Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Widzów zbulwersowało zachowanie performerów, a nie kontrowersyjne przedstawienie

Elżbieta Węgrzyn
Materiały udostępnione przez organizatora
We wtorkowy wieczór, przed rozpoczęciem spektaklu katowickiej grupy Suka Off kierownictwo teatru nie ukrywało podenerwowania. Wrażliwi widzowie mogli w każdej chwili mogli opuścić drastyczne przedstawienie, jednak nikt nie wyszedł z sali. Więcej zadrażnień wywołała dyskusja po spektaklu.

Wałbrzyszanie tradycyjnie nie zawiedli. Nikt nie zemdlał, nikt ostentacyjnie nie opuścił teatru, nawet w najbardziej drastycznych momentach publiczność milczała, bacznie obserwując. Na scenie naga para zdzierała z siebie lateks, by po przeżuciu wypluć go do napełnionych cieczą pojemników. Artyści przekuwali się też igłami i krwawili. Mężczyzna zajmował się oświetleniem, filmował, obsługiwał projektory, tworzył efekty dźwiękowe przypominające sekwencję kakofonii zgrzytów, trzasków i kapania. W tym czasie kobieta drukowała powstające na żywo zdjęcia, a także cierpliwie znosiła krępowanie folią i nakładanie jej na głowę metalowych instrumentów. Twórcy nawiązując do antycznego mitu o Salmakis i Hermafrodycie wymieniali się atrybutami płci poprzez fotografowanie genitaliów, malowanie paznokci i wiązanie folią.
Publiczność w tym pokazie, mimo sadomasochistycznej stylistyki z elementami fetyszyzmu doszukała się metafory miłości oraz współczesnej zamiany ról społecznych pomiędzy mężczyzną i kobietą. Tuż po spektaklu, podczas spotkania z performerami Piotrem i Sylwią, wałbrzyszanie dzielili się swoimi wrażeniami, próbując zrozumieć istotę tego widowiska. – My tylko pokazujemy, a widz sam sobie nadaje znaczenia – wyjaśnia Sylwia. – Zadawanie bólu nie sprawia nam przyjemności – zapewniali zgodnie performerzy. Piotr nawet na potrzeby dyskusji nie chciał, by jego sztuka została sklasyfikowana jako body art, czy jakikolwiek inny nurt artystyczny, nie wypowiedział się też na temat swoich inspiracji i mistrzów. Artyści i widzowie mieli trudności ze znalezieniem wspólnego języka. W efekcie, życzliwie nastawiona do widowiska publiczność poczuła się jak intruz. W kuluarach zastanawiano się, czy katowickim twórcom odpowiada wizerunek wyobcowanych intelektualistów, czy też niechęć do rzeczowej rozmowy kryje się w przekonaniu o swojej niekwestionowanej wielkości.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto