nadmienić, że środki zapobiegawcze w tym tymczasowe aresztowanie w myśl art. 249 par. 1 k.p.k. można stosować tylko wtedy gdy zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo graniczące z pewnoscią, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwo. - wyjaśnia Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Orzeczenie sądu wywołuje zdziwienie nie tylko adwokata, ale i prokuratury

Decyzją sądu od początku zbulwersowany jest adwokat, reprezentujący rodziców Tomka. Jego zdaniem Przemysław J. od dawna powinien być w areszcie.

- Dowiedziałem się, że Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali podejrzanego, wpięli go w kajdanki i odwieźli do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, skąd został wypuszczony. Dla mnie to jest dramat. To drugi raz, kiedy prokuratura chce zastosować tymczasowy areszt. Normalnie nie dzieje się tak, że ktoś, kto jest podejrzany o zabójstwo (biegli opisują jak doszło do śmierci) zostaje wypuszczony bez jakichkolwiek środków zabezpieczających, a tak zdecydował sąd. Pierwszy raz w życiu spotykam się z taką sytuacją. Dzisiaj w areszcie zamykają jeżdżących po pijaku. Tu zginął młody chłopak, sprawca jest na wolności. - tłumaczy dr Wojciech Kasprzyk, radca prawny.

Prokuratura nadal wnioskuje o tymczasowy areszt i skarży decyzję sądu

Udało nam się skontaktować również z rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, żeby poznać jej stanowisko w sprawie. Tomasz Czułowski nie ukrywa, że jest zdziwiony postępowaniem Sądu Okręgowego. Prokuratura nadal wnosi o tymczasowy areszt dla oskarżonego.

- Mężczyzna już za pierwszym razem został doprowadzony do prokuratury. Postawiono mu wtedy zarzuty ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego zgonem i od razu skierowano wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. Sąd Rejonowy w Lubaniu uwzględnił ten wniosek i aresztował ochroniarza na 3 miesiące. Jego obrońca złożył zażalenie na tę decyzję, a Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze stwierdził, że na tamten moment prokuratura nie przedstawiła wystarczających dowodów, które stwierdzałaby, że na pewno zgon nastąpił na skutek obrażeń zadanych przez podejrzanego. Wątpliwość wzięła się stąd, że mężczyzna upadając, uderzył się w głowę. Przedstawiliśmy wtedy wstępną opinię biegłego, który wykonywał sekcję zwłok, ale sąd ku naszemu zdziwieniu i niezadowoleniu orzekł, że to nie jest wystarczające i wypuścił mężczyznę z aresztu. - wyjaśnia Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Od tamtego momentu prokuratura prowadziła postępowanie, ale kluczową kwestią było uzyskanie opinii. Udało się ją sporządzić i wraz z pozostałymi dowodami wskazuje na to, że Tomek zmarł w wyniku obrażeń zadanych przez ciosy ochroniarza.

- Kiedy tylko uzyskaliśmy opinię, prokurator niezwłocznie polecił CBŚ, żeby zatrzymać oskarżonego. Od razu złożyliśmy wniosek o jego tymczasowe aresztowanie, bo w naszej ocenie - na skutek tego, że grozi mu surowa kara, a jest to nawet dożywocie - może w sposób bezprawny utrudniać postępowanie. - dodaje Czułowski.

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze nie przychylił się do wniosku prokuratury, więc ochroniarz, mimo że przywieziony z Niemiec do Polski nadal przebywa na wolności.

- Sąd stwierdził, że prokuratura wykazała z dużym prawdopodobieństwem, że oskarżony dopuścił się czynu, który mu zarzuciliśmy, ale postępowanie jest na ukończeniu, więc nie zachodzi już podejrzenie mataczenia. Oczywiście zaskarżyliśmy decyzję, bo uważamy że w sytuacji, w której grozi mu tak surowa kara, może próbować zdestabilizować postępowanie, niezależnie od tego czy rzeczywiście śledztwo zgromadziło wszystkie dowody. Chcielibyśmy, żeby przebywał w areszcie. Teraz czekamy aż Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze rozpozna nasze zażalenie. - dodaje Czułowski.

16 października 2022 roku od śmierci Tomka minął rok. Młody mężczyzna, który poszedł ze znajomymi na dyskotekę osierocił dwójkę dzieci. Jego rodzina domaga się sprawiedliwości. Czy Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze przychyli się do wniosku prokuratury? Tego dowiemy się niebawem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto