Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w szpitalu w Wałbrzychu. Nie żyje pacjentka, która wyskoczyła z okna? Sprawę bada prokuratura

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Nie żyje pacjentka szpitala w Wałbrzychu. Wyskoczyła z okna
Nie żyje pacjentka szpitala w Wałbrzychu. Wyskoczyła z okna Dariusz Gdesz
Dramat w wałbrzyskim szpitalu. Pacjentka najprawdopodobniej wyskoczyła z okna na pierwszym piętrze szpitala przy ul. Batorego w Wałbrzychu. Kobieta nie żyje. Rodzina miała zgłaszać personelowi, by zwrócili na nią szczególną uwagę... Na miejscu pracuje prokuratura, która wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Do tragicznych wydarzeń w szpitalu w Wałbrzychu doszło w poniedziałek około godziny 12.00. Pacjentka miała wyskoczyć lub wypaść z okna na pierwszym piętrze. Nie żyje. Miała 50 lat.

Wyjaśnienia okoliczności tragedii i nagłośnienia sprawy domaga się rodzina zmarłej. Bliscy mieli ostrzegać personel medyczny, by zwrócili uwagę na pacjentkę. Jak mówią, 50-latka trafiła do szpitala w sobotę, bo zachorowała na żółtaczkę zakaźną. Martwili się o nią tym bardziej, że miała problem z nadużywaniem alkoholu.

- Tłumaczyliśmy jej, że mamusia musi przestać i ona chciała. W Dzień Matki była trzeźwa, kilka dni temu w urodziny syna również. Wszystko szło w dobrą stronę. Próbowała. Tam w szpitalu otrzymała leki, po których miała omamy. Zresztą lekarz nam mówił, że tak może być. To dlaczego nikt jej nie przypilnował - pyta z płaczem pani Irmina, synowa pani Renaty. Jej mąż, syn zmarłej nie jest w stanie rozmawiać. Przeżył szok.

Kilka lub kilkanaście minut przed dramatem rozmawiał z mamą, do której jechał w odwiedziny. Razem z żoną wieźli jej telewizor.

- Jeszcze w niedzielę rozmawialiśmy ze szpitalem. Usłyszeliśmy, że stan teściowej jest stabilny. Jak to możliwe, że doszło do tragedii. Kto na to pozwolił? Co tam się wydarzyło? Tuż przed tym zdarzeniem zadzwoniła do męża i powiedziała tylko "synu zabierz mnie stąd, bo oni mnie wykończą". A za chwilę wyskoczyła z okna - mówi synowa kobiety.

- Jeżeli tak zareagowała po tych lekach, to przecież powinni to przewidzieć. Jest tam oddział odwykowy, wiedzą w jakim stanie trafiają tam ludzie i jak się zachowują. Ponoć była przypięta pasami, ale jak to możliwe, skoro z nami rozmawiała. Sama też by się z nich nie wyswobodziła. Nikt z nami nie chce rozmawiać. Ani teraz, ani wczoraj, kiedy przyjechaliśmy w odwiedziny - mówi z płaczem kobieta.

Na te pytania próbuje odpowiedzieć Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu. - Tak, wszczęliśmy śledztwo w kierunku błędu medycznego. Sprawdzamy, czy kobiecie nie zapewniono należytej opieki narażając ją na utratę życia. Zabezpieczamy monitoring oraz dokumentację medyczną zarówno w szpitalu przy ulicy Sokołowskiego, jak i Batorego - mówi Marcin Witkowski, Prokurator Rejonowy w Wałbrzychu.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że po upadku z okna kobieta doznała złamań, ale była kontaktowa. Miała mieć również krwiaka. Ze szpitala przy ul. Batorego przewieziono ją do szpitala przy ul. Sokołowskiego, gdzie była operowana. Nie przeżyła. Do sprawy wrócimy.

Szpital odmówił rozmowy o tej sprawie. - Prowadzone jest śledztwo prokuratorskie, dlatego szpital nie udziela wyjaśnień w tej sprawie - poinformowała nas Sylwia Grzondziel, rzecznik prasowy szpitala.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto