Wałbrzych: Ruszyła kampania

Chcą zapytać mieszkańców czy miasto powinno dopłacać do rachunków za wodę i ścieki; czy w mieście powinno istnieć składowisko i zakład przetwórstwa niebezpiecznych odpadów Mo-Bruk i czy takie odpady powinny być przywożone do Wałbrzycha. - Chodzi o zakaz przejeżdżania przez Wałbrzych samochodów przewożących odpady - mówi Patryk Wild. Uważa, że woda w wałbrzyskich wodociągach jest najdroższa spośród wszystkich miast prezydenckich na Dolnym Śląsku i dodaje, że jego zdaniem takie ceny spowodowane są złym zarządzaniem wodociągami. Uważa, że marnuje się ponad połowa wody. - Zwykły wałbrzyszanin nie ma wpływu na zmianę, ale miasto tak. Ponieważ tego nie zrobiło, powinno dopłacać - mówi Wild. Wyliczył, że aby ceny w Wałbrzychu były na poziomie innych miast prezydenckich na Dolnym Śląsku, trzeba by dopłacić około 11-12 mln zł z budżetu. W czasie dwóch lat, jego zdaniem, wodociągi mogłyby naprawić sieć.
Z opinią dotyczącą cen wody nie zgadza się Tomasz Pluta z Wałbrzyskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Cena wody to mit, powielany wielokrotnie. Jesteśmy cenowo w trzeciej setce w Polsce, ponadto jesteśmy jedynym ponadstutysięcznym miastem położonym tak wysoko i mającym tak starą siec wodociągową. Ta w Wałbrzychu ma ponad sto lat, a sieć 900 km - mówi Pluta. - Na pewno mogłoby być lepiej, ale w ciągu ostatnich dwóch lat na inwestycje wydaliśmy ponad 20 mln zł - dodaje i uważa, że dzięki temu udało się zmniejszyć straty o 10 procent i teraz wynoszą w skali roku 40-45 procent.
Mimo wyjaśnień Wild referendum chce organizować. Musi zebrać 9,8 tys. podpisów. - Ale będę chciał zebrać więcej, by móc bezpiecznie złożyć wniosek - wyjaśnia.
Od jutra kilkadziesiąt osób będzie zbierać podpisy w domach i w miejscach publicznych.