Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Softball, czyli sport podobny do baseballu

Paweł Kucharski
Ubiór softballisty niewiele różni się od tego, w którym rywalizują profesjonaliści
Ubiór softballisty niewiele różni się od tego, w którym rywalizują profesjonaliści Tomasz Hołod
Tegoroczne igrzyska w Londynie będą pierwszymi od 1996, na których zabraknie softballu. Okazja do oglądania najlepszych nadarzy się w 2017 roku podczas wrocławskich zmagań na World Games.

Softball, czyli sport podobny do baseballu, popularność zdobył głównie za oceanem, w Azji oraz kilku krajach Starego Kontynentu. U nas to dyscyplina bardzo młoda, która dopiero się rozwija. Rozwijają się też Polki, które marzą, by wystąpić podczas World Games 2017 we Wrocławiu. Marzą, ale i mocno pracują, żeby tego dokonać.

Pierwsza towarzyska gra, przypominająca dzisiejszy softball, odbyła się w 1887 roku w USA. Mecz rozegrany w Chicago, w dniu Święta Dziękczynienia, zakończył się wynikiem 41:40. Jeden z zawodników, George Hancock, krzyknął wówczas "Play ball!". I tak zostało do 1926 roku, bowiem wtedy po raz pierwszy Walker Hakanson użył nazwy "softball". Przez lata zmieniały się zasady, ewoluowała też dyscyplina, która wyszła poza Amerykę Północą, zdobywając popularność na innych kontynentach.

Dziś, oprócz namiętnie uprawiających ją Amerykanów, w softball chętnie grają Australijczycy i mieszkańcy Azji. Zresztą ten trend potwierdzają wyniki turniejów olimpijskich. Medale na czterech IO zdobywały tylko… cztery reprezentacje. Trzykrotnie - w 1996 (Atlanta), 2000 (Sydney) i 2004 r. (Ateny) - triumfowały Amerykanki. Cztery lata temu w Pekinie złoto zdobyły Japonki. Poza tym olimpijskie krążki w dorobku mają jeszcze tylko Australijki (trzy brązowe i srebrny) oraz Chinki (srebro). Bo softball na najważniejszej imprezie świata można było oglądać jedynie w wykonaniu kobiet. Tegoroczne IO w Londynie będą pierwszymi od 1996 r., podczas których softballu zabraknie. I nie ostatnimi - za cztery lata w brazylijskim Rio de Janeiro stanie się tak samo.

Dlatego najlepszych przedstawicieli tej dyscypliny sportu z całego świata zobaczą wrocławianie - w trakcie World Games, czyli Igrzysk Sportów Nieolimpijskich w 2017 r., które odbędą się w stolicy Dolnego Śląska. Choć nie ma pewności, że w tym gronie wystąpią Polki.

W naszym kraju softball to wciąż "świeżak" wśród mnóstwa innych, często bardziej popularnych sportów. Fakt, że uprawia go głównie młodzież, nie powinien więc dziwić.

W ubiegłym sezonie Polska Liga Softballu Kobiet liczyła pięć zespołów. Mistrzowski tytuł trafił do Szóstki Brzeg, która wygrała wszystkie 16 spotkań. Srebro zgarnęła Stal Kutno, a brąz wywalczył Caper Kędzierzyn-Koźle. Oprócz tego, w lidze występowały dwie drużyny z Warszawy - Diamonds i Warriors, a ośrodki softballowe istnieją także w Żorach, Miejskiej Górce i - oczywiście - we Wrocławiu. Biało-czerwone na treningach będą musiały wylać hektolitry potu, żeby podczas World Games móc pokazać się przed rodzimą publicznością. Dlaczego?

- Można wystartować jako gospodarz, jeśli nie jest się gorszym od dziesiątej drużyny na świecie. Pozostaje nam ostro zapieprzać, bo na razie nie jesteśmy nawet w czołowej dziesiątce Europy - wyjaśnia Karolina Ryniak, reprezentantka Polski i zawodniczka UKS Softball Wrocław.

Oprócz niej, w kadrze występuje kilka innych softballistek ze stolicy Dolnego Śląska. Żadna z nich nie uczestniczy jednak w rozgrywkach polskiej ligi. Wszystkie są wypożyczone do czeskich klubów, gdzie poziom, jak i popularność dyscypliny, znajdują się o kilka pięter wyżej niż w Polsce.

- Tam mogą się rozwijać- kwituje krótko pytanie o brak seniorskiego zespołu Ewa Stabrawa, prezes UKS Softball Wrocław. Podobną drogą podążą pewnie także wrocławskie kadetki i młodziczki, które nie mają sobie równych w kraju. Co jeszcze decyduje o tym, że wrocławianki wolą podnosić umiejętności u naszych południowych sąsiadów?

- Publiczność, dużo liczniejsza niż u nas - odpowiada Agnieszka Stabrawa, kolejna z zawodniczek UKS i narodowej kadry. Karolina Ryniak zwraca też uwagę na infrastrukturę. - Wystarczy spojrzeć na kompleks w Ostrawie - hotel, restaurację i kilka boisk wyłącznie do softballu. Codziennie ktoś je pielęgnuje, kosi, podlewa trawę i o nie dba. Kibice przychodzą na mecze i oglądają dobre widowiska, często żyją wynikami swojej drużyny. Podobnie jak zawodniczki, które mają wielki szacunek do klubu.

W Europie, poza Czechami, softball zyskał również popularność w Niemczech, Holandii i we Włoszech. W każdej z tych lig, przynajmniej grając w czołowych zespołach, można liczyć na pieniądze z kontraktów. O USA nie wspominając.

- Jak oglądałyśmy mecze igrzysk olimpijskich czy finał mistrzostw świata, to wszystko wyglądało super. Walka na najwyższym poziomie. Kosmos, tak dziewczyny grały - zachwyca się Ryniak. - W Polsce rzadko można zobaczyć mecze softballu na światowym poziomie, nawet w telewizji. Gdybyśmy mieli kilka amerykańskich, sportowych kanałów, pewnie byłoby łatwiej - twierdzi z kolei Piotr Romanowicz, trener UKS i reprezentacji Polski kadetek. To on przygotowuje wrocławskie softballistki, często podczas indywidualnych zajęć, do meczów w Czechach i gry w międzynarodowych turniejach.

A skoro przy turniejach jesteśmy, to UKS powoli snuje plany organizacji zawodów z prawdziwego zdarzenia - z udziałem kilku, może kilku najmocniejszych drużyn w Europie i na świecie.

- Powołaliśmy sztab złożony z kilku osób. Lada moment ruszymy z eventami, na pewno zorganizujemy też międzynarodowe zawody z wieloma zagranicznymi drużynami - mówi Ewa Stabrawa. I nie chce zdradzać żadnych szczegółów dotyczących promocji dyscypliny przed World Games 2017. Najlepszą promocję softballa mogą jednak zagwarantować same zawodniczki. Dobrymi wynikami, których do tej pory nie brakowało, i których zabraknąć nie może, jeśli za pięć lat chcą się pokazać przed polską publicznością. Motywacja jest wystarczająca - druga taka impreza jak World Games we Wrocławiu prędko może się w ich życiu nie powtórzyć.

Softball, z czym to się je?
Dwie drużyny 9-osobowe rywalizują w meczu składającym się z siedmiu inningów. W każdym z nich grają na zmianę w ataku i obronie.

Atakujący odbijają piłkę rzuconą od dołu przez miotacza rywali. Po odbiciu piłki, trzeba obiec trzy bazy i dotrzeć do bazy domowej, co daje drużynie punkt. Rywale dążą do wyeliminowania biegnących. Można to osiągnąć łapiąc lecącą piłkę z góry lub przez dotknięcie przeciwnika trzymaną piłką, pod warunkiem że biegnący nie jest akurat na bazie.

Główna część pola gry jest kwadratem o boku 18,3 m. W narożnikach są bazy. Obwód piłki prawie 30 cm (11 lub 12 cali, w zależności od rozgrywek). Jej waga to 166-173 g. Do gry potrzebny jest również kij o dł. ok. 86 cm, waga ok. 1 kg. Łapacz (zawodnik wyłapujący piłki od miotacza) nosi kask, maskę, ochraniacz na klatkę piersiową i nogi oraz rękawicę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto