Truchło dzika w lubiechowskim stawie

Truchło dzika w lubiechowskim stawie przeleżało ponad dwa tygodnie. Jego usunięciem zajęli się pracownicy firmy zajmującej się zbieraniem i utylizacją padłych zwierząt z terenu Wałbrzycha, wspierani przez strażników miejskich. Zwłoki zwierzęcia były w stanie daleko posuniętego rozkładu i wydzielały ogromny fetor. Można było uprzątnąć je szybciej, gdyby mieszkanka dzielnicy Lubiechów, która powiadomiła strażników o sprawie, udzieliła wcześniej bardziej precyzyjnych informacji. Kobieta zatelefonowała po raz pierwszy, krótko po utonięciu zwierzęcia. Powiadomiła o fakcie, nie przedstawiając się i nie podając dokładnej lokalizacji. Kilka dni później kobieta zatelefonowała do powiatowego lekarza weterynarii. Dopiero jemu udało się nakłonić kobietę do podania konkretnych informacji, która pozwolą zlokalizować pływające truchło dzika. Ze stawu musiało wyciągać je, aż czterech mężczyzn.