Wałbrzych: Kolejna ekstremalnie niebezpieczna akcja strażaków. Nieco ponad miesiąc temu doszło do tragicznego w skutkach wybuchu gazu i zawalenia domu wielorodzinnego w Świebodzicach (8 kwietnia). W katastrofie budowlanej zginęło wówczas sześć osób, w tym dwoje dzieci. Znaczącą rolę w akcji ratowniczej po katastrofie w Świebodzicach odegrali strażacy ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej „Wałbrzych”. Kilka dni temu (17 maja) znów wzięli udział w niebezpiecznej akcji, która była i to nie tylko w przenośni stąpaniem po przysłowiowej beczce prochu.
Galeria zdjęć z miejsca tragicznego wybuchu w Mąkolnie
W środę 17 maja około godz. 10. w oddalonej od Wałbrzycha o ponad 70 km wsi Mąkolno, położonej w granicach powiatu ząbkowickiego doszło do eksplozji w fabryce zajmującej się produkcją prochu strzelniczego. Krótko po zdarzeniu Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu skierowała na miejsce tragedii m.in. strażaków ze SGPR „Wałbrzych”.
– Natychmiast na miejsce zdarzenia wyruszyło trzema pojazdami ze specjalistycznym sprzętem ośmiu członków naszej grupy, którzy tego dnia pełnili służbę – mówi bryg. Paweł Kaliński, dowódca Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej „Wałbrzych”. – Pozostałych 12 ratowników, którzy tego dnia mieli wolne zostało wezwanych do jednostki esemesami. Po pobraniu z jednostki specjalistycznego sprzętu ruszyli za nami do Mąkolna.
Z pierwszych informacji, które otrzymali wałbrzyscy strażacy wynikało, że do eksplozji i zawalenia obiektu, w którym przebywali ludzie doszło w byłej, poniemieckiej fabryce prochu strzelniczego. W drodze do Mąkolna dowiedzieli się, że do eksplozji nie doszło w zamkniętym, ale czynnym zakładzie produkcyjnym.
– W niespełna godzinę dotarliśmy na miejsce i rozpoczęliśmy przeszukiwanie gruzowiska. Najpierw natrafiliśmy na szczątki jednego z pracowników fabryki, który zginął w trakcie wybuchu. Później pies ratowniczy z przewodnikiem z Wrocławia, którzy wchodzą w skład naszej grupy namierzyli miejsce gdzie pod rumowiskiem spoczywało ciało drugiego z pracowników – wyjaśnia bryg. Paweł Kaliński.
Akcji prowadzonej przez strażaków towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności. W magazynie przy zawalonym obiekcie było około 200 kg prochu, który trzeba było zatopić w wodzie, by zapobiec kolejnej eksplozji. Ponadto właściciel fabryki musiał zabezpieczyć około 3 ton prochu, które przechowywano w dwóch innych pomieszczeniach magazynowych na terenie zakładu. Śledztwo w sprawie wybuchu w fabryce prochu strzelniczego w Mąkolnie i śmierci dwóch pracowników zakładu będzie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?