Uwagi audytorów wzbudziła również decyzja poprzednich władz MZB oraz MZUK. Te ulokowały pieniądze w funduszach inwestycyjnych i poniosły porażkę. Dziś straty sięgają w sumie około 100 tys. zł. Grażyna Muszyńska-Szmaj, wówczas prezes MZB nie widziała w tym nic nagannego. Twierdziła, że inwestowanie w fundusze związane jest z długoterminową polityką finansową kierowanej przez nią spółki. Ponadto wyjaśniała, że w fundusze MZB zainwestował nadwyżkę. Innego zdania są audytorzy. Stwierdzili, że spółka samorządowa nie powinna być miejscem spekulacji zarządu, a nadwyżkę powinna lokować bezpiecznie. W tej sytuacji nie da się już jednak nic zrobić. Można się ewentualnie modlić, by inwestycja w fundusze jeszcze bardziej nie dołowała.
- Jeżeli którykolwiek szef gminnej spółki wpadnie w przyszłości na podobny pomysł, to może od razu się sam zwolnić - mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha.
Prezydent dodaje, że poprawa w funkcjonowaniu gminnych spółek była dla niego jednym z najważniejszych zadań, po objęciu urzędu w sierpniu 2011 r., w wyniku przedterminowych wyborów. Ocena społeczna dotycząca ich funkcjonowania była wówczas negatywna. Dlatego w pierwszej kolejności dokonał zmian składów rad nadzorczych w spółkach, do których powołał niezależnych specjalistów z dziedziny ekonomii i prawa. Ograniczył również liczbę członków zarządów do jednoosobowych i zmniejszył średnio o około 2 tys. zł (brutto) uposażenia nowych prezesów. Wcześniej pensja prezes MZB wynosiła prawie 13 tys. zł, Aqua-Zdroju 15 tys. zł, Zamku Książ ponad 13 tys. zł oraz MZUK około 9 tys. Po obniżeniu uposażeń oraz wprowadzeniu jednoosobowych zarządów oszczędności gminy z tytułu pensji zarządów miejskich spółek, wynoszą miesięcznie około 45 tys. zł. Ostatnim z etapów wdrażanego przez władze miasta systemu naprawczego spółek komunalnych, było przeprowadzenie w nich audytów wewnętrznych.
Alicja Rosiak, radna miejska z klubu Wałbrzyska Wspólnota Samorządowa przyznaje jednak, że ogólnie ocena audytorów nie jest druzgocąca. Dlatego opozycyjni radni mają uwagi co do sposobu usunięcia poprzednich zarządów i rad nadzorczych oraz powołania nowych.
- Rozumiem, że nowy prezydent chciał pracować z zaufanymi ludźmi, tylko mógł to nazwać po imieniu, a nie tłumaczyć fatalną sytuacją i bardzo złym zarządzaniem - mówi Alicja Rosiak.
Twierdzi, że zmiany jeszcze długo nie przyniosą oszczędności, ze względu na konieczność wypłacenia potężnych odpraw byłym członkom zarządów i brak obowiązku świadczenia pracy. Dodaje, że jej zdaniem poprzednicy mogli pracować do czasu wyłonienia w konkursie nowych szefów spółek. Szacuje się, że odprawy zwolnionych członków zarządów mogły sięgnąć ponad pół miliona złotych.
Współpraca: SIYA
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?