Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak działa Fundacja na Pomoc Zwierzętom w Wałbrzychu. Dlaczego nie oddaje niektórych psów i skąd pieniądze na dom?

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Tak działa Fundacja na Pomoc Zwierzętom w Wałbrzychu. Dlaczego nie oddaje niektórych psów i skąd pieniądze na dom?
Tak działa Fundacja na Pomoc Zwierzętom w Wałbrzychu. Dlaczego nie oddaje niektórych psów i skąd pieniądze na dom?
Fundacja na Pomoc Zwierzętom działa w Boguszowie - Gorcach od 30 lat i pomaga zwierzętom nie tylko z tej miejscowości, ale jeśli trzeba to także z Wałbrzycha, Mieroszowa, Szczawna - Zdroju... To organizacja, która nie posuwa się do skrajności, by bazując na współczuciu miłośników zwierząt, zdobywać pieniądze. A związać koniec z końcem jest trudno, często na kredyt... Kto zna panią Joannę, to wie, że to miejsce, to całe jej życie. I spokojna przystań dla staruszków na czterech łapach.

- Długo nosiłam się z zamiarem opowiedzenia Państwu o nas, o tym co robimy na co dzień, jak działamy... I właśnie teraz się na to zdecydowałam, bo nie chcę żeby moja fundacja była wrzucona do jednego worka z innymi. Robię to też dla tych, którzy nam zaufali i nas wspierają, bo to im przede wszystkim należy się rzetelny przekaz informacji na temat tego, jak funkcjonujemy - mówi pani Joanna Sobina, założycielka Fundacji na Pomoc Zwierzętom.

To osoba oddana im bezgranicznie. Zwierzętom pomaga od 30 lat. Od kilku wspiera ją siostra Karolina i mąż Mirek. Przez cały czas, aż do 2014 roku robili to wyłącznie z prywatnych środków. Ale potrzebujących wsparcia i leczenia czworonogów przybywało z każdym dniem. Bo do kogo zapukać w środku nocy w sprawie potrąconego psa, przejechanej sarny, czy lisa w opłakanym stanie? Do kogo pójść w sprawie wyrzuconych na ulicę kociąt, albo przymierających na łańcuchach stróżów boguszowskich domów, jeśli nie do pani Asi? Kto nigdy nie odmawia pomocy?

- Siedem lat temu zapadła decyzja, że trzeba to wszystko jakoś usystematyzować i że dłużej z prywatnych zaskórniaków nie pociągniemy. Problem bezdomności i okrucieństwa wobec zwierząt stał się tak ogromny, że musiałam prosić o pomoc obcych ludzi, a żeby móc uczciwie rozliczać środki, jakimi nas wspierają, zdecydowaliśmy się na założenie fundacji - mówi nam Joanna Sobina.

I wylicza. Legalnie działająca fundacja to status, KRS, regon, NIP i pełna księgowość ściśle powiązana z kontem bankowym, a także podlegająca kontroli organów państwowych.

- Nasza Fundacja jest organizacją działającą nie dla zysku, całkowicie NON PROFIT tzn. że żaden członek fundacji nigdy nie przyjmował korzyści materialnych, finansowych z tytułu bycia w tej organizacji, nikt z nas nigdy nie otrzymywał i nie otrzymuje wynagrodzenia z pracy w fundacji. Robimy to na zasadzie wolontariatu, od początku do końca.

Założyciele fundacji na co dzień pracują i otrzymują wynagrodzenie w firmach w żaden sposób nie związanych z Fundacją na Pomoc Zwierzętom. Karolina została za granicą m.in. dla naszej fundacji. Jest doktorem nauk biotechnologicznych, ciężko pracuje po kilkanaście godzin na dobę, sprawdza m.in. czystość leków dla zwierząt.

- Dom, który jak zauważyliśmy, jest solą w oku dużej liczby osób, kupiliśmy dla zwierząt 6 lat temu. Mirek dostał na niego kredyt jako osoba fizyczna i spłacamy go z własnych, prywatnych środków. Dom, z którego udało nam się pozyskać 300 metrów przestrzeni mieszkalnej, zajmują głównie nasi podopieczni. My mieszkamy wciśnięci gdzieś pomiędzy nich - dodaje z uśmiechem wolontariuszka.

Jak dodaje, samochody którymi jeżdżą na interwencje, zostały kupione również z prywatnych środków. Pierwszy na kredyt kupił jej mąż i podarował go fundacji. Drugi zdobyli za środki od najbliższej Karoliny i Piotra

- Rachunki za media, czyli prąd, wodę i gaz również opłacamy z prywatnych pieniędzy, a liczniki są zarejestrowane na osobę fizyczną, nie na fundację...

Pani Joanna i jej bliscy nie otrzymują pieniędzy od gmin za każdego odłowionego psa. - Sami na przestrzeni lat postaraliśmy się o to, by gminy w naszym powiecie podpisały umowy ze schroniskami, dlatego my nie otrzymujemy z tego tytułu żadnych pieniędzy. Jedyną gmina, która nas wspiera, jest Boguszów- Gorce, ale kwota którą nam przekazuje jest znikoma, właśnie dlatego że nie jesteśmy schroniskiem.

Fundacja na Pomoc Zwierzętom przez wszystkie lata działalności oddała do adopcji kilka tysięcy zwierząt. - Przy adopcjach nie kierujemy się chęcią wypchnięcia zwierzęcia za wszelką cenę i jak najszybciej. Nie jesteśmy schroniskiem i jeżeli uważamy, że zwierzę zostanie u nas do końca swojego życia, to znaczy że jest to dla niego najlepsze rozwiązanie - dodaje.

Są to zazwyczaj stare, słabe i schorowane czworonogi, które muszą być pod opieką weterynarza do końca swoich dni. To zwierzęta, które potrzebują regularnych wizyt, leków, specjalistycznej karmy.

- Staramy się nie obciążać adoptujących takimi zwierzętami. Poza tym, jaką mamy gwarancję, że adoptujący zapewni im specjalistyczną opiekę? Nigdy nie kryjemy problemów, z jakimi zmaga się dane zwierzę i jeżeli jest u nas na tzw. dożywociu, to znaczy że tu odzyskało stabilność, która pozwala mu żyć, dlatego nie zmieniamy tego, nie dokładamy stresu zwierzętom chorym, który mimo wszystko ma miejsce podczas adopcji.

Jak dają radę? Czasami ostatkami sił, kosztem życia prywatnego, własnego zdrowia, przyjemności i potrzeb... Nie jeżdżą na wczasy, nawet na weekendy, nie kupują drogich ciuchów, nie chodzą do spa, solarium, kosmetyczki, nie robią paznokci, brwi, nie palą papierosów, nie piją drogich drinków, nie jadają w drogich restauracjach... - Nie robimy rzeczy bez których tak naprawdę można się obejść, gdy w zamian można uratować życie...

Dzisiaj pod ich opieką przebywa 200 zwierząt, zbiórki pieniędzy na ich wyżywienie i leczenie idą ciężko, bo są za "mało medialni". - Przykre jest to że dożyliśmy czasów, w których chore lub skatowane zwierzę musi być medialne żeby mogło otrzymać pomoc - kończy pani Joanna. Nie chce żalić się i opowiadać o kosztach. Rząd wielkości potrzeb pokazuje zadłużenie za same koty, które ma pod opieką. W tym roku to 15 tys. zł. Kotów jest 30. Przyjęcie jednego do fundacji (jeżeli okaże się, że jest zdrowy) to około 300 zł, składają się na to podstawowe badania, testy odrobaczenie i szczepienie.

Jeśli zechcielibyście dorzucić parę złotych, by mogła nadal pomagać, a nie tłumaczyć się, że "nie jest wielbłądem", to podajemy kilka linków. A w galerii zdjęć możecie zobaczyć te luksusy, których zazdroszczą osoby niemające pojęcia o działalności Fundacji na Pomoc Zwierzętom.

Tak działa Fundacja na Pomoc Zwierzętom w Wałbrzychu. Dlaczego nie oddaje niektórych psów i skąd pieniądze na dom?

Tak działa Fundacja na Pomoc Zwierzętom w Wałbrzychu. Dlacze...

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto