Przemyśl, rok 1980. Przemyski oddział Wojewódzkiej Spółdzielni Spożywców "Społem" przygotowuje się do nadchodzącego sezonu turystycznego, który ma trwać od 1 maja do 30 września.
Nie ma jeszcze Internetu, ani tym bardziej Facebooka. Społemowcy wydają papierowy "Informator o zakładach gastronomicznych". Nakład 3 tys. egzemplarzy, wydrukowany w Przemyślu.
Egzemplarz, z którego korzystamy, pochodzi z tek Bogusława Gębarowicza, które zachowały się w Archiwum Państwowym w Przemyślu i zostały zdigitalizowane. Dzięki temu możemy poznać, jak 40 lat jadano w Przemyślu.
W ani jednym lokalu wymienionym w informatorze nie można było zjeść pizzy, kebaba czy hot-doga tak popularnych obecnie.
W restauracjach w Przemyślu można było zjeść dania staropolskie, węgierskie, rosyjskie i z dziczyzny
Należące do Społem bary, jadłodajnie, cukiernie, kawiarnie i restauracje zlokalizowane były głównie na Starym Mieście oraz w okolicy dworca PKP. Były bary, jadłodajnie, pijalnia mleka (przy ul. Tysiąclecia 31, obecnie ul. Franciszkańska), lokal wyspecjalizowany w daniach z rożna i smażonych oraz winiarnia. W sezonie turystycznym czynne były już od godz. 6 rano, niektóre od godz. 8. Zamykane zazwyczaj dopiero o godz. 20.
W niektórych lokalach podawana śniadanie wiedeńskie. Był to posiłek podawany w dobrych restauracjach i kawiarniach, znany z okresu międzywojennego, od lat 60. ubiegłego wieku zanikający. Składał się z białej kawy, dwóch bułeczek, masła i dwa jajek w szklance. Nie miał nic wspólnego z kuchnią austriacką, nazwa "wiedeńskie" miała podkreślać elegancję.
Elitą wśród lokali były restauracje. Wśród nich "zakłady specjalistyczne", jak je wtedy nazywano. Inną grupą były "zakłady z działalnością rozrywkową". Większość restauracja specjalizowała się w innej kuchni. Były lokale z daniami staroposlkimi, węgierskimi, rosyjskimi, staropolskimi, z dziczyzny i potrawami z ryb.
W Przemyślu zachowały się tylko dwie nazwy lokali gastronomicznych
Ówczesna gastronomia regulowana była odgórnymi przepisami. Niektóre były dość ciekawe, dzisiejszym językiem nazwalibyśmy je "ofertami promocyjnymi". W godz. 13 do 17 zakłady gastronomiczne prowadziły sprzedaż pełnowartościowych obiadów firmowych z bonifikatą 10 proc. Sprzedaż na wynos premiowana była 5 proc. zniżką.
Były też obostrzenia, szczególnie dotyczące alkoholu. W informatorze podano je, dla "uniknięcia konfliktów z personelem zakładów":
- "Przy zakupie napojów alkoholowych obowiązuje równoczesny zakup dania podstawowego lub zakąski",
- "Przy zakupie piwa w zakładach gastronomicznych kat. V - III oraz kawiarniach obowiązuje zakąska",
- "Napojów alkoholowych na wynos nie sprzedaje się".
Zachowały się wszystkie budynki, w których działały lokale wymienione w informatorze z 1980 roku. W większości prowadzona jest działalność gastronomiczna, choć pod innym szyldem. Stare nazwy zachowała tylko cukiernia Żaczek (obecnie Cafe Żaczek) i restauracja Trojka.
Leczo warzywne. Przepis na obiad bez mięsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?