MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Szczur się nie prześliźnie do Zamku Książ

Dariusz Gdesz, Artur Szałkowski
Bolek, szef kociej ekipy ochroniarzy, chętnie pozował nam przed Zamkiem Książ.   Fot.  Dariusz Gdesz
Bolek, szef kociej ekipy ochroniarzy, chętnie pozował nam przed Zamkiem Książ. Fot. Dariusz Gdesz
Potężny zamek otoczony wąwozem rzeki Pełcznicy to wymarzone lokum dla gryzoni. Problem szczurów i myszy w Książu jednak nie istnieje. Próba sforsowania zamkowych bram oznacza bowiem dla szkodników niechybną śmierć.

Potężny zamek otoczony wąwozem rzeki Pełcznicy to wymarzone lokum dla gryzoni. Problem szczurów i myszy w Książu jednak nie istnieje. Próba sforsowania zamkowych bram oznacza bowiem dla szkodników niechybną śmierć. Dlaczego? Bo pracuje tu kocia armia. Ostatnio znów się powiększyła.
Pierwsze koty zamieszkały w Książu w połowie lat 70. ubiegłego stulecia. Sprowadzili je tutaj pracownicy Polskiej Akademii Nauk, którzy tworzyli placówkę badawczą w wykutych pod zamkiem podziemiach.

- Naukowcy mieli problem, bo przewody precyzyjnych urządzeń pomiarowych były przegryzane przez szczury - opowiada Jerzy Tutaj, prezes spółki Zamek Książ.
Wraz z rozwojem techniki, znaleziono inny sposób odstraszania gryzoni z podziemi. Popularne dachowce z pożytkiem dla zamku, zadomowiły się w zakamarkach potężnej budowli.
Kocia gromada liczy obecnie ponad dwadzieścia zwierzaków. Właśnie powiększyła się o dwa następne. Koty skutecznie likwidują szczury i myszy. Dlatego problem niszczenia przez gryzonie zamkowych urządzeń oraz zabytkowego wystroju nie istnieje.
- To duży sukces - cieszy się Jerzy Tutaj. - Książ otoczony jest z trzech stron wąwozem rzeki Pełcznicy, a na terenie zamku jest kilka studni. Takie warunki są idealne dla szczurów.
Czworonożni strażnicy stali się również jedną z turystycznych atrakcji Książa i oczkiem w głowie pracowników miejscowego antykwariatu.
- Tyle kotów nie wyżyłoby tylko z łowiectwa. Dlatego systematycznie je dokarmiamy - mówi Gabriela Pęcherzewska, właścicielka antykwariatu. - Jeśli widzimy, że któryś kot potrzebuje pomocy weterynarza, natychmiast zawozimy go do lecznicy.
Pomocy zwierzętom udzielają też bardzo chętnie turyści. Najlepszym przykładem jest gruby, biały kocur Bolek. Kilka lat temu był zaniedbany i niemal ślepy.
- Kocurem zainteresował się Polak mieszkający w Niemczech. Zabrał go ze sobą i pokrył niemałe koszty leczenia - wspomina Gabriela Pęcherzewska. - Teraz Bolek to okaz zdrowia i przywódca całego stada.

Nie tylko Książ
Kocia ochrona Zamku Książ nie jest jedyna w Polsce.
Podobną ekipą dysponuje też Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Przed gryzoniami strzeże kolosa 25 kotów. Zwierzęta mieszkają w podziemiach pałacu i są pod opieką weterynaryjną.
- To w zupełności wystarcza do ochrony Pałacu przed szczurami i myszami - mówi Krzysztof Markowski, dyrektor techniczny PKiN. - Dlatego do karmy, którą dajemy naszym czworonożnym współpracownikom, dosypywane są środki antykoncepcyjne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto