Nadzwyczajna sesja rady powiatu została zwołana na wniosek radnego Kamila Zielińskiego. Poszło o projekt w ramach, którego powiat miał pozyskać unijną dotację w wysokości ponad 600 tys. zł. Z pieniędzy mieli skorzystać wychowankowie Domu Dziecka Catharina w Nowym Siodle. Planowano między innymi kupić dla nich pracownie komputerową i sfinansować zajęcia matematyczne, z języków obcych, z logopedą i psychologiem. Mimo że wniosek został pozytywnie zaopiniowany w urzędzie marszałkowskim pod względem merytorycznym, nie ma szans na dofinansowanie. Wszystko przez błędy władz powiatu wałbrzyskiego. Zgodnie z przepisami, w Biuletynie Informacji Publicznej powinien się znaleźć komunikat o tym, że starostwo poszukuje partnera, z którym zamierza realizować projekt z funduszy Unii Europejskiej i kolejny - o wyborze tego partnera. Ma to zapobiegać między innymi przypadkom nepotyzmu ze strony władz samorządowych. Tymczasem informacja o projekcie wałbrzyskiego starostwa w BIP się w ogóle nie pojawiła. Część radnych uważa, że było to celowe. Partnerem powiatu została bowiem fundacja, której prezesuje żona wicestarosty Andrzeja Marciniaka. Nieprawidłowości potwierdził powołany przez starostę audytor. Wicestarosta tłumaczył się niewiedzą. Pod wnioskiem o dotację podpisał się jednak również członek zarządu powiatu Edward Podgórski, który w starostwie odpowiada między innymi za... pozyskiwanie funduszy unijnych. Radni opozycji domagali się od starosty zwolnienia obu członków zarządu.
– Nie będę pod tym względem ulegał naciskom radnych i o swojej decyzji w tej sprawie poinformuję na kolejnej sesji rady powiatu – mówi Augustyn Skrętkowicz, starosta wałbrzyski.
Gdyby sprawa nieprawidłowości dotyczących przygotowywanego wniosku ujrzała światło dzienne w trakcie kontroli już po zrealizowaniu projektu, starostwo musiałoby zwrócić całą dotację z własnego budżetu. Dlatego radni opozycji poprosili również starostę o przekazanie sprawy nieprawidłowości podczas przygotowywania wniosku do prokuratury. Starosta nie ustosunkował się jednak do tej prośby.
Podobny problem ma Urząd Miejski w Wałbrzychu. Gmina była beneficjentem wniosku i o pieniądze zabiegała z partnerem zewnętrznym - firmą „JAN-MAR” z Wałbrzycha. Urzędnicy też zapomnieli o BIP i wniosek gminy musiał być wycofany.
- Z powodu krótkiego czasu na złożenie wniosku nie wdrożono procedury związanej z ogłoszeniem otwartego naboru na partnera - wyjaśnia Piotr Sosiński, wiceprezydent Wałbrzycha. - Działający pod presją czasu pracownik wydziału edukacji i spraw społecznych popełnił błąd.
Dodaje, że to „JAN-MAR” zgłosił się do urzędu miejskiego z prośbą o wyrażenie zgody na złożenie dwóch wniosków. W jednym gmina była liderem, w drugim partnerem. Sporządzenie wniosku nie wymagało również wkładu finansowego gminy, więc skorzystała ona z propozycji. Obydwa projekty dotyczyły wyrównywania szans edukacyjnych uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej nr 31 w Wałbrzychu.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?