Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Dziki i sarny wpędziły plantatora truskawek w finansowe tarapaty

Artur Szałkowski
Co roku straty wyrządzone przez sarny i dziki są coraz większe - mówi Jerzy Włodarczyk
Co roku straty wyrządzone przez sarny i dziki są coraz większe - mówi Jerzy Włodarczyk Dariusz Gdesz
- Nie dość, że pogoda nie dopisuje, to jeszcze plantację niszczą dziki i sarny. To kolejny rok, kiedy mam przez to potężne straty - mówi Jerzy Włodarczyk, właściciel plantacji truskawek niedaleko dzielnicy Podzamcze w Wałbrzychu.

Szacuje, że w ostatnich dwóch latach mógł stracić nawet 100 tys. zł. Tylko w tym roku - 50 tys. zł. Z roku na rok straty są coraz większe, bo przybywa dzików i saren.

- Przed bankructwem uchronił mnie zaciągnięty w banku kredyt. Cen truskawek nie mogę podnieść, bo ludzie zaczną kupować owoce u mojej konkurencji - mówi Jerzy Włodarczyk, właściciel plantacji. Już dziś są bardzo wysokie. Za kilogram polskich truskawek trzeba teraz zapłacić nawet 16 zł.

Szkód wyrządzonych przez żarłoczne sarny i przede wszystkim dziki odnotowano w ostatnim czasie na terenie Wałbrzycha więcej. Dziki zniszczyły między innymi płytę boiska klubu piłkarskiego Czarni Wałbrzych. - Myśliwi nie chcieli zająć się tą sprawą, twierdząc, że to teren gminy - wyjaśnia Leszek Nurkiewicz, prezes klubu. Od władz miasta uzyskaliśmy natomiast deklarację, że boisko zostanie naprawione. Nie wiemy tylko, kiedy to nastąpi.

O tym, że dzików i saren jest za dużo, wie Nadleśnictwo Wałbrzych. Nakazało działającym na jego terenie kołom łowieckim dokonanie spisu zwierząt. - Z ostatnich danych na dzień 10 marca 2010 roku wynika, że jest u nas 1609 saren i 729 dzików. Liczby te stale się jednak zwiększają - wyjaśnia Hubert Lenar z Nadleśnictwa. - Dlatego podjęliśmy decyzję o zwiększeniu limitów dla kół łowieckich na odstrzał tych zwierząt.

Ma obowiązywać na terenie Nadleśnictwa Wałbrzych przez najbliższych 7 lat. Dzięki temu populacja saren powinna zostać zredukowana do poziomu nieco ponad 1300 sztuk, a populacja dzików - 600 osobników.

Dzików i saren jest za dużo, bo nie mają u nas wrogów
Z Andrzejem Ruszlewiczem, przyrodnikiem, rozmawia Artur Szałkowski

Czym spowodowany jest gwałtowny przyrost pogłowia dzików i saren w lasach naszego regionu?
Na naszym terenie te zwierzęta nie mają w przyrodzie naturalnych wrogów, na przykład rysi, wilków lub niedźwiedzi. Obecnie jedynym wrogiem dzików i saren są u nas myśliwi. Duży wpływ na ich przyrost ma również sprzyjająca aura. Zimy są łagodne, dzięki temu rosną szanse przeżycia zwłaszcza młodych osobników.

Jak zatem zmniejszyć populację dzików i saren, które coraz częściej stają się utrapieniem ludzi?
Najlepszym sposobem jest naturalna selekcja. Jak już wspomniałem, dziki i sarny nie mają jednak na naszym terenie wrogów w postaci wielkich drapieżników. Jedynym sposobem jest odstrzał zwierząt przez koła łowieckie.

W poszukiwaniu pożywienia dziki i sarny zaczęły zapuszczać się na tereny miast. Co robić, gdy nieoczekiwanie staniemy oko w oko z dzikiem, by nie być jego ofiarą?
Przede wszystkim nie należy karmić napotkanych dzikich zwierząt. Danie czegoś do zjedzenia dzikowi może być początkiem naszych problemów. Pod żadnym pozorem nie należy do nich podchodzić i ich głaskać. Dzik może bowiem nieoczekiwanie zaatakować i zabić. Szczególnie groźne są odyńce oraz lochy z młodymi. Jeśli spotkamy na swojej drodze dziki, najlepiej wycofać się z tego miejsca. Nie należy jednak uciekać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto